Równie dobrze można powiedzieć, że chwalisz się tym, że potrafisz pisać, choć miliony ludzi ciągle pozostaje analfabetami.Dante pisze:Ależ Sokratexie, spodziewałem się jakiegoś mądrego, ale przystępnego wykładu, który pomógłby mnie i innym skromnym osobom bliżej w temacie poezji się zorientować, a Ty zamierzasz zamęczyć nas lekturą Twoich 97-u wierszy, sadząc naiwnie, że to wyczerpuje wiedzę o poezji.
Zaiste, Twoja megalomania jest znacznie większa niż to początkowo sądziłem, zważ jednak, że to choroba niezwykle wyniszczająca.![]()
Link pokazuje moje spektrum widzenia poezji. Dlatego prowadzi do haiku, wierszy białych i rymowanych, limeryków, fraszek, sentencji
ale i prozy poetyckiej, sonetów, villanelli, sestyn i form bliżej nieokreślonych, mniej lub bardziej wkurwiających.
"Mądrej głowie dość po słowie" jak to mówią, a ja użyłem ich tyle, że można sobie jako tako wyrobić opinię, jak postrzegam poezję.
U siebie, a jakże, bo jak postrzegają ją inni to zupełnie inna - i co tu dużo mówić, nie moja - sprawa (to o indywidualnym odbiorze).
Co do "spodziewałem się jakiegoś mądrego, ale przystępnego wykładu, który pomógłby mnie i innym skromnym osobom
bliżej w temacie poezji się zorientować" przypomniała mi się anegdotka, jak na jakimś wieczorze poetyckim, gdy toczyła się burzliwa
dyskusja na temat kształtu poezji, nieoczekiwanie podniósł rękę milczący do tej pory nasz noblista Miłosz.
- Proszę o ciszę! - zaczęto wołać, a potem z namaszczeniem:
- Słuchamy Cię, Mistrzu?...
- Chciałem tylko poprosić, żeby ktoś otworzył okno.
W kontekście rozmowy o kształcie poezji powyższa anegdotka nabiera szerszego znaczenia. Ba - jest właśnie poezją!
Czymś, co leży poza słowami.
Pozdrawiam.