Parny wieczór, skądś burz
pomruk słychać i już
błyska, wokół nieboskłon ponury,
lecz omija ją deszcz,
z burzą odszedł hen gdzieś
na południe, tam biją pioruny.
Patrzy w niebo, a ten
widok zabrał jej sen,
bo jak usnąć, gdy burza tak blisko,
może wróci tu znów,
i zabraknie jej słów,
by opisać to straszne zjawisko.
Bo obrazki sprzed lat
wciąż w pamięci gdzieś ma:
z korzeniami jej serce wyrwane,
leży na ziemi dach,
tonie dom w słonych łzach,
noc nie mija, choć błysnął poranek.
Może uda się dziś
zakląć burzę? I czy
słowa moc będą miały ją wstrzymać?
Leci niech czarny lej
w górę, niech chwili złej
żadna burza jej nie przypomina.
Ona dość już burz ma,
sezon burz u niej trwał
całe lata, grom padał za gromem,
gdy on wracał, wnet wrzask
słychać było i trzask,
burza trzęsła rodziną i domem.
Ile było już trąb
i nawałnic? A ziąb
przejmujący po burzy nastawał,
i w ruinach legł jej
świat, nadziei wciąż mniej,
i tak przeszedł wśród burz życia kawał.
Już go nie ma, lecz gdy
błyska w górze i grzmi,
przed oczyma ma burze te dawne,
tyle lat przeszło już,
ona boi się burz,
lecz czy kiedyś pokona tę traumę?
Burze
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Burze
Przeczytałem jednym tchem .
Forma jedna z moich ulubionych .
Temat poprowadzony rytmicznie i śpiewnie .
Czytanie takich wierszy to dla Leona czysta przyjemność .
Z uszanowaniem L.G.
Forma jedna z moich ulubionych .
Temat poprowadzony rytmicznie i śpiewnie .
Czytanie takich wierszy to dla Leona czysta przyjemność .
Z uszanowaniem L.G.