alchemik pisze:Uświadamiam więc, czym jest, a czym nie jest plagiat.
Jedyne co uświadomiłeś, sobie przede wszystkim, to siłę oryginału, która zakryła twoją treść. Okazuje się, że niewielki fragment powszechnie znanego dzieła, i to nawet zmodyfikowany, zawiera potężną broń. Nakierowuje na siebie.
Wywołuje niesmak (o ile nie jest wyraźną parodią lub pastiszem) przez fakt wmawiania 'nowego' autorstwa.
Rzeczywiście, należą Ci się podziękowania, wiemy teraz czego unikać, aby nasze przesłanie nie zostało przykryte.
Jasnym jest, że taka 'pożyczka' fragmentu formy, czy konkretnej np. metafory nieco tylko zmodyfikowanej, ale z utworu mało znanego, podobnej reakcji nie wywoła. Utwór musi stać się częścią powszechnej świadomości, aby mógł 'bronić się sam' albo stanowić kontrę lub rozwinięcie myśli.
Oczywiście, jeżeli uczciwie podamy nieznaną innym inspirację, problemu nie ma. Teksty mogą sobie rozmawiać, to jest fajne, pożyteczne.
Ale tylko wtedy.
Bez podawania namiarów przejmowanej treści czy indywidualnie wypracowanej formy, jest blisko do plagiatu ukrytego.