
Jeden czarodziej słowa napisał już ten wiersz .
Brawo Miszko .
Z uznaniem L.G.
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
misza pisze:Wprawieni w marszu wytrawni rachmistrze
płyt chodnikowych oraz dni kolejnych,
idą przez miasto bez którego istnieć
żaden nie może, tak jak miasto bez nich.
Już niedaleko do zmierzchu, gdy trafią
na swoją ławkę przy parkowym stawie,
gdzieś między starą Europą i Azją,
w miejsce, gdzie Stwórca nie dotarłby nawet.
Tam, przez lunety wytrąbionych flaszek
będą wyglądać rozgwieżdżonej kogi,
jak wskroś galaktyk płynie ponad czasem
przez mroczne morze i słoneczny ogień.
Kiedy przybije do portu w sitowiu
i rzuci cumy obok łysej wierzby
dobrze zakończy się nocna opowieść,
bo marynarze wreszcie się znaleźli.
Wrócą w milczeniu na rodzimy pokład.
Wydmą się żagle puszczone swobodnie
w rejsie ku gwiazdom, żeby kogoś spotkać
i cicho znikną jak ostatni oddech.
-------------------------------------------------------------misza pisze:A nocami żeglują po oceanie gwiaździstego nieba
i wypatrują nowych planet przez swoje lunety![]()
![]()
![]()
Dzieciak przyglądał się pracy rzeźbiarza. Ten, z kawałka marmuru wyczarował konia. "Skąd wiedziałeś, że on tam był?" zapytał malec. Ze słowem jest tak samo.misza pisze:... a napisał się sam
Niebo gwiaździste nade mną, półtora promila we mniemisza pisze:Lubię moich "czarodziejów" lecz nie szukałbym ich
w okolicach dworców i w parkach. Bywają w nas.