
Błękit wszywasz w zbyt pochmurne niebo,
gdy strach fastryguje grubą nicią plecy,
masz jeszcze nadzieję.
nieruchomieje spojrzenie
rozgrzebany niepokój
Zimną dłonią przecierasz witraże,
wątła radość, już pełzniesz.
nieruchomieje spojrzenie
rozgrzebany niepokój
Julio, proszę...
-------------------------------------------------
Tak było wcześniej
Wlepiasz błękity w pochmurne niebo,
gdy strach fastryguje grubą nicią plecy,
masz jeszcze nadzieję, chociaż
powoli nieruchomieje spojrzenie.
Ciągle rozgrzebany niepokój
tkwi w stygnących źrenicach.
Zimną dłonią przecierasz witraże
i wszystko odpływa.
Nieraz kiełkuje wymuszona radość,
lecz nie zazieleni się po raz wtóry,
wiem, zaczyna pełzać twój świat,
Julio,
proszę.