Napisy na słońcu /16/ - Matka Królów - 1. Dziewczęca miłość
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Napisy na słońcu /16/ - Matka Królów - 1. Dziewczęca miłość
od początku
w poprzedniej odsłonie
XVI. Matka królów – 1. Dziewczęca miłość
Głos się czemuś zawiesił z nagła księżycowi -
długo trwał w zamyśleniu, nim opowieść wznowił;
rzekłbyś błądzi pamięcią w mrokach średniowiecza
i próbuje odnaleźć, co w niebyt ucieka.
Oto wspomniał historię, jakże barwną przecie,
o księżniczce to saga, lecz i o kobiecie.
Imię jej ze słowiańska brzmiało Świętosława -
ojcem Mieszko, zaś matką była jej Dobrawa –
krwie w jej żyłach zarówno płynęła piastowa,
jako i przemyślidzka, a każda rodowa.
Dumna była kniaziówna, bo z takimi rody
słuszne miała – jak widno – do dumy powody.
Kiedy przyszło jej witać na poznańskim dworze
Odę, Niemkę mieszkową, nie wyszła w pokorze,
jeno rzekła do ojca, że stąd w niej ta siła,
iż wprzód ona księżniczką, niż ta księżną była.
Córze zaś margrafowej z dania cesarskiego -
ten bo czynić margrafem ma prawo każdego,
Mieszko zasię udzielnym kniaziem jest Polańskim -
raczej by uchodziło w jej się wkradać łaski.
W onym czasie przebywał na poznańskim dworze
Wiking, któren był trafił w polańską niewolę;
człowiek zeń na wpół dziki, lecz wojownik mężny,
syn królewski - ten w domu czasu nie mitrężył.
Olaf to był Tryggvason, syn, choć pogrobowy
króla, co nad fiordami wyprawował rządy.
Kiedy czekał w Poznaniu na godziwy okup,
stało się, że zaświecił w Świętosławy oku.
Ta – dziewoja tak dumna, jako i szalona –
wkrótce wpadła w potężne Wikinga ramiona.
Tak się oto zaczyna opowieść prawdziwa,
którą pomną narody, chociaż czas ją skrywa;
którą w sagach śpiewają północni skaldowie
i już znikąd niemalże się o niej nie dowiesz.
Pozbawiony przez jarlów swojego dziedzictwa,
sławy wielkiej się dobił w niezliczonych bitwach;
za rodzinę drużyna, łódź ojczystą ziemią,
kromie miecza i tarczy innych druhów nie miał,
kiedy w wojnie łupieżczej przeciwko Słowianom
do niewoli pojmany przed książęciem stanął.
Woj ci to był potężny; on siłą ramienia
koniem cisnąć potrafił na pozór kamienia,
od jednego zamachu mógł zaś cięciem miecza
kadłub łodzi zgruchotać i wrogów posiekać.
Nie dziw, że taki mocarz, skoro go ujrzała,
sprawił, iż w sercu panny miłość się ozwała,
co ją kwieciem szkarłatnym lica oznajmiły -
na kochanie bo przecie żadnej nie ma siły.
Tak i się nie udało skryć tego uczucia,
Poznań cały słabością kniaziówny aż huczał;
doszło takoż niebawem do uszu mieszkowych,
że mu jeniec na zięcia począł się sposobić,
żeby tedy zapobiec grożącej niesławie,
rychło córę za morze, do Szwecji wyprawia,
gdzie na zim długich dziesięć zostanie królową –
u starego Eryka łożnicy ozdobą.
Ale serce nie sługa, wie o tym i dziecię –
nakaz ojca miłości z serca nie wymiecie
i choć wkrótce królowi powije następcę,
nie zapomni Olafa Świętosławy serce.
Kiedy los każe złożyć męża kości w grobie,
jeszcze się stara miłość upomni o swoje,
lecz tymczasem w sam środek okrutnej pożogi
trafia młoda księżniczka. Wokół same wrogi,
a pośrodku król Eryk klnie się na Odyna,
śluby składa solenne, za siebie i syna,
że, odparłszy Styrbjörna, sam w lat równo dziesięć –
dla uczczenia zwycięstwa chętnie śmierć poniesie.
Tako się ono stało – Odyn dał zwycięstwo
nad Styrbjörnem, co wyżej stawiąc w boju męstwo
od żywota, swe łodzie porąbał na drzazgi,
by te dać mu nie mogły odwrotu okazji.
Gdy po leciech dziesiątku Eryk strzymał słowo,
Świętosława ostała całkiem młodą wdową;
o jej rękę zabiegał niejeden z rządzących
i niejeden się sparzył, bo w jej sercu drżącym
stara miłość płonęła dumą podsycana.
