Grand verre brillant / parafraza
Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Grand verre brillant / parafraza
Obiecałem ten tekst wkleić na otwartym forum zaraz po zakończeniu turnieju pojedynków, na który go pisałem, ale zwyczajnie zapomniałem. Niniejszym naprawiam zaniedbanie.
Grand verre brillant
Coś gra mi, jak dusza radosna,
tu święto jest co dzień od rana.
Znów ktoś się rozpalił…
(Czy pamiętasz?)
Szklanica -
skarbnica,
się chyli
ta twierdza
w pokoju,
na scenie
(Czy pamiętasz, jak z tobą?)
mętnieje
twój wzrok, moje oczy -
niechybnie
świat cały
zamroczy,
już zaraz
ta chwila…
(Czy pamiętasz, jak ze mną wypiłaś?)
Polewasz
znienacka
i naraz
nad stołem,
z rozlanym rosołem,
rozgrywa się życie i śmierć, nad stołem
łka
verre brillant!
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
jak nam w ramiona wpadł czas?
Omotany i słaby,
zapomniałem zabawy,
tępym wzrokiem toczyłem przez świat.
Ty torsjami wstrząsana,
na zbolałych kolanach,
toastami tryskałaś, do dna.
Potem szklanka za szklanką,
przepijane maślanką,
bo się pić już nie dało -
już nie dało i znów
świt dokoła oniemiał,
to rozjaśniał, to ściemniał -
jedną ja, drugą ty, pół na pół.
Potem już u dnia schyłku,
po pijackim wysiłku,
puste szklanki przetaczam
i udaję siłacza.
Blade oczy wytrzeszczam,
ból się w głowie przemieszcza -
będziesz miała do rana
i poetę, i wieszcza…
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
raz… potem długo na wznak?
Rozbolała mnie głowa,
i uwięzły gdzieś słowa,
tylko szklanka się śmiała wprost w twarz.
Ty już leżysz na stole,
niczym snopek w stodole,
ale przecież ochotę wciąż masz.
Znowu szklanka za szklanką -
padam pod meblościanką,
bo się pić już nie dało,
już nie dało i znów
w głowach coś zakręciło,
nie wiem jaką to siłą -
jedną ja, drugą ty, pół na pół.
Nagle milkną twe usta,
tylko plama lśni tłusta,
bo już bimber wypity -
szklanka szczerzy się pusta.
Lecz nad ranem się wyrwie,
by dnia kacem nie zmarnić,
że się przecież ukryła
jeszcze flaszka w spiżarni!
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
raz… potem długo na wznak?
Osłabiony i durny,
już się kładłem do trumny,
chyba miałem ze sto, z górą, lat.
Ty pijana, jak bela,
chociaż była niedziela,
utonęłaś w rozpaczy i łzach.
Puste szklanki dzwoniły,
pewnie też się upiły,
bo uparcie błyszczały -
tak błyszczały i świt,
co się właśnie obudził,
to rozgrzewał, to studził -
trochę ty, trochę ja - już bez sił…
Vicenza (IT)
17 wrzesień 2014
skaranie boskie
Grand verre brillant
Coś gra mi, jak dusza radosna,
tu święto jest co dzień od rana.
Znów ktoś się rozpalił…
(Czy pamiętasz?)
Szklanica -
skarbnica,
się chyli
ta twierdza
w pokoju,
na scenie
(Czy pamiętasz, jak z tobą?)
mętnieje
twój wzrok, moje oczy -
niechybnie
świat cały
zamroczy,
już zaraz
ta chwila…
(Czy pamiętasz, jak ze mną wypiłaś?)
Polewasz
znienacka
i naraz
nad stołem,
z rozlanym rosołem,
rozgrywa się życie i śmierć, nad stołem
łka
verre brillant!
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
jak nam w ramiona wpadł czas?
Omotany i słaby,
zapomniałem zabawy,
tępym wzrokiem toczyłem przez świat.
Ty torsjami wstrząsana,
na zbolałych kolanach,
toastami tryskałaś, do dna.
Potem szklanka za szklanką,
przepijane maślanką,
bo się pić już nie dało -
już nie dało i znów
świt dokoła oniemiał,
to rozjaśniał, to ściemniał -
jedną ja, drugą ty, pół na pół.
Potem już u dnia schyłku,
po pijackim wysiłku,
puste szklanki przetaczam
i udaję siłacza.
Blade oczy wytrzeszczam,
ból się w głowie przemieszcza -
będziesz miała do rana
i poetę, i wieszcza…
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
raz… potem długo na wznak?
Rozbolała mnie głowa,
i uwięzły gdzieś słowa,
tylko szklanka się śmiała wprost w twarz.
Ty już leżysz na stole,
niczym snopek w stodole,
ale przecież ochotę wciąż masz.
Znowu szklanka za szklanką -
padam pod meblościanką,
bo się pić już nie dało,
już nie dało i znów
w głowach coś zakręciło,
nie wiem jaką to siłą -
jedną ja, drugą ty, pół na pół.
Nagle milkną twe usta,
tylko plama lśni tłusta,
bo już bimber wypity -
szklanka szczerzy się pusta.
Lecz nad ranem się wyrwie,
by dnia kacem nie zmarnić,
że się przecież ukryła
jeszcze flaszka w spiżarni!
Czy pamiętasz, jak z tobą łoiłem bimber,
z panną pijaną, madonną bez wad?
Czy pamiętasz, jak kusił nas Lucyfer,
raz… potem długo na wznak?
Osłabiony i durny,
już się kładłem do trumny,
chyba miałem ze sto, z górą, lat.
Ty pijana, jak bela,
chociaż była niedziela,
utonęłaś w rozpaczy i łzach.
Puste szklanki dzwoniły,
pewnie też się upiły,
bo uparcie błyszczały -
tak błyszczały i świt,
co się właśnie obudził,
to rozgrzewał, to studził -
trochę ty, trochę ja - już bez sił…
Vicenza (IT)
17 wrzesień 2014
skaranie boskie
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl