nigdy nie wiem skąd wyłania się (pod)szept.
gdy echo szumi gałęziami, noc tkwi w szczegółach.
próbujesz przyzwyczaić wzrok, by dostrzec więcej,
gdy na nic się to zdaje, wreszcie przymykasz powieki.
nagle bez zgłębiania jakiś przedziwny szyfr uruchamia studnię,
podświadomość wyłapuje dźwięk jednej z rezonujących sylab.
zaciskasz gardło. dotykasz tej właściwej struny.
na jawie znów błądziłbyś po omacku. gdyby nie żywe wrażenie wiru,
w który zostałeś wciągnięty.
ciekawość to wciąż pierwsza z turbin,
chrzęst dalej są zapadnie i zapadanie, piach. w brodzeniu dookoła. mgła
z przecierania zdziwionych oczu.
tuż za omsknięciem szczęk - radosne w gong objawienie
po ósmy zgrzytów zgrzyt.
naprawdę ciągle chcesz wiedzieć,
za którym z oczek skrywa się
- - - - - - - klucz?
- - - - (sprawdzanie)
-przewiercam w drzwiach
- - - - dudniące dna
- - - - -za pluskiem
- - - - - - -plusk
- - - - - - - sza
- - -przykładam palec
- - - - - - do ust
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | ]
po koniuszek wersów język zatrzaśnięty w zameK
[ | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | ]
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
za siódmym z sedn
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: za siódmym z sedn
Za siódmym sednem?
Ciekawy, eksperymentalny zapis. Ilustruje proces werbalizacji sylab z wiru.
Jak rodzi się dochodzenie do istoty rzeczy i... pisanie wiersza.
Pointa - już, już w drzwiach do zmaterializowania pojęcia, ale... no właśnie relacja między znaczącym a zaznaczanym utknęła.

Ciekawy, eksperymentalny zapis. Ilustruje proces werbalizacji sylab z wiru.
Jak rodzi się dochodzenie do istoty rzeczy i... pisanie wiersza.
Pointa - już, już w drzwiach do zmaterializowania pojęcia, ale... no właśnie relacja między znaczącym a zaznaczanym utknęła.
-
- Posty: 303
- Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13
Re: za siódmym z sedn
Za siódmym sednem, ciut mi wtedy przydługo 
A co do zapisu, niestety nie udaje mi się tutaj przesunąć w linijkach tekstu tak, żeby właśnie te dziewięć przedostatnich wersów ustawić w dokładnie takim jak teraz miejscu, stąd te przerywane linie doprowadzające. Całość (od początku do końca) miała graficznie tworzyć swojego rodzaju klucz, w tym - te dziewięć wypośrodkowanych wersów, osobiście układa mi się w dziurkę od klucza, bo przecież gdyby tak obrysować owalem z dość solidnym zapasem dookoła najpierw pierwszych siedem wersów ze wspomnianych dziewięciu, a potem zrobić to samo z siódmym, ósmym i dziewiątym, sądzę, że wtedy można zwizualizować odpowiedni kształt. Ostatni wers to oczywiście najważniejsza zębata część klucza.
Sporo w samym wierszu tych zębatek, i myśli pobiegły w kierunku przygryzionego języka, języka który dał się w te zębatki wkręcić, zatrzasnąć/przytrzasnąć. Język, który już nic nie podpowie, żeby nie zniszczyć nic z tajemnicy, ale może też i dlatego, że autor zwyczajnie zdaje sobie sprawę, że nie zawsze ten Ktoś po drugiej stronie musi być gotowy, na wszystko, to co mógłby odkryć, a może i sam autor nie chce wyjawić nic więcej, pozostawiając jakąś cząstkę wyłącznie dla siebie, i właśnie tu rodzi się pytanie, czy ten kto pisze jest kiedykolwiek gotowy, by obnażyć się do samego końca. Sporo tych pytajników, zaglądanie w głąb siebie czy odkrywanie kolejnej z warstw wcale nie jest takie łatwe, z obydwu stron wrażliwość zostaje wystawiona na próbę. Nie da się ot tak, bezboleśnie samym okiem podejrzeć, wędrówka przez wiersz to podróż w nieznane. Ciekawość to koło zamachowe, wciągnie choćby na dno samego piekła.
Ostatni wers wyizolowany od reszty graficznie miał przypominać zamek błyskawiczny
Tak sobie poeksperymentowałam w zapisie tym razem, obserwując jak na ekranie układa się tekst.
*
"Pointa - już, już w drzwiach do zmaterializowania pojęcia, ale..."
Właśnie, wymykanie, dręcząca myśl pułapka, w którą dajemy się złapać, próbując odgadnąć, co jest już jawą, a co jeszcze snem, co jest prawdziwe, a co się tylko wydaje, ciągłe wyślizgiwanie i próba złapania, gonitwa za umykającym, gdy w rzeczywistości pozostaje - żywe wrażenie wiru, w który zostaliśmy wciągnięci
Eka, najpiękniej dziękuję
Smocze buziaki i pozdrowienia najgorętsze


