cd. Odbarwiony karmin
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
cd. Odbarwiony karmin
Postawiłam warunek, najpierw kontrola w środowisku, trochę to głupio zabrzmiało, ale chęć zemsty jaką pałałam przez wiele lat była silniejsza, przecież Topla pozbawiła mnie najlepszych koleżanek i kolegów tylko dlatego, że miała problemy z artykulacją.
Nigdy nie odpuszczam.
Moja zawiść sięgnęła Czomolungmy i żadna sugestia kolegów z pracy nie miała szansy powodzenia. Chciałam aby Topla odczuła na własnej skórze oraz na własne oczy zobaczyła w jak brutalny sposób można zniszczyć drugiego człowieka. Ona robiła to systematycznie bez żadnych skrupułów, z przytupem, mściła się na każdym uczniu, którego nazwiska nie umiała poprawnie wypowiedzieć. Salwy śmiechu nastrajały ją wręcz bojowo, żaden przepytywany matoł nie miał najmniejszych szans na pozytywną ocenę, a tym bardziej na obronę.
W późniejszym czasie pani profesor od j. polskiego o mistrzowskim nazwisku Orzeł w bardzo delikatny sposób uświadomiła nam, że Topla oprócz wady wymowy ma także poważną wadę słuchu o czym nikt w klasie nie miał bladego pojęcia, a gromki śmiech zawsze odbierała jako drwinę.
Dziś trudno zrozumieć dlaczego osoba z tak poważym upośledzeniem mogła uczyć w szkole, okazało się jak widać - mogła i przez kolejne pokolenia poniżała uczniów w oczach całej klasy. Muszę przyznać, że była jedną z niewielu nauczycieli, którzy pracowali w tej placówce ponad pół wieku.
Nie posiadała żadnej rodziny, więc szkoła praktycznie stała się jej drugim domem.
Decyzja zapadła - kontrola.
Oczywiście, uzbrojona po zęby adekwatnym do okoliczności zasobem słów, w asyście koleżanki z pracy wkroczyłyśmy z wojowniczym nastrojem na klatkę schodową. Puk, puk - emocje sięgają apogeum, w drzwiach ukazuje się mikra postać i zaprasza do środka. Ponury pokój, na niewielkiej kanapie, okryta białą pościelą, siedzi skulona kobieta z włosami jak len, rozplątanymi po całej poduszce.
Jej wzrok prawie nieobecny spoczął raz na mojej twarzy, a innym znowu razem na twarzy koleżanki.
Bez wahania zapytałam - czy pani mnie poznaje ?
Odpowiedziała tylko cisza i wzrok, który przeszywał moje wnętrze na wylot, jednoznacznie dając do zrozumienia, że niestety jestem z innej galaktyki. Chwilę później zapytała swojej opiekunki - Batiu a to, to, to... pytaniem utwierdziła mnie w przekonaniu - ona nic nie pamięta. Okaleczona przez życie, stara, schorowana kobieta nie miała pojęcia kim byłam, jaki był cel naszej wizyty, wtedy po raz drugi zrozumiałam, to decydenci zrobili jej największą krzywdę zezwalając na pracę z mlodzieżą - nieokiełznaną ludzką masą nie potrafiącą z racji wieku ujarzmić emocji.
Nagle jak orzeł przyfrunęła myśl Luciano de Crescenzo ,, wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem " przytuliłam panią Marię, z jej oczu popłynęły łzy.
Nie pytałam o nic więcej. Moja decyzja była jednoznaczna.
Podarowałam pani profesor ponad osiem lat godnego życia.
W porze kwitnących malw, odeszła po karminowej ścieżce, bez kpin i szkolnej wrzawy, tam
- skąd już nikt nie wraca.
Nigdy nie odpuszczam.
Moja zawiść sięgnęła Czomolungmy i żadna sugestia kolegów z pracy nie miała szansy powodzenia. Chciałam aby Topla odczuła na własnej skórze oraz na własne oczy zobaczyła w jak brutalny sposób można zniszczyć drugiego człowieka. Ona robiła to systematycznie bez żadnych skrupułów, z przytupem, mściła się na każdym uczniu, którego nazwiska nie umiała poprawnie wypowiedzieć. Salwy śmiechu nastrajały ją wręcz bojowo, żaden przepytywany matoł nie miał najmniejszych szans na pozytywną ocenę, a tym bardziej na obronę.
W późniejszym czasie pani profesor od j. polskiego o mistrzowskim nazwisku Orzeł w bardzo delikatny sposób uświadomiła nam, że Topla oprócz wady wymowy ma także poważną wadę słuchu o czym nikt w klasie nie miał bladego pojęcia, a gromki śmiech zawsze odbierała jako drwinę.
Dziś trudno zrozumieć dlaczego osoba z tak poważym upośledzeniem mogła uczyć w szkole, okazało się jak widać - mogła i przez kolejne pokolenia poniżała uczniów w oczach całej klasy. Muszę przyznać, że była jedną z niewielu nauczycieli, którzy pracowali w tej placówce ponad pół wieku.
Nie posiadała żadnej rodziny, więc szkoła praktycznie stała się jej drugim domem.
Decyzja zapadła - kontrola.
Oczywiście, uzbrojona po zęby adekwatnym do okoliczności zasobem słów, w asyście koleżanki z pracy wkroczyłyśmy z wojowniczym nastrojem na klatkę schodową. Puk, puk - emocje sięgają apogeum, w drzwiach ukazuje się mikra postać i zaprasza do środka. Ponury pokój, na niewielkiej kanapie, okryta białą pościelą, siedzi skulona kobieta z włosami jak len, rozplątanymi po całej poduszce.
Jej wzrok prawie nieobecny spoczął raz na mojej twarzy, a innym znowu razem na twarzy koleżanki.
Bez wahania zapytałam - czy pani mnie poznaje ?
Odpowiedziała tylko cisza i wzrok, który przeszywał moje wnętrze na wylot, jednoznacznie dając do zrozumienia, że niestety jestem z innej galaktyki. Chwilę później zapytała swojej opiekunki - Batiu a to, to, to... pytaniem utwierdziła mnie w przekonaniu - ona nic nie pamięta. Okaleczona przez życie, stara, schorowana kobieta nie miała pojęcia kim byłam, jaki był cel naszej wizyty, wtedy po raz drugi zrozumiałam, to decydenci zrobili jej największą krzywdę zezwalając na pracę z mlodzieżą - nieokiełznaną ludzką masą nie potrafiącą z racji wieku ujarzmić emocji.
Nagle jak orzeł przyfrunęła myśl Luciano de Crescenzo ,, wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem " przytuliłam panią Marię, z jej oczu popłynęły łzy.
Nie pytałam o nic więcej. Moja decyzja była jednoznaczna.
Podarowałam pani profesor ponad osiem lat godnego życia.
W porze kwitnących malw, odeszła po karminowej ścieżce, bez kpin i szkolnej wrzawy, tam
- skąd już nikt nie wraca.
Ostatnio zmieniony 06 paź 2016, 9:20 przez Gajka, łącznie zmieniany 4 razy.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: cd. Odbarwiony karmin
Brak kilku przecinków, skończenia cudzysłowu, trzymania się czasu teraźniejszego, kiedy bohaterka lustruje pokój Topli.
Bezbronność - rozbraja, tak bym podsumowała.
I dzięki za wyjaśnienie.
Nadal co prawda nie do końca jasne, ale przypuszczam, że chodzi o podarowanie miejsca spokojnej starości.

