uroczysko - spady

[witka]

chyba tylko ja wiedziałem o jedynej koksie
w zdziczałym sadzie wysiedlonej wsi

domyślam się smaku czereśni rosnącej
na poziomkowej granicy cmentarza
rozesłanej zanadzonym kochankom

na krawędzi wąwozu przy cerkwi rosły morwy
rozłożyste jak miejscowe dziewczyny
najlepsze na końcach konarów
nawet kiedy przyrastały tylko pracą

[eka]

: ) Jaki niezatajniaczony wiersz, no i smakowity. Soczystość gruszki, czereśni, zapach poziomek - szkoda, że już to wszystko z perspektywy cmentarza, czyli czasu przeszłego, podsuwa podmiot liryczny.
Znakomita metafora o dziewczętach przyrastających ... pracą.

(tytuł rozdzieliłabym myślnikiem, żeby już było idealnie)

[witka]

Dzięki.Mówisz i masz.

[eka]

Dziękuję : )

[gal.a]

I pomyśleć, że jeżeli chodzi o wieś, to nawet cmentarz kojarzy się ciepło : )
Ciekawy wiejsko - owocowy klimacik z kochankami i dziołchami w tle.

[Napoleon North]

Cmentarz jedno z moich ulubionych miejsc. Tam w ciszy zakasałem rękawy i modlitwą objmowałem wszystkie groby.

[witka]

Świetne to zakasanie rękawów do modlitwy.
Dzięki za podpowiedź Napoleonie.
gal.a są rejony, gdzie używa się nazwy dziopa.

[biegnąca po fali]

Dobra robota, witka.


Pozdrawiam

[witka]

Dzięki. Odgrzebany stary szkic. Chyba dojrzał w końcu.

[biegnąca po fali]

Chyba tak:)