Córeczka - Gwiazdeczka
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
- Tomasz Gil
- Posty: 203
- Rejestracja: 28 maja 2017, 14:39
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Kontakt:
Córeczka - Gwiazdeczka
Na imię miała Gwiazdeczka.
Przyjechała w brzuszku Mamy z dalekiego kraju. Wyczekane, wymodlone przez rodziców dziecko. Maluszek, którego nie było i nagle powstał. Gdy się rodziła, Tata zobaczył, że jest dziewczynką. Wcześniej nie wiedzieli, kim będzie.
Na imię miała Gwiazdeczka.
Najpierw malutka, później coraz starsza. Mama i Tata byli dla tylko niej a ona była dla nich. Rodzice chodzili z nią na spacery, karmili, a gdy nie chciała się kąpać, lub nie mogła zasnąć, śpiewali piosenki. Lubiła, gdy czytali jej książeczki, kilkanaście razy tę samą tak, że chcąc-nie-chcąc uczyła się ich na pamięć. A gdy wpadała w złość, rzucała zabawkami przez cały pokój.
Ona i Oni. Tylko dla siebie.
Pewnego dnia Mama poczuła, że w brzuszku dzieje się coś dziwnego. Ruszało się, kręciło… Poszła do lekarza.
- Ciąża – powiedział Doktor. – Jest pani w ciąży.
Czyli, że Mama urodzi drugie dziecko.
Gwiazdeczka rosła i rosła. Coraz więcej rozumiała. Nauczyła się mówić. Mama i Tata nie wiedzieli, jak jej powiedzieć, że niedługo nie będzie jedynaczką. Że będzie miała Braciszka.
W końcu powiedzieli. Ucieszyła się Gwiazdeczka.
„Będę się miała z kim bawić” – myślała.
W końcu urodził się Promyczek. Przyjechał ze szpitala do Domu, ale