Tysiąc dzięćset osiemdziesiąty rok, ostatnia sobota czerwca - jedyny w roku dzień nieskrępowanego pijaństwa naszej szóstki z działu DKJ.
Brzeg leniwej, szerokiej na pięć metrów rzeki, wiklina odrasta jak włosy łonowe po porodzie.
Wędkowanie z gruntu, zanęta - trzy butelki wódki do rozlania na kij.
Już w dolnych stanach trzeźwości, tylko na haczyk Dziadzi coś się uczepiło. Według znawcy albumów ichtiologicznych jazgarz - chwast rybny, z ostrymi płetwami, nieapetyczny nawet
dla wygłodniałych drapieżników wód śródlądowych.
Powiedziałem:
- Dziadzia musisz napisać książkę kucharską - Jazgarz, w nawiasie tylko jeden, na sto sposobów.
- Cztery mam , wymień pozostałe, masz u mnie flachę - powiedział.
Pomyślałem: ile się wkłada tyle się wyciąga , że w białym wierszu byłby nieościsty.
Jazgarz.
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
Re: Jazgarz.
Uwielbiam tę historię, niezmiennie mnie bawi swym czarnym humorem. Taki tam obrazek, niby nic, a jednak - Jazgarz , w nawiasie tylko jeden, na sto sposobów :)
- pan_ruina
- Posty: 203
- Rejestracja: 16 sty 2017, 10:04
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Jazgarz.
Ależ mnie wkurwiały, jak się na suma z rosówką rozkładałem nad Odrą a te gnojki podskubywały i cały czas szczytówka drgała:)