Bezbronność - rozbraja, tak bym podsumowała.
I dzięki za wyjaśnienie.
Nadal co prawda nie do końca jasne, ale przypuszczam, że chodzi o podarowanie miejsca spokojnej starości.

-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: cd. Odbarwiony karmin
Eka - ktoś mądry powiedział ,,nie przesadza się starych drzew" do końca swoich dni przebywała w domu.
Dzięki za merytoryczną podpowiedź
Zaraz zerknę i poprawię. Uczymy się całe życie, a i tak umieramy - wszyscy
Dzięki za merytoryczną podpowiedź



Zaraz zerknę i poprawię. Uczymy się całe życie, a i tak umieramy - wszyscy

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: cd. Odbarwiony karmin
Waham się, zapewniłaś opiekunkę z ramienia miasta czy... i dlatego nie piszesz jasno - sama też się starszą panią zaopiekowałaś?


-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: cd. Odbarwiony karmin
Wydałam decyzję na świadczenie usług opiekuńczych w domu nauczycielki.
Ekuś, ot życie, czasem uczy nas pokory.

Ekuś, ot życie, czasem uczy nas pokory.

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: cd. Odbarwiony karmin
Uczy nas miłości.


-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: cd. Odbarwiony karmin
eka pisze:Uczy nas miłości.
TEŻ



Re: cd. Odbarwiony karmin
Napisałaś, Gajko, że to pierwsze Twoje teksty... jeżeli tak zaczynasz, to jestem pełna podziwu. Bardzo dobry tekst, napisany z pomysłem, sensem.
Pozdrawiam.elka.

Pozdrawiam.elka.
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: cd. Odbarwiony karmin
elka pisze:Napisałaś, Gajko, że to pierwsze Twoje teksty... jeżeli tak zaczynasz, to jestem pełna podziwu. Bardzo dobry tekst, napisany z pomysłem, sensem.![]()
Pozdrawiam.elka.
Dzięki Elka


