Uniwersytet Jagielloński do lamusa

[skaranie boskie]

Moim skromnym zdaniem najstarszej polskiej uczelni należałoby odebrać możliwość wydawania jakichkolwiek dyplomów, poza świadectwem ukończenia kursu dla sprzątaczek.
Czy ktoś uważa inaczej?
Jeśli tak, niech powie dlaczego. Dlaczego ta - dotąd szanowana w świecie wszechnica - ma jeszcze prawo chlubić się swoją zacną tradycją? Moim zdaniem jej etos się skończył, odkąd zaczęła rozdawać doktoraty ignorantom.
Następna uczelnia, którą z podobnego powodu należałoby zamknąć, to SGGW. Ta już nie tylko doktoraty, ale i tytuły profesorskie wydaje ludziom, którzy nie mają bladego pojęcia o swojej dziedzinie tzw. wiedzy.

[nie]

Tezy.

Każdy z nas jest ignorantem. Istota nauki polega na tym, że do encyklopedii ludzkości dodaje się nowe "teza + dowód".
A to, że jakiś biolog ewolucyjny zacznie głosić Teorię inteligentnego projektu - tytuł naukowy nie uniemożliwia posiadaczowi prawienia nonsensów, dlatego z punktu widzenia nauki bardziej liczy się dodawanie do encyklopedii kolejnych "teza + dowód".

Twój post to kolejna prowokacja.
Zaraz ktoś spyta cię o dowody.

Dodano -- 23 cze 2017, 23:53 --

Gorzej, jeśli nie spyta, a na przeciwko nieudowodnionych tez rozmówcy wysunie kiść własnych, równie bezzasadnych. Mamy wtedy ludzi żarliwie dyskutujących o różnych, zupełnie wyimaginowanych przez nich światach. Takie rozmowy są chyba nawet najbardziej popularne.

[lczerwosz]

Dwaj wrocławscy fałszerze wpadli przez błąd na pieczątce. A pomyłka była bardzo zabawna. Na podrobionych przez mężczyzn dokumentach zamiast tytułu profesora habilitowanego widniała dumna pieczęć profesora… rehabilitowanego. Zgadzało się za to nazwisko uczonego.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-d ... gn=firefox

[nie]

Skaranie, to co napisałeś jest nieprawdą, ponieważ Uniwersytet Jagielloński nie istnieje.

[skaranie boskie]

to co napisałeś jest nieprawdą, ponieważ Uniwersytet Jagielloński nie istnieje.

Istnieje i ma się dobrze. Nawet ma swoją stronę w Internecie.

Twój post to kolejna prowokacja.
Zaraz ktoś spyta cię o dowody.

Na to liczę.
A skoro już spytałeś, choć pośrednio, podaję.
Andrzej Duda, w styczniu 2005 roku uzyskał stopień doktora nauk prawnych na UJ w Krakowie.
I teraz pytanie - jakim cudem doktor nauk prawnych może nie wiedzieć, że akt łaski dopuszcza stosowanie jedynie w stosunku do osób skazanych prawomocnym wyrokiem, a prezydent, nawet działający na polecenie Jego Wysokości Jarosława I Wielkiego, nie ma uprawnień do wyręczania sądów powszechnych.
Cóż - jaki doktorat, takie Prawo. I taka Sprawiedliwość.

Co do SGGW, to ona uhonorowała onegdaj dzisiejszego ministra degradacji środowiska tytułami od doktora, poprzez doktora habilitowanego, aż po profesora w dziedzinie nauk leśnych. Ciekawi mnie w jaki sposób profesor takich nauk myli pojęcia gospodarki leśnej i naturalnego ekosystemu.
W obu przypadkach mamy do czynienia albo z niedbalstwem kadry naukowej we wspomnianych uczelniach, albo z celowym działaniem obu obywateli, co już może prowadzić do wniosków, jakich wolałbym nie pisać, bo nie w mojej kompetencji rozstrzygać. Mam tylko nadzieję, że kiedyś obaj staną przed właściwymi sądami.

[nie]

Moim zdaniem rozstrzygnąłeś to w tytule i pierwszym poście.
Skrytykowałeś UJ za działania ich absolwenta.

Ze względu na tytuł naukowy, sztab doradców i konsultantów, bardziej prawdopodobne wydaje mi się świadome podjęcie decyzji niezgodnej z prawem, jeżeli takowa miała miejsce. Z kolei świadome złamanie prawa niekoniecznie musi być niemoralne, zarówno pod względem intencji, jak i konsekwencji. Powinno jednak nieść ze sobą konsekwencje prawne.

W każdym razie za decyzję prezydenta trudno sądzić UJ, pedagogów, rodziców czy przełożonego Jarosława Wielkiego I.

[skaranie boskie]

Decyzja decyzją, ale on sam twierdzi, że miał do niej prawo, a to już źle świadczy o jego wiedzy prawniczej, a w domyśle o uczelni, która tę wiedzę weryfikowała, nadając mu doktorat.

[nie]

A od kiedy politycy są uosobieniem prawdomówności, że tak łatwo wierzysz w ich słowa?

Postaw się na jego miejscu. Dajmy na to, że świadomie łamiesz prawo (nie ważne, jakie masz intencje).
Na pytania napływające z mediów odpowiadasz:

a) Tak, wiem, że moja decyzja była niezgodna z prawem. (przyznajesz się)
b) Moja decyzja była zgodna z prawem. (kłamiesz).

Korzystniej jest skłamać, że się nie wiedziało, że łamie się prawo. Konsekwencje za czyn nieświadomy są mniejsze. Można też wtedy forsować tezę o tym, że mój czyn był skutkiem wprowadzenia mnie w błąd przez inną osobę.

Stan faktyczny nie ma żadnego znaczenia. Liczy się efekt polityczny, medialny, spoleczny. Głoszenie rzeczy w które samemu się nie wierzy. Esencja polityki.

Zejdźmy na ziemię. To znaczy zejdź z UJ, bo nic mu do tego.

[lczerwosz]

Był taki minister, chyba oświaty albo nauki, w Twoich ulubionych czasach, ale już po roku 89-tym, który uważał, że młodzi Polacy ludzie muszą co najwyżej znać angielski i obsługiwać komputer. W Polsce nie jest też potrzebny rozwój nauki. Tu będą tylko, co najwyżej montownie. Pracodawcami będą firmy z Zachodu. I wszystko do tego żwawo zmierzało. A tu taki obciach.

[skaranie boskie]

Korzystniej jest skłamać, że się nie wiedziało, że łamie się prawo.

Jeśli doktor prawa nie wie, że łamie to prawo (a jako doktor prawa nie ma prawa nie wiedzieć, więc trudno twierdzić, że kłamie), wracamy do punktu wyjścia. Uniwersytet, który wydał mu dyplom, powinien sam się rozwiązać, jako placówka niebędąca w stanie zweryfikować wiedzy swoich absolwentów w chwili nadawania im tytułów naukowych.