gdzie pną się skaliste sznurki
dal chłonąć krok przed oczami
piać zachwyt pić urok ciurkiem
i wspinać myśli dynamit
zabłądzić w dzikie ustronia
stać w ciszy świętej kaplicy
nietknięte brać tuląc w dłoniach
czas zgubić godzin nie liczyć
gdy mgielna spadnie koszula
kosztować nieme negliże
namiętnie wzrokiem przytulać
czuć wieczność rozkoszy zbliżeń
jak orzeł szybując w chmurach
wzbić się ku szczytom bez troski
i niemym hołdem przytulać
żeby się pięknem Tatr olśnić
Ostatnia strofa pierwszej wersji.
jak orzeł na dachu świata
wzbić się ku niebu bez troski
tęsknotą w piersi kołatać
hołd oddać pięknu Tatr polskich
z archiwum
chcę...
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
chcę...
Ostatnio zmieniony 27 lut 2017, 12:30 przez EdwardSkwarcan, łącznie zmieniany 1 raz.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: chcę...
Byłoby całkiem fajnie, gdyby...
Trochę mam tych gdybów.
Pierwszy gdyb, to interpunkcja, a raczej jej brak.
Zauważyłem, że ostatnio całkowicie przestałeś jej używać, a akurat temu wierszowi jest potrzebna, jak (że powtórzę za klasyczką) koniowi owies. Nad takim wierszem warto się zamyślić, sprobować wyobrazić sobie, co opisuje. Tymczasem uwaga skupia się na właściwym tempie recytacji. Interpunkcja by go wymusiła samorzutnie.
Gdyb drugi, to "dach świata".
Termin zarezerwowany dla Himalajów.
Tu mowa jest o Tatrach. Gdzież im do tych pierwszych? Chyba, że masz na myśli Himalaje kunsztu... ale to rzecz względna.
No i gdyb trzeci wreszcie...
Cały wiersz jest przyjemny, czyta się go (pomijając brak interpunkcji) dość dobrze, wprowadza czyelnika w meandry dziewiczej niemal przyrody. No jest sielanka, jak u pana B za piecem.
Aż nagle pojawiają się polskie Tatry i walą po oczach zdezorientowanego czytelnika tą polskością. A przecież te góry, tylko małym fragmentem zahaczają o Polskę. Dopisanie im, modnego ostatnio, przymiotnika narodowego, nie dość, że wprowadza do wiersza niepotrzebny patos, to jeszcze bardzo spłyca przekaz zawarty w poprzedzających zwrotkach. Nagle zaczynam się zastanawiać, czy cały ten wysiłek twórczy Autora nie został podporządkowany jednemu tylko i "jedynie słusznemu" celowi. Naprawdę odpuściłbym sobie upaństwowienie Tatr, bo całe są piękne, niezależnie od współrzędnych kartograficznych.
Reasumując - napisałeś dobry liryk, który trochę zepsułeś zakończeniem.
Nic jednak nie jest ostateczne, również wersja wiersza i - jeśli uznasz za stosowne i zechcesz - możesz jeszcze wiele w nim zmienić. Chętnie poczytałbym wersję pozbawioną patetycznych odniesień, z uniesieniami zaś spowodowanymi wyłącznie pięknem przyrody zamiast jej przynależnością administracyjną.

Trochę mam tych gdybów.
Pierwszy gdyb, to interpunkcja, a raczej jej brak.
Zauważyłem, że ostatnio całkowicie przestałeś jej używać, a akurat temu wierszowi jest potrzebna, jak (że powtórzę za klasyczką) koniowi owies. Nad takim wierszem warto się zamyślić, sprobować wyobrazić sobie, co opisuje. Tymczasem uwaga skupia się na właściwym tempie recytacji. Interpunkcja by go wymusiła samorzutnie.
Gdyb drugi, to "dach świata".
Termin zarezerwowany dla Himalajów.
Tu mowa jest o Tatrach. Gdzież im do tych pierwszych? Chyba, że masz na myśli Himalaje kunsztu... ale to rzecz względna.
No i gdyb trzeci wreszcie...
Cały wiersz jest przyjemny, czyta się go (pomijając brak interpunkcji) dość dobrze, wprowadza czyelnika w meandry dziewiczej niemal przyrody. No jest sielanka, jak u pana B za piecem.
Aż nagle pojawiają się polskie Tatry i walą po oczach zdezorientowanego czytelnika tą polskością. A przecież te góry, tylko małym fragmentem zahaczają o Polskę. Dopisanie im, modnego ostatnio, przymiotnika narodowego, nie dość, że wprowadza do wiersza niepotrzebny patos, to jeszcze bardzo spłyca przekaz zawarty w poprzedzających zwrotkach. Nagle zaczynam się zastanawiać, czy cały ten wysiłek twórczy Autora nie został podporządkowany jednemu tylko i "jedynie słusznemu" celowi. Naprawdę odpuściłbym sobie upaństwowienie Tatr, bo całe są piękne, niezależnie od współrzędnych kartograficznych.
Reasumując - napisałeś dobry liryk, który trochę zepsułeś zakończeniem.
Nic jednak nie jest ostateczne, również wersja wiersza i - jeśli uznasz za stosowne i zechcesz - możesz jeszcze wiele w nim zmienić. Chętnie poczytałbym wersję pozbawioną patetycznych odniesień, z uniesieniami zaś spowodowanymi wyłącznie pięknem przyrody zamiast jej przynależnością administracyjną.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: chcę...
Skaranie boskie z krytyką hehskaranie boskie pisze:Nad takim wierszem warto się zamyślić, sprobować wyobrazić sobie, co opisuje. Tymczasem uwaga skupia się na właściwym tempie recytacji. Interpunkcja by go wymusiła samorzutnie.

Autorowi zależało, żeby czytelnik nie potykał się o przecinki i kropki, bo ostatnio życiowy pośpiech. Dlatego wiersz miał być szybki.
Popatrz na dachy w mieście i zobaczysz, że jeden wyżej a drugi niżej.skaranie boskie pisze:Gdyb drugi, to "dach świata".
Termin zarezerwowany dla Himalajów.
Kula nie jest płaska, więc zależy z której strony patrzeć, bo ja zerkałem z naszej i sentyment zadecydował. Himalaje nie kupiły patentu na dach świata.
Miło słyszeć, pewnie niechcący przez pomyłkę, bo ostatnio ciągle mam wbijane szpilki pod żebro.skaranie boskie pisze:Cały wiersz jest przyjemny, czyta się go (pomijając brak interpunkcji) dość dobrze, wprowadza czyelnika w meandry dziewiczej niemal przyrody. No jest sielanka, jak u pana B za piecem.
Muszę przemyśleć i wymienić na słowackie. Pewnie wziął górę patriotyzm, bo lubię wszystko polskie oprócz zmieniających się krzeseł.skaranie boskie pisze:Aż nagle pojawiają się polskie Tatry i walą po oczach zdezorientowanego czytelnika tą polskością. A przecież te góry, tylko małym fragmentem zahaczają o Polskę
Nawet się nie zachwyciłeś pięknymi metaforami

Nad ostatnią strofą pomyślę.
Miło, że znalazłeś chwilę, żeby pochylić się nad moimi wypocinami.
Ten wiersz jest moim antykiem.
Dzięki za uwagi.



Dodano -- 26 lut 2017, 15:13 --
Na paluszkach, czy na liczydle?Gajka pisze:Nadmiar bezokoliczników - 15.
Tak chciał autor i w zgodzie z tytułem - melduję gajowej.
Cieszę się, że nawet matematykę dostrzegasz w moich wierszach, bo przecież każdy coś dla siebie w treści.
Polecam inne wiersze pod spojrzeniem od strony matematyki.
Nie wiedziałem, że z Ciebie Pitagoras.

- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: chcę...
Nie umiem pisać wierszy które chwalą piękno gór . Jakichkolwiek gór i jakichkolwiek wierszy
Dlatego doceniam i nie przeszkadzają mi w takim wypadku powtórzenia i bezokoliczniki .
Z przyjemnością L.G.

Dlatego doceniam i nie przeszkadzają mi w takim wypadku powtórzenia i bezokoliczniki .
Z przyjemnością L.G.
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Re: chcę...
EdwardSkwarcan pisze:Na paluszkach, czy na liczydle?Tak chciał autor i w zgodzie z tytułem - melduję gajowej.
To na skalistych sznurkach wiązałam supełki - melduję skwarkowi.
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Re: chcę...
Musisz liczyć od nowa, bo zmieniłem ostatnią strofę - zerknij Gaj.Gajka pisze: To na skalistych sznurkach wiązałam supełki - melduję skwarkowi.

Już przymiotnik narodowy wywalony.skaranie boskie pisze: Dopisanie im, modnego ostatnio, przymiotnika narodowego, nie dość, że wprowadza do wiersza niepotrzebny patos,
