Las
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Las
Wiszący zegar szafkowy wybija siedemnastą. Sprawdzasz pocztę na tablecie i uśmiechasz się nieznacznie. Lokal dyskretnie podświetlają chińskie lampki z porcelany, słoneczne latarenki stolików. Klasyczne burdelówki – oceniłeś na pierwszym spotkaniu. Jest prawie pusto, tylko my i para starych gejów na północnym końcu sali. Przytulne wnętrze zapada w mrok jak to późne, zimowe popołudnie.
Rozgrzewająca herbata z imbirem dopełnia poczucie komfortu. Upragniony błogostan po nerwowym dniu.
I wtedy, w umieraniu ostatniego dźwięku starego zegara, w kocim rozleniwieniu i z kruchą filiżanką przy ustach twój wzrok przenosi z ciepłego, beżowego fotela na metalowy blat sterylnego laboratorium. Fachowo, wzdłuż linii brwi odrywa pasmo skóry, przeciera wybroczyny i kładzie pod ogromny, biały mikroskop. Ociekam nagością, bezradną, bo spotęgowaną zaskoczeniem. Ani razu tak nie patrzyłeś. Rozdygotana filiżanka zatrzymuje się przed czarnym spodkiem ozdobionym żółtym pawiem, krzyczą bezgłośnie nieproporcjonalnie duże, błękitne oczka na jego szeroko rozłożonym ogonie. Zanim ją odstawię, pytam sukinsyna:
- No i czym jestem? Sercem królika, bonobo z drucikami w skroni... bladą tkanką na szklanej płytce?
Kącik jego ust unosi się pół centymetra poniżej naszej średniej dialogowej. Prawa dłoń chwyta moją lewą, a druga, znaczona pod przegubem eleganckim, czarnym tatuażem żmijki (tyle razy rozgrzewanej językiem), rozwiera podkurczone palce. Zwężone źrenice sondują blade doliny i różowe wzniesienia jak ten pieprzony chiromanta z Toronto, który pięć lat temu odczytał niemal wszystkie upadki oraz zapowiedział kolejny.
- Powiedz coś!
- Wykańczam sytuacyjnie sarenki odstające od stada, w porze mojego obiadu.
Wyrywam dłoń. Okrągły blat stolika wiruje jak biedna, porzucona stacja kosmiczna, zimno mi. Na obrzeżach skulonej filiżanki osiada szadź, a on się szczerzy.
- I co wtedy czujesz?
- Gdy widelcem wydłubuję załzawione oko? Po latach safari już niewiele.
Która poraniła go tak, że został cynicznym łowcą? Nawet nie będę próbowała dochodzić, nie lubi być podglądanym. Adrenalina kopie, gorączkowo szukam skutecznego scenariusza. Najważniejsze to być przygotowaną. Wiem, będzie próbował, tak wiem, w lawinowym osaczeniu muszę zapamiętać kierunek dopływu powietrznych chmur. Doceniam, że ostrzegł. Od ściśniętego w węzeł żołądka płynie decyzja.
- Zadzwoń lub napisz, kiedy będziesz głodny.
Milczy. Banknot kładę obok filiżanki z japońskiej porcelany. Kiwa głową. Dojście do przeszklonych drzwi zabiera dwie sekundy. Źle, besztam się, odbierając od leciwego szatniarza podrasowane lisie futro, trzeba było mi iść po czerwonym dywanie powoli, powoli...
*
Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twoja macica wyje w skurczach.
Ronisz i nie urodzisz.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłaś jego kolejnym obiadem, po prostu.
Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twój zakrwawiony penis leży obok głowy.
Nie podniecisz się już nigdy.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłeś jej kolejnym obiadem, po prostu.
Rozgrzewająca herbata z imbirem dopełnia poczucie komfortu. Upragniony błogostan po nerwowym dniu.
I wtedy, w umieraniu ostatniego dźwięku starego zegara, w kocim rozleniwieniu i z kruchą filiżanką przy ustach twój wzrok przenosi z ciepłego, beżowego fotela na metalowy blat sterylnego laboratorium. Fachowo, wzdłuż linii brwi odrywa pasmo skóry, przeciera wybroczyny i kładzie pod ogromny, biały mikroskop. Ociekam nagością, bezradną, bo spotęgowaną zaskoczeniem. Ani razu tak nie patrzyłeś. Rozdygotana filiżanka zatrzymuje się przed czarnym spodkiem ozdobionym żółtym pawiem, krzyczą bezgłośnie nieproporcjonalnie duże, błękitne oczka na jego szeroko rozłożonym ogonie. Zanim ją odstawię, pytam sukinsyna:
- No i czym jestem? Sercem królika, bonobo z drucikami w skroni... bladą tkanką na szklanej płytce?
Kącik jego ust unosi się pół centymetra poniżej naszej średniej dialogowej. Prawa dłoń chwyta moją lewą, a druga, znaczona pod przegubem eleganckim, czarnym tatuażem żmijki (tyle razy rozgrzewanej językiem), rozwiera podkurczone palce. Zwężone źrenice sondują blade doliny i różowe wzniesienia jak ten pieprzony chiromanta z Toronto, który pięć lat temu odczytał niemal wszystkie upadki oraz zapowiedział kolejny.
- Powiedz coś!
- Wykańczam sytuacyjnie sarenki odstające od stada, w porze mojego obiadu.
Wyrywam dłoń. Okrągły blat stolika wiruje jak biedna, porzucona stacja kosmiczna, zimno mi. Na obrzeżach skulonej filiżanki osiada szadź, a on się szczerzy.
- I co wtedy czujesz?
- Gdy widelcem wydłubuję załzawione oko? Po latach safari już niewiele.
Która poraniła go tak, że został cynicznym łowcą? Nawet nie będę próbowała dochodzić, nie lubi być podglądanym. Adrenalina kopie, gorączkowo szukam skutecznego scenariusza. Najważniejsze to być przygotowaną. Wiem, będzie próbował, tak wiem, w lawinowym osaczeniu muszę zapamiętać kierunek dopływu powietrznych chmur. Doceniam, że ostrzegł. Od ściśniętego w węzeł żołądka płynie decyzja.
- Zadzwoń lub napisz, kiedy będziesz głodny.
Milczy. Banknot kładę obok filiżanki z japońskiej porcelany. Kiwa głową. Dojście do przeszklonych drzwi zabiera dwie sekundy. Źle, besztam się, odbierając od leciwego szatniarza podrasowane lisie futro, trzeba było mi iść po czerwonym dywanie powoli, powoli...
*
Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twoja macica wyje w skurczach.
Ronisz i nie urodzisz.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłaś jego kolejnym obiadem, po prostu.
Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twój zakrwawiony penis leży obok głowy.
Nie podniecisz się już nigdy.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłeś jej kolejnym obiadem, po prostu.
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
Re: Las
Las nocą rośnie. Otchłań otwiera usta ogromne chłonie i ssie.
Z sarenek odstających od stada składa się nasza populacja.
Myślę, że kilka razy miałem wątpliwe szczęście i chyba może niewątpliwy honor, że ktoś mógł to odreagować.
Z sarenek odstających od stada składa się nasza populacja.
Myślę, że kilka razy miałem wątpliwe szczęście i chyba może niewątpliwy honor, że ktoś mógł to odreagować.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Las
Znakomity tekst, jeden z najlepszych jakie czytałem.
(I „ukradłaś” mi tytuł mojego jedynego, nieopublikowanego opka (chociaż jest zupełnie o czymś innym).
)