Tak opowieść swą księżyc przeciągnął do rana,
a że moją ciekawość, mimo dnia, rozniecał –
toć wymogłem, że skończyć ją wkrótce obiecał.
cdn.
w poprzedniej odsłonie
XVI. Matka królów – 1. Dziewczęca miłość
Głos się czemuś zawiesił z nagła księżycowi -
długo trwał w zamyśleniu, nim opowieść wznowił;
rzekłbyś błądzi pamięcią w mrokach średniowiecza
i próbuje odnaleźć, co w niebyt ucieka.
Oto wspomniał historię, jakże barwną przecie,
o księżniczce to saga, lecz i o kobiecie.
Imię jej ze słowiańska brzmiało Świętosława -
ojcem Mieszko, zaś matką była jej Dobrawa –
krwie w jej żyłach zarówno płynęła piastowa,
jako i przemyślidzka, a każda rodowa.
Dumna była kniaziówna, bo z takimi rody
słuszne miała – jak widno – do dumy powody.
Kiedy przyszło jej witać na poznańskim dworze
Odę, Niemkę mieszkową, nie wyszła w pokorze,
jeno rzekła do ojca, że stąd w niej ta siła,
iż wprzód ona księżniczką, niż ta księżną była.
Córze zaś margrafowej z dania cesarskiego -
ten bo czynić margrafem ma prawo każdego,
Mieszko zasię udzielnym kniaziem jest Polańskim -
raczej by uchodziło w jej się wkradać łaski.
W onym czasie przebywał na poznańskim dworze
Wiking, któren był trafił w polańską niewolę;
człowiek zeń na wpół dziki, lecz wojownik mężny,
syn królewski - ten w domu czasu nie mitrężył.
Olaf to był Tryggvason, syn, choć pogrobowy
króla, co nad fiordami wyprawował rządy.
Kiedy czekał w Poznaniu na godziwy okup,
stało się, że zaświecił w Świętosławy oku.
Ta – dziewoja tak dumna, jako i szalona –
wkrótce wpadła w potężne Wikinga ramiona.
Tak się oto zaczyna opowieść prawdziwa,
którą pomną narody, chociaż czas ją skrywa;
którą w sagach śpiewają północni skaldowie
i już znikąd niemalże się o niej nie dowiesz.
Pozbawiony przez jarlów swojego dziedzictwa,
sławy wielkiej się dobił w niezliczonych bitwach;
za rodzinę drużyna, łódź ojczystą ziemią,
kromie miecza i tarczy innych druhów nie miał,
kiedy w wojnie łupieżczej przeciwko Słowianom
do niewoli pojmany przed książęciem stanął.
Woj ci to był potężny; on siłą ramienia
koniem cisnąć potrafił na pozór kamienia,
od jednego zamachu mógł zaś cięciem miecza
kadłub łodzi zgruchotać i wrogów posiekać.
Nie dziw, że taki mocarz, skoro go ujrzała,
sprawił, iż w sercu panny miłość się ozwała,
co ją kwieciem szkarłatnym lica oznajmiły -
na kochanie bo przecie żadnej nie ma siły.
Tak i się nie udało skryć tego uczucia,
Poznań cały słabością kniaziówny aż huczał;
doszło takoż niebawem do uszu mieszkowych,
że mu jeniec na zięcia począł się sposobić,
żeby tedy zapobiec grożącej niesławie,
rychło córę za morze, do Szwecji wyprawia,
gdzie na zim długich dziesięć zostanie królową –
u starego Eryka łożnicy ozdobą.
Ale serce nie sługa, wie o tym i dziecię –
nakaz ojca miłości z serca nie wymiecie
i choć wkrótce królowi powije następcę,
nie zapomni Olafa Świętosławy serce.
Kiedy los każe złożyć męża kości w grobie,
jeszcze się stara miłość upomni o swoje,
lecz tymczasem w sam środek okrutnej pożogi
trafia młoda księżniczka. Wokół same wrogi,
a pośrodku król Eryk klnie się na Odyna,
śluby składa solenne, za siebie i syna,
że, odparłszy Styrbjörna, sam w lat równo dziesięć –
dla uczczenia zwycięstwa chętnie śmierć poniesie.
Tako się ono stało – Odyn dał zwycięstwo
nad Styrbjörnem, co wyżej stawiąc w boju męstwo
od żywota, swe łodzie porąbał na drzazgi,
by te dać mu nie mogły odwrotu okazji.
Gdy po leciech dziesiątku Eryk strzymał słowo,
Świętosława ostała całkiem młodą wdową;
o jej rękę zabiegał niejeden z rządzących
i niejeden się sparzył, bo w jej sercu drżącym
stara miłość płonęła dumą podsycana.
Tak opowieść swą księżyc przeciągnął do rana,
a że moją ciekawość, mimo dnia, rozniecał –
toć wymogłem, że skończyć ją wkrótce obiecał.
cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl