Ale w końcu klimat ironii nadaje temu słowu nieoczekiwanej oryginalności.
Smutna ironia, która każe śmiać się z samotności.
Wiersz o samozaspokajaniu. Wyobcowaniu z życia. Samotności w ersatzu sieci, oferującej przynajmniej lajf.
Dla mnie, to bardzo ciekawe zestawienie romantyzmu, którym przesycona jest pierwsza część wiersza, z kontrapunktem radosnego plumkania, oddzielającym część na wskroś ironiczną ze smutną puentą przebudzenia ze snu i wkroczeniem w realność.
Wyrzuciłbym
Wtedylczerwosz pisze:pojawiły się w końcu zielone znaki
obecności
uzyskałoby mocniejszy akcent kontrapunktu.radosne plumkanie przebudziło
z tymczasowej drzemki
Skaranie wyciągnął go z lamusa, i bardzo dobrze, choć ja sam miałem zajrzeć pod podany link i popełnić ten czyn.
Ale dobrze się stało, ze mogłem dodać swój komentarz.
Mam nadzieję, że ty też jesteś zadowolony. Bo wbrew temu, co napisałem refluksowi na czacie, ja nie oceniam według reguł TWA. Chyba że za kasę.

Pozdrawiam, Leszku




Jurek