Usunąłbym „na”.Lewy kącik jego ust nieznacznie zmienia położenie, unosi się na pół centymetra poniżej naszej średniej dialogowej.
Usunąłbym drugie „się”.Okrągły blat stolika odrywa się od kształtnej nogi i kręci się nad głową jak biedna, porzucona stacja kosmiczna, zimno mi.
(I „ukradłaś” mi tytuł mojego jedynego, nieopublikowanego opka (chociaż jest zupełnie o czymś innym).

- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Re: Las
O kurcze Ewa, mam gęsią skórkę, świetne opowiadanie, a właściwie proza poetycka.
Jestem pod wielkim wrażeniem

Jestem pod wielkim wrażeniem


Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Las
Gorgiasz pisze:Znakomity tekst, jeden z najlepszych jakie czytałem.![]()
Usunąłbym „na”.Lewy kącik jego ust nieznacznie zmienia położenie, unosi się na pół centymetra poniżej naszej średniej dialogowej.
Usunąłbym drugie „się”.Okrągły blat stolika odrywa się od kształtnej nogi i kręci się nad głową jak biedna, porzucona stacja kosmiczna, zimno mi.
(I „ukradłaś” mi tytuł mojego jedynego, nieopublikowanego opka (chociaż jest zupełnie o czymś innym).)

Zrobione, jak ja Ci się odwdzięczę, mam ogromny dług korektorski i nie tylko. Podglądam Twój plastyczny warsztat twórczy, oj, nawet nie wiesz jak często. Ale Lasu oczyma nie zarejestrowałam, to pewnie coś innego:)
-------------
: ) A miałam podejrzenie, że masz na myśli wyrobników pióra.witka pisze: Eko w pokrywaniu się, przenikaniu podzbiorów.
------------
Ciekawe czy owe 'rzeczy' miały powiązania z Twoim ostatnim opowiadaniem:)mirek13 pisze:Powstawało we mnie i na mnie parę rzeczy po lekturze.
-----------
Chcę, nie chcę, zawsze się mi wciśnie:)Nula.Mychaan pisze:właściwie proza poetycka.
---------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję Wam pięknie.
