Czerwone gumiaki

Proza w pigułce, drabble.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
elka

Czerwone gumiaki

#1 Post autor: elka » 02 sty 2017, 20:53

Córka emigranta - w nawiązaniu do wiersza Skarania Od emigracji

Chyba nie lubię Niemców. Nie, żebym poznała jakiegoś osobiście. Nie lubię za to, co zrobili mojemu tacie, a przez to nam, mnie.
Miał osiemnaście lat, kiedy wrócił z robót. Taka powiedzmy emigracja, jak się dziś chętnie mówi. Tylko mniej dobrowolna. Mama mówiła zawsze, że zwróciła na niego uwagę, bo był nieśmiały. I przeraźliwie smutny... to właśnie ten smutek skradł jej serce. Przy tym był blondynem, ponad 180 wzrostu i zielone oczy, które odziedziczyłam.
Był rok 1945. Wagony przepełnione powracającymi z Trzeciej Rzeszy.
Nie czekali na nich psychologowie. Z traumą musieli radzić sobie sami. Każdy jak umiał. A niektórzy nie umieli. Przenieśli gniew, wściekłość, lata poniżeń do rodzin.
Niemiecki rygor. Z naszej szóstki, tylko ja miałam najwięcej luzu, urodziłam się bowiem poza planem, z niewielkim prawdopodobieństwem statystycznym. Ja jedna nauczyłam się czytać z twarzy ojca, to pomogło mi uniknąć kontaktu z dyscypliną, jeśli ktoś wie, co to takiego.
Zostały mi jednak w pamięci obrazy, które na zawsze odmieniły życie. Strach, panika, bezsilność, a równocześnie bezwarunkowa miłość. Bo to przecież tata. Pamiętam, kiedy zabrał mnie do sklepu, żebym kupiła sobie buty. Pozwolił mi wybrać, jakie chcę. Wyróżnienie. To było coś niesłychanego, zakupy zawsze robiliśmy z mamą. Zobaczyłam czerwone gumiaki, w białe serduszka. Chodziłam w nich nawet wtedy, gdy nie padał deszcz.
Tata zmarł zaraz po sześćdziesiątce. Zawał.
Wtedy zaczęłam szukać odpowiedzi na zrozumienie jego zachowania. Przeczytałam wszystko, co zostało wydane na podstawie dokumentów, relacji świadków, ofiar wojny.
Wcześniej w naszym domu, nie mówiło się o wojnie, o obozach. Nigdy. Nikogo z nas, tata nie nauczył niemieckiego, chociaż znał. Perfekcyjnie. To w jakimś stopniu wyrażało jego stosunek do tych pięciu lat, wyjętych z piekła.
Dlaczego to piszę?
Jest rok 2017. Znowu ogarnął mnie strach, nawet panika.
Szukam Francji, romantycznego Paryża, jednak widzę tylko zdemolowane ulice. To samo w Niemczech, Belgii, Szwecji.
Ktoś nazwie mnie rasistką jednak, to nie będzie prawdą. Ja się tylko boję wojny, bo wiem z autopsji, że nikt nie wychodzi z niej bez blizn.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10470
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Czerwone gumiaki

#2 Post autor: eka » 04 sty 2017, 18:42

elka pisze:Taka powiedzmy emigracja, jak się dziś chętnie mówi. Tylko mniej dobrowolna.
O tutaj się nie zgodzę, myślę, Elu, że dla przesłania tego okrucha, naginasz tamte okrutne realia do współczesnych przyczyn opuszczania kraju.

Natomiast warta dyskusji jest zmiana charakteru człowieka po okrutnych doświadczeniach wojny.
Moja ciocia, zastraszona przez czerwoną bezpiekę powrotem jej i całej rodziny do obozu na nieludzkiej ziemi (Czelabińsk), dopiero po wyprowadzeniu przez Wałęsę z Polski 'bratniej armii' - zdradziła, co tam z ludźmi się działo. Milczała od 47' - ale była wyjątkowo pogodnym, ciepłym, uczynnym człowiekiem i matką niemożebnie rozpuszczającą swoich synów.
----------------------------
Pozdrawiam, okruch, masz ten dar, prowokuje do dyskusji.
:kofe:

elka

Re: Czerwone gumiaki

#3 Post autor: elka » 04 sty 2017, 21:47

eka pisze:Natomiast warta dyskusji jest zmiana charakteru człowieka po okrutnych doświadczeniach wojny.
Mój tata, miał trzynaście lat, kiedy został zabrany z ulicy i wywieziony w głąb Niemiec. Właściwie, dzięki temu, że był blondynem nie trafił do obozu. Z tej perspektywy, miał szczęście. Jednak to, co tam się działo, pozostało dla nas tajemnicą.
Biorąc pod uwagę jego zachowanie, przeszedł piekło. Może lekarstwem byłoby wyrzucenie z siebie tej prawdy, ale tata nigdy tego nie zrobił. Wiem, z opowiadań mamy, ze w pierwszych latach małżeństwa, budził się w nocy z krzykiem...

Dziękuję, Eko, że zostawiłaś kawałek swojej historii, z dużo lepszym zakończeniem.

Pozdrawiam.elka. :rosa:

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Czerwone gumiaki

#4 Post autor: alchemik » 04 sty 2017, 23:21

Kwestia wpływu okrutnych dziejów czasu wojny, na powojenne pokolenia jest interesująca. To oczywiste, że trauma może wpływać na ludzi indywidualnie. A jednak zazwyczaj jest to zwykle przesycanie jadem, który zaległ w duszy. Bez względu na bezwarunkową miłość, zawsze coś się psuje. W zasadzie każdej polskiej rodziny dosięga cień tamtych czasów, mimo upływu lat. Ciekawe czy w końcu się rozwieje.
I czy na pewno dobrze byłoby, gdyby rozwiał się całkowicie, gdy świat wciąż ma czkawkę.

Inną sprawą jest generalizowanie niechęci, a nawet nienawiści do innych nacji.
Jako dzieci bawiliśmy się nieraz z chłopakami w wojnę.
Nikt nie chciał być Niemcem. To zrozumiałe. Podczas gdy przy zabawie w policjantów i złodziei wybór był prostszy. Mury kamienic w Gdańsku jeszcze przez wiele lat po wojnie były upstrzone dziurami po pociskach. Opowieści rodzinne o czasach okupacji były straszne i mroczne. Od dziecka czułem niechęć do Niemców i do Rosjan.
Na szczęście, to się zmieniło, gdy zacząłem poznawać ludzi.

Jednak bardzo nie chciałbym kierować się niechęcią do ludzi innych narodowości, bo jestem przekonany, że zło w ludziach nie zależy od geografii.
A przecież miałaś swoje czerwone kalosze szczęścia.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

elka

Re: Czerwone gumiaki

#5 Post autor: elka » 05 sty 2017, 13:13

alchemik pisze:Jednak bardzo nie chciałbym kierować się niechęcią do ludzi innych narodowości, bo jestem przekonany, że zło w ludziach nie zależy od geografii.
Jerzy, latami nie lubiliśmy Rosjan [nie mylić proszę z nienawiścią] z różnych względów. Zobacz też, jak wszędzie Polacy są odbierani. To nie tutaj leży istota rzeczy.

Kochając kogoś bezwarunkowo, szukasz uzasadnienia dla jego postępowania. Starasz się zrozumieć, co zrobiło z niego złego człowieka, bo zanim to wszystko nastąpiło był normalnym, wesołym dzieciakiem. Wojna jednak wypacza. Weź chociażby Inny świat Grudzińskiego, zobacz z jaką łatwością łamano charaktery, wiadomo, że nie wszystkim, ale to wyjątki. A Pięć lat kacetu Grzesiuka. Takich przykładów w literaturze jest ogrom.

Jednak, co innego ludzie dorośli, świadomi, a co innego dzieci, oderwane w jednej chwili od rodziców i wrzucone, w inną mowę, pełną pogardy i nienawiści. Może właśnie dlatego, to okaleczenie, te psychiczne blizny, utrudniły możliwość powrotu, do normalnego życia?
alchemik pisze:A przecież miałaś swoje czerwone kalosze szczęścia.
Jedyna z szóstki... fatalny bilans.
Chciałabym, żeby wszyscy mieli, takie kalosze szczęścia... żeby takie historie odeszły do lamusa. Na zawsze.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”