Przygotowania do wesela
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 38
- Rejestracja: 10 maja 2017, 21:23
Przygotowania do wesela
„Okruchy weselnego tortu” to jedna z moich ulubionych książek. I Wojciecha Żukrowskiego bardzo cenię. A teraz moje wspomnienia związane z tortem weselnym i nie tylko.
Ostatnio mało zleceń na tłumaczenia. Brakuje mi pieniędzy. Dzwoni koleżanka z pytaniem, czy bym nie pomogła przy przygotowaniach do wesela. Pewnie, że pomogę. Dwieście złotych można zarobić.
Schodzimy się o szesnastej w piątek. Obieramy warzywa, potem kroimy, skrobiemy, trzemy. Makaron zagniatamy, wałkujemy. Przeschną placki, to się pokroi cienko. Do rosołu. Pieczarki Magdalenka obiera. Lewą rękę ma w gipsie, konkubent ją połamał, ale może robić. Wszystkie słuchamy, jakie cuda z pieczarek można wyczarować. Magdalenka zna się na wszystkich grzybach. Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się na przepis na maślaki.
Przychodzi pani Wańdzia. Wczoraj upiekła biszkopty. Dziś torty będzie robić.
Miesza w misach składniki na krem. Pierwszy mąż dwa dni po ich weselu uderzył ją pięścią w twarz. W szpitalu drutowali jej szczękę. Swojej matce, która w odwiedziny przyszła powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć. Matka pani Wańdzi nie uwierzyła, sama przednich zębów nie miała, tak udowadniał mąż zazdrość o nią. Pani Wańdzia przekłada biszkopt kremem. Drugi mąż tak jej kiedyś przyłożył, że złamane żebro wątrobę przebiło. W szpitalu powiedziała, że się na płot przewróciła. Mąż przynosił do szpitala rosół i buraczki, a gdy pani Wańdzia do domu wróciła, to ją już tylko po nogach kopał. Córka pani Wańdzi, Kasia, bardzo dobra uczennica liceum ogólnokształcącego zakochała się w Jacku i poszła nim na zabawę. Mąż Wańdzi zbił i córkę i żonę. A jego zbił Jacek i ożenił się z Kasią. Kasi nos już nie wygląda tak, jak przed ślubem. Pociąga nim co rusz, gdy kręci maszynką ser i mak do ciast.
Mięso trzeba zamarynować. Nikt tego lepiej od Iwony nie umie. Męża ma myśliwego, na każdym mięsie się zna i nie raz lufę w ustach miała, a kolbą w głowę dostała. Włosy z boków na twarz zarzuca, żeby blizn nie było widać. Modli się, żeby mąż z polowania wrócił i nie wrócił.
W sobotę z rana rosół trzeba nastawić. To Elwirki zadanie. Wszystko na oko wkłada i sypie. Zawsze pyszne. Gdyby drugie oko miała, to wybite przez męża, to i w warszawskich najlepszych restauracjach mogłaby zupy gotować.
Surówki to Marioli specjalność. Mariolka to w ogóle specjalistka, pracuje w restauracji hotelowej i jako pokojówka. Potrafi wszystko, a przede wszystkim łączyć warzywa w proporcjach odpowiednich podsypanych przyprawami i podlanymi śmietaną albo nie, ale tak, że palce lizać. Tylko nie można do Marioli podejść z tyłu, bo histerii dostaje. Jej mąż ją z tyłu zachodził, łapał za gardło i dusił. Omdloną na podłogę rzucał i na nią sikał.
Wszystko gotowe i goście przyszli. Pani młoda pięknie wygląda. Nakładają kobiety jedzenie na talerze i wzdychają pod nosem.
Ostatnio mało zleceń na tłumaczenia. Brakuje mi pieniędzy. Dzwoni koleżanka z pytaniem, czy bym nie pomogła przy przygotowaniach do wesela. Pewnie, że pomogę. Dwieście złotych można zarobić.
