Cześć, Ewa,
a ja pamiętam dużo starszą wersję. ;-)
i powiem Ci, że o ile tamta mnie nie zachwyciła (dość topornym, mniej ciekawym) zapisem,
tak ta naprawdę porwała rewelacyjną melodią, spłynąłem; ulepszyłaś też tytuł, widzę. Też lubię wrócić do starych tekstów i pomajsterkować.
Myślę, że świat podmiotu się wali, pojęcia i wartości na których spoczywał tracą ostrość i sens; nie ma już rzeczy, do których by się dążyło i kompasu, tylko rodzaj nirwany.
A może schody uciekają piętrom, bo to do czego, jak nam się wydawało, dążyliśmy wali się niespodziewanie na głowę, zamiast zbliżać krokami i nie jesteśmy gotowi.
Puenta coś w sobie ma i czuć że jest na miejscu, a choć prosta, tutaj ujmuje.
Podoba się też ulewa w ścianach, choć uwolnione znaczenia trochę mnie rozczarowują, nie lubię takich konstrukcji, kojarzą mi się z pójściem na skróty, ale mniejsza o to, bo sam nie umiem lepiej:-).
Ahoj!

mchusz, mchusz.