A co do zapisu, niestety nie udaje mi się tutaj przesunąć w linijkach tekstu tak, żeby właśnie te dziewięć przedostatnich wersów ustawić w dokładnie takim jak teraz miejscu, stąd te przerywane linie doprowadzające. Całość (od początku do końca) miała graficznie tworzyć swojego rodzaju klucz, w tym - te dziewięć wypośrodkowanych wersów, osobiście układa mi się w dziurkę od klucza, bo przecież gdyby tak obrysować owalem z dość solidnym zapasem dookoła najpierw pierwszych siedem wersów ze wspomnianych dziewięciu, a potem zrobić to samo z siódmym, ósmym i dziewiątym, sądzę, że wtedy można zwizualizować odpowiedni kształt. Ostatni wers to oczywiście najważniejsza zębata część klucza.
Sporo w samym wierszu tych zębatek, i myśli pobiegły w kierunku przygryzionego języka, języka który dał się w te zębatki wkręcić, zatrzasnąć/przytrzasnąć. Język, który już nic nie podpowie, żeby nie zniszczyć nic z tajemnicy, ale może też i dlatego, że autor zwyczajnie zdaje sobie sprawę, że nie zawsze ten Ktoś po drugiej stronie musi być gotowy, na wszystko, to co mógłby odkryć, a może i sam autor nie chce wyjawić nic więcej, pozostawiając jakąś cząstkę wyłącznie dla siebie, i właśnie tu rodzi się pytanie, czy ten kto pisze jest kiedykolwiek gotowy, by obnażyć się do samego końca. Sporo tych pytajników, zaglądanie w głąb siebie czy odkrywanie kolejnej z warstw wcale nie jest takie łatwe, z obydwu stron wrażliwość zostaje wystawiona na próbę. Nie da się ot tak, bezboleśnie samym okiem podejrzeć, wędrówka przez wiersz to podróż w nieznane. Ciekawość to koło zamachowe, wciągnie choćby na dno samego piekła.

Ostatni wers wyizolowany od reszty graficznie miał przypominać zamek błyskawiczny

Tak sobie poeksperymentowałam w zapisie tym razem, obserwując jak na ekranie układa się tekst.
*
"Pointa - już, już w drzwiach do zmaterializowania pojęcia, ale..."
Właśnie, wymykanie, dręcząca myśl pułapka, w którą dajemy się złapać, próbując odgadnąć, co jest już jawą, a co jeszcze snem, co jest prawdziwe, a co się tylko wydaje, ciągłe wyślizgiwanie i próba złapania, gonitwa za umykającym, gdy w rzeczywistości pozostaje - żywe wrażenie wiru, w który zostaliśmy wciągnięci

Eka, najpiękniej dziękuję

Smocze buziaki i pozdrowienia najgorętsze


tomek i agatka
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: za siódmym z sedn
Wiersz na poziomie, ale mnie najbardziej ujęła
ta końcowa - eksperymentalna część:

