Dwie epifanie.

[witka]

Klincz
Spadające kasztany wyliczały ciszę. Korneło nie czekał do wiosny :
- Coś w tym roku było mało chrabąszczów.

Branie na łebka.
Pijemy, zabraklo. Taksiarz na rowerze omija żonę:
- Jadzia, na chuj mi twoja miłość.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx mniej więcej pierwowzór
to się nie powtórzy


1.Pażdziernik. Stoimy wokół kiosku, cała kawalerka szpagatowa, kilka dziewczyn.
Nikt nic nie mówi. W pewnym momencie Ciał vel Korneło zagaja:
-- Coś w tym roku było mało chrabąszczów.

2. Pijemy, zabrakło. Lutek taryfiarz, chłoporobnik jedzie rowerem dokupić. Omina barykadę żony.
- Jadzia, na chuj mi twoja miłość.

[refluks]

Ale że co?
Burza była z wichurą, łącze netowe szlag trafił i dlatego brakło kolejnych ustępów?
Niech uzupełni.

[refluks]

Nie, no!
Zmieniłeś tytuł, zmieniłeś treść.
Wiszę teraz ze swoim komentarzem do czego innego.

[lczerwosz]

Witka, dopisz pierwotną wersję tekstu proszę. Umieść ją pod nową rozdzielając kreską. W przypadku dużych zmian tak trzeba. Zwłaszcza, gdy przybyli już czytelnicy. To jakby zmiana przedstawienia po wypełnieniu się widowni.

[witka]

Postaram się - odszukam w pamięci i wkleję.

Lubię epifanie -te i tak jeszcze za długie, chodzą za mną, sorry za ambaras.

[lczerwosz]