jestem tylko człowiekiem
nie bogiem ani adonisem
zamykam się w sobie
na każde zawołanie
po imieniu
rozgrywam ważny mecz
ja kontra moja głowa
zaślepiona piaskiem czasu
chroboczącym w uszach
to wybór ...
kogo jak kogo
ale mój
a kiedy przechodzę granicę upadłą
znikają mury koszerne dania
nie ma już imienia ani zawołania
zostałem ograny w trzy strzały
potknąłem się znowu
niby pień zbutwiały
lecz ten upadek zdąrzył wsiąknąć w ziemię
raduję się z obcych ust pogłosie
kocham przyrodę upiętą we włosach
zostaję z tyłu lecz nie liczę kroków
bo jestem niewolnikiem
wyzwolonym z oków
a teraz obstawiam sam siebie
czyż to jest niebo ?
ukochany chlebie