w mroku świetlistym
rozgałęziony taniec
dłonie i palce
senna cisza
i ust
nieprzemijanie
oczy otwarte
płoną włosy
jarzących skierek
lecą roje
płynne sekundy
w głębi nocy
mkną pod gwiazdami
jak my
dwoje
błąka się szept
w zamarłej czerni
kosmatym cieniem
twarz osnuta
śmieje się echo
i w pustelni twych ramion
sen mnie szuka
rozgałęzione niebo
w mroku świetlistym
rozgałęziona cisza
splątany oddech
my oboje
płynący
do księżyca
jeden z pierwszych wierszy
