W poniedziałek zmywał z twarzy resztki kaca,
przełykał chleb szary, czekała go praca
jak wielka żarłoczna stalowa pijawka,
i nucił wciąż refren męczący jak czkawka:
- kiedyś to zrobię,
jak świat jeszcze potrwa
a ja się dorobię,
to rzucę to wszystko,
ot tak!
Rozpuszczał go ulic szum szary i tłumny
i wbijał się w tramwaj podobny do trumny,
przez pięć dni w tygodniu, do zachodu słońca,
od słabego-końca do słabego-końca:
- kiedyś to zrobię,
jak świat jeszcze potrwa
a ja się dorobię,
to rzucę to wszystko,
ot tak!
Słodko kwaśna woń porażki o poranku,
niedzielny wyrzut sobotniego melanżu
prosto z żołądka i skacowana drzemka,
z oddali nadjeżdża już czarna ósemka.
- kiedyś to zrobię,
jak świat jeszcze potrwa
a ja się dorobię,
to rzucę to wszystko,
ot tak!
Weakend czyli słaby-koniec
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Weakend czyli słaby-koniec
Do pośpiewania jak najbardziej .
Z uszanowaniem L.G.
Z uszanowaniem L.G.
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Weakend czyli słaby-koniec
Piosenki są niżej 

- Paweł D.
- Posty: 824
- Rejestracja: 14 maja 2017, 13:42
Weakend czyli słaby-koniec
Zależy od punktu odniesienia, moim zdaniem ta jest wyżej 