ta końcowa - eksperymentalna część:
Tomek i Agatka pisze:tuż za omsknięciem szczęk - radosne w gong objawienie
po ósmy zgrzytów zgrzyt.
naprawdę ciągle chcesz wiedzieć,
za którym z oczek skrywa się
- - - - - - - klucz?
- - - - (sprawdzanie)
-przewiercam w drzwiach
- - - - dudniące dna
- - - - -za pluskiem
- - - - - - -plusk
- - - - - - - sza
- - -przykładam palec
- - - - - - do ust
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | ]
po koniuszek wersów język zatrzaśnięty w zameK
[ | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | ]
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: za siódmym z sedn
Zupełnie inaczej, tak semiotycznie podeszłam do treści. Wiesz, czy możliwe jest całkowicie zgodne z odczuciem - tego odczucia nazwanie słowami. Werbalizacja jako zawsze po trosze niepełność lub zafałszowanie.Tomek i Agatka pisze:Język, który już nic nie podpowie, żeby nie zniszczyć nic z tajemnicy, ale może też i dlatego, że autor zwyczajnie zdaje sobie sprawę, że nie zawsze ten Ktoś po drugiej stronie musi być gotowy, na wszystko, to co mógłby odkryć, a może i sam autor nie chce wyjawić nic więcej, pozostawiając jakąś cząstkę wyłącznie dla siebie, i właśnie tu rodzi się pytanie, czy ten kto pisze jest kiedykolwiek gotowy, by obnażyć się do samego końca.
A tu proszę, gra z czytelnikiem.
No i okey.
Racja, u nas chyba jest niemożliwy zapis wiersza figuratywnego, też kiedyś chciałam zapisać wiersze w postaci dymu i klucza ptaków.
Ale wybrnęłaś.
Pozdrawiam.

-
- Posty: 303
- Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13
Re: za siódmym z sedn
Eka 
Właśnie, słowa, tyle w nich odcieni i prawd, ile osób, które nagle spróbuje się porozumieć, na żywo dochodzą emocje, mimika, gestykulacja, co nieco ułatwia, choć wcale nie gwarantuje odbioru zgodnego z intencją. Pisane jest jeszcze bardziej pokrętne, bo podczas czytania wpadamy w zaułki korytarzy, co zwiększa możliwość zbłądzeń, a jednak, wolę pisane od mówionego, ze względu na czas jaki się zyskuje. Raz wypowiedziane pośpiesznie i bez zastanowienia, w przypływie, pozostaje drzazgą w pamięci na zawsze, gdy pisane można w trakcie ciut odrobinę przemyśleć.
Szkoda, że nie da się tutaj poprzesuwać dowolnie linijek, ogranicza to jednak możliwości
Bardzo lubię zabawę słowem, konteksty, grę znaczeń.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej
Agnieszka

Właśnie, słowa, tyle w nich odcieni i prawd, ile osób, które nagle spróbuje się porozumieć, na żywo dochodzą emocje, mimika, gestykulacja, co nieco ułatwia, choć wcale nie gwarantuje odbioru zgodnego z intencją. Pisane jest jeszcze bardziej pokrętne, bo podczas czytania wpadamy w zaułki korytarzy, co zwiększa możliwość zbłądzeń, a jednak, wolę pisane od mówionego, ze względu na czas jaki się zyskuje. Raz wypowiedziane pośpiesznie i bez zastanowienia, w przypływie, pozostaje drzazgą w pamięci na zawsze, gdy pisane można w trakcie ciut odrobinę przemyśleć.
Szkoda, że nie da się tutaj poprzesuwać dowolnie linijek, ogranicza to jednak możliwości

Bardzo lubię zabawę słowem, konteksty, grę znaczeń.

Pozdrawiam Cię najserdeczniej

Agnieszka
tomek i agatka
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: za siódmym z sedn
A gdyby słowa potraktować jak zmysły, przy pomocy których w ogóle jesteśmy w stanie odczuć rzeczywistość?
Kilkakrotnie już pod kilkoma tekstami różnych Autorów wysuwałam tę hipotezę, ponieważ wydaje mi się ona prawdziwa.
Język, który więcej ukrywa, niż odsłania, służyłby w tym ujęciu do tego, aby nieustannie wprowadzać Czytelnika w stan różnych złudzeń. Dopiero z tych złudzeń buduje się sens wiersza i - zarazem - obraz konkretnego fragmentu świata.
Pozdrawiam,
Glo.
Kilkakrotnie już pod kilkoma tekstami różnych Autorów wysuwałam tę hipotezę, ponieważ wydaje mi się ona prawdziwa.
Język, który więcej ukrywa, niż odsłania, służyłby w tym ujęciu do tego, aby nieustannie wprowadzać Czytelnika w stan różnych złudzeń. Dopiero z tych złudzeń buduje się sens wiersza i - zarazem - obraz konkretnego fragmentu świata.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl