#18
Post
autor: refluks » 13 sie 2016, 19:46
Dobrze, że wróciłaś. Uważam, że jesteś motorem i sprężyną wyjściowych do poważnych dyskusji.
Nie zgadzasz się z tym, co ja napisałem.
A ja ciebie się zapytowywuję kiedy ostatni raz widziałaś gówniarza ustępującego miejsca starszemu, przepuszczanie starowinki ze śmietaną w ręku w kolejce w markecie, pomoc w przeprowadzeniu ograniczonych w poruszaniu na skrzyżowaniu?
Fajnie strzelać sentencjami, a kiedy sama zachowałaś się jak człowiek?
Od jakiegoś czasu jestem na delegacji, ale naście lat mieszkałem w Zagłębiu w bloku jednym. Akustyka taka, że mieszkając na pierwszym piętrze słyszałem sąsiada kichającego na piętrze trzecim.
Jest sobota rano. Chodzą pralki, odkurzacze. Słychać ludzi w mieszkaniach i na balkonach.
Siedzę w kuchni w szlafroku, czekam na zagotowanie się kawiarki, palę papierosa.
Słyszę łomot. Ktoś nawala w jakieś drzwi.
Wychodzę z fają na klatkę, Łomot dochodzi z parteru.
Kilku szczochów kopie w drzwi sąsiada. To goście mojego sąsiada z piętra. Popili w nocy i wąty mają do człowieka.
Rozdzieram japę, najbardziej kopiącemu robię blachę w czółko z lewej, bo ja zawsze z lewej walę i pytam grzecznie o co biega.
I nagle cisza w bloku. Życie zamarło. Słychać tylko otwieranie drzwi i nadsłuchiwanie.
Wąty dotyczą smrodu z mieszkania na parterze (no stoczył się człowiek, rozpił, zaniedbał), który leci do mego sąsiada na pierwszym piętrze.
Tłumaczę agresorom, że tak nie można, że od tego jest droga administracyjna i albo zrobią wyjazd, albo wzywam policję. Słyszę od jednego szczocha, że mam s...ć. Wywalam kopa z klapersa centralnie w pysk, szczoch się składa i i pytam który następny. Nie ma chętnych więc zarządzam powrót do mieszkania gospodarza. Wjeżdżam tam i tłumaczę typowi, co jego goście złego zrobili. Schodzi on za jakąś godzinę, dojść do siebie musiał, razem ze resztą szczochów i naprawiają młotkiem i gwozdkami rozwaloną drewnianą obudowę drzwi pana z parteru.
A po co ja to napisałem?
Ja nie mam pretensji do gówniarzy na kacu. Opierniczyłem, przeprosili, szkodę naprawili.
Ja mam pretensje do porządnych lokatorów, którzy na następny dzień rano poszli do kościoła na mszę i czuli się zajebiście czyści. Chociaż skacowana gówniarzeria mogła nawet zabić człowieka. Mnie też mogli nakłaść po pysku, bo akurat mielone bym smażył i by zajechało.
Poza mną nie znalazł się nikt, kto by zareagował.
I wiele razy w swoim życiu byłem w sytuacjach, gdy widziałem brak reakcji na krzywdę.
Najgorsze jest, że coraz częściej brak reakcji nie wynika ze strachu, bo napastnicy mogą połamać żebra, ale nierozumieniem, że dzieje się coś złego.
Nie ma już społeczeństwa obywatelskiego, jakie było za PRL-u, w tamtych czasach we wspomnianym przeze mnie przypadku nawet nie nastąpiłaby taka sytuacja, a gdyby nawet agresorzy zebraliby łomot od wszystkich mieszkańców klatki schodowej.
Napisałaś "Moja babcia zawsze powtarzała, ''ile dajesz ludziom z siebie, tyle otrzymujesz''".
Piękne, ale już nie jest aktualne.
Edycja: usunąłem wulgaryzmy.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2016, 14:18 przez
refluks, łącznie zmieniany 2 razy.