Schodzimy się o szesnastej w piątek. Obieramy warzywa, potem kroimy, skrobiemy, trzemy. Makaron zagniatamy, wałkujemy. Przeschną placki, to się pokroi cienko. Do rosołu. Pieczarki Magdalenka obiera. Lewą rękę ma w gipsie, konkubent ją połamał, ale może robić. Wszystkie słuchamy, jakie cuda z pieczarek można wyczarować. Magdalenka zna się na wszystkich grzybach. Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się na przepis na maślaki.
Przychodzi pani Wańdzia. Wczoraj upiekła biszkopty. Dziś torty będzie robić.
Miesza w misach składniki na krem. Pierwszy mąż dwa dni po ich weselu uderzył ją pięścią w twarz. W szpitalu drutowali jej szczękę. Swojej matce, która w odwiedziny przyszła powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć. Matka pani Wańdzi nie uwierzyła, sama przednich zębów nie miała, tak udowadniał mąż zazdrość o nią. Pani Wańdzia przekłada biszkopt kremem. Drugi mąż tak jej kiedyś przyłożył, że złamane żebro wątrobę przebiło. W szpitalu powiedziała, że się na płot przewróciła. Mąż przynosił do szpitala rosół i buraczki, a gdy pani Wańdzia do domu wróciła, to ją już tylko po nogach kopał. Córka pani Wańdzi, Kasia, bardzo dobra uczennica liceum ogólnokształcącego zakochała się w Jacku i poszła nim na zabawę. Mąż Wańdzi zbił i córkę i żonę. A jego zbił Jacek i ożenił się z Kasią. Kasi nos już nie wygląda tak, jak przed ślubem. Pociąga nim co rusz, gdy kręci maszynką ser i mak do ciast.
Mięso trzeba zamarynować. Nikt tego lepiej od Iwony nie umie. Męża ma myśliwego, na każdym mięsie się zna i nie raz lufę w ustach miała, a kolbą w głowę dostała. Włosy z boków na twarz zarzuca, żeby blizn nie było widać. Modli się, żeby mąż z polowania wrócił i nie wrócił.
W sobotę z rana rosół trzeba nastawić. To Elwirki zadanie. Wszystko na oko wkłada i sypie. Zawsze pyszne. Gdyby drugie oko miała, to wybite przez męża, to i w warszawskich najlepszych restauracjach mogłaby zupy gotować.
Surówki to Marioli specjalność. Mariolka to w ogóle specjalistka, pracuje w restauracji hotelowej i jako pokojówka. Potrafi wszystko, a przede wszystkim łączyć warzywa w proporcjach odpowiednich podsypanych przyprawami i podlanymi śmietaną albo nie, ale tak, że palce lizać. Tylko nie można do Marioli podejść z tyłu, bo histerii dostaje. Jej mąż ją z tyłu zachodził, łapał za gardło i dusił. Omdloną na podłogę rzucał i na nią sikał.
Wszystko gotowe i goście przyszli. Pani młoda pięknie wygląda. Nakładają kobiety jedzenie na talerze i wzdychają pod nosem.
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Przygotowania do wesela
Horror.
Ale napisane dobrze.

Ale napisane dobrze.
Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się o przepis na maślaki.Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się na przepis na maślaki.
"jej" niepotrzebne.W szpitalu drutowali jej szczękę.
Swojej matce, która w odwiedziny przyszła, powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć.Swojej matce, która w odwiedziny przyszła powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć.
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
Re: Przygotowania do wesela
Radziłbym po krojeniu już nie skrobać tych warzyw, chyba, że to reszki z talerza i jednak zagniatać ciasto na makaron, jemu dać spokój.
Nie wiem, czy to satyra na leniwych chłopów, czy głupotę żon.
Czytadło całkiem, całkiem - spod dużego wałka.
Nie wiem, czy to satyra na leniwych chłopów, czy głupotę żon.
Czytadło całkiem, całkiem - spod dużego wałka.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Przygotowania do wesela
To ja zostawię dla porównania:)
W zasadzie tylko: (...) wzdychają pod nosem to sygnał, że kobietom jest żal panny młodej.
Gratulacje, Autorze.
Świetne, pozornie bez komentarza odnarratorskiego, postawione oskarżenie. Zderzenie radosnego czasu przygotowań i bestialstwa panów i władców. Takie połączenie treści łamie stereotyp mówienia o znęcaniu się, mnie bardzo poruszyło. Oczywiście nie tylko bestialstwo, ale i reakcja ofiar, ich przystosowanie się do traum.Baśka pisze:
Ostatnio mało zleceń na tłumaczenia. Brakuje mi pieniędzy. Dzwoni koleżanka z pytaniem, czy bym nie pomogła przy przygotowaniach do wesela. Pewnie, że pomogę. Dwieście złotych można zarobić.
Schodzimy się o szesnastej w piątek. Obieramy warzywa, potem kroimy, skrobiemy, trzemy. Makaron zagniatamy, wałkujemy. Przeschną placki, to się pokroi cienko. Do rosołu. Pieczarki Magdalenka obiera. Lewą rękę ma w gipsie, konkubent ją połamał, ale może robić. Wszystkie słuchamy, jakie cuda z pieczarek można wyczarować. Magdalenka zna się na wszystkich grzybach. Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się na przepis na maślaki.
Przychodzi pani Wańdzia. Wczoraj upiekła biszkopty. Dziś torty będzie robić.
Miesza w misach składniki na krem. Pierwszy mąż dwa dni po ich weselu uderzył ją pięścią w twarz. W szpitalu drutowali jej szczękę. Swojej matce, która w odwiedziny przyszła powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć. Matka pani Wańdzi nie uwierzyła, sama przednich zębów nie miała, tak udowadniał mąż zazdrość o nią. Pani Wańdzia przekłada biszkopt kremem. Drugi mąż tak jej kiedyś przyłożył, że złamane żebro wątrobę przebiło. W szpitalu powiedziała, że się na płot przewróciła. Mąż przynosił do szpitala rosół i buraczki, a gdy pani Wańdzia do domu wróciła, to ją już tylko po nogach kopał. Córka pani Wańdzi, Kasia, bardzo dobra uczennica liceum ogólnokształcącego zakochała się w Jacku i poszła nim na zabawę. Mąż Wańdzi zbił i córkę i żonę. A jego zbił Jacek i ożenił się z Kasią. Kasi nos już nie wygląda tak, jak przed ślubem. Pociąga nim co rusz, gdy kręci maszynką ser i mak do ciast.
Mięso trzeba zamarynować. Nikt tego lepiej od Iwony nie umie. Męża ma myśliwego, na każdym mięsie się zna i nie raz lufę w ustach miała, a kolbą w głowę dostała. Włosy z boków na twarz zarzuca, żeby blizn nie było widać. Modli się, żeby mąż z polowania wrócił i nie wrócił.
W sobotę z rana rosół trzeba nastawić. To Elwirki zadanie. Wszystko na oko wkłada i sypie. Zawsze pyszne. Gdyby drugie oko miała, to wybite przez męża, to i w warszawskich najlepszych restauracjach mogłaby zupy gotować.
Surówki to Marioli specjalność. Mariolka to w ogóle specjalistka, pracuje w restauracji hotelowej i jako pokojówka. Potrafi wszystko, a przede wszystkim łączyć warzywa w proporcjach odpowiednich podsypanych przyprawami i podlanymi śmietaną albo nie, ale tak, że palce lizać. Tylko nie można do Marioli podejść z tyłu, bo histerii dostaje. Jej mąż ją z tyłu zachodził, łapał za gardło i dusił. Omdloną na podłogę rzucał i na nią sikał.
Wszystko gotowe i goście przyszli. Pani młoda pięknie wygląda. Nakładają kobiety jedzenie na talerze i wzdychają pod nosem.
W zasadzie tylko: (...) wzdychają pod nosem to sygnał, że kobietom jest żal panny młodej.
Gratulacje, Autorze.
-
- Posty: 38
- Rejestracja: 10 maja 2017, 21:23
Re: Przygotowania do wesela
Pokraśniałam z zadowolenia.Gorgiasz pisze:napisane dobrze.
-
- Posty: 3121
- Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02
Re: Przygotowania do wesela
Kraśniula 
Baśka to po Śląsku koza.

Baśka to po Śląsku koza.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka