Komentarze zostały ściśle określone regulaminem, który mówił, że należy napisać to, co się w tekście podoba, lub to, co się nie podoba. Inaczej będą kasowane. Koniec kropka.
W rezultacie admini śledzili użytkowników, wlepiając im uwagi pod komentarzami lub je kasując, a użytkownicy odwalali za nich robotę komentatorską, mimo deklaracji w nagłówku, że administracja pomaga w kształtowaniu warsztatu.
Trudno uwierzyć, że to się działo na portalu literackim reklamującym się "zdecydowanie innym poglądem na sztukę niezależną...".

No i w ten sposób podpadłam na całego i to bez prawa apelacji. Więc na co miałam czekać?

Dlatego, jako element wywrotowy bardzo proszę o wpisanie mnie na listę członków klubu.
