1) czytelnik to niestety takie stworzenie, które potrafi kojarzyć;
i oto w Twoim wierszu natrafia na
wymowę czekania i
ślad ust...
nie jestem specjalnie pobożny, ale od razu ląduję w kościele:
krew życia, kielich zbawienia, symbol zmartwychwstania, ofiara krzyża, znak pokoju;
namiętni oglądacze reklam też skojarzą Twoje metafory:
harmonia smaku, czystość barw, eliksir młodości, a gorzej, gdy trafią do polityki:
taśmy prawdy, odmęty szaleństwa albo
mowa nienawiści;
umysły umysłów ścisłych ulecą ku abstrakcyjnym pojęciom:
moment pędu, zasada zachowania, natężenie prądu, kierunek siły
i nawet ci mniej lotni zaczepią o
prędkość wiatru;
jak więc widzisz metafory dopełniaczowe pchają się do nas ze wszystkich stron;
wzbudzają niepożądane skojarzenia i emocje, nad którymi autor nie ma żadnej kontroli;
są jak trumna na fotografii ślubnej;
miała symbolizować dozgonną miłość, a wyszło coś nie tak;
wers z wymową czekania można zamienić na piękny:
jakby wskazywał że ktoś podsłuchuje czekanie,
a w drugim przypadku (ślad ust) użyłbym rzadko stosowanej metafory narzędnikowej:
przyłapałam ślad po twoich ustach na brzegu opróżnionej filiżanki;
2) źle wyglądają również zlepki bezokoliczników:
nauczyć istnieć;
zapis "nauczyć istnienia" wygląda lepiej i brzmi lepiej;
3) zastanowiłbym się także nad konstrukcją wiersza:
dwuwersowy początek byłby świetną puentą,
a końcówka bardzo dobrze mogłaby rozpoczynać wiersz;
to tyle
mam nadzieję, że nie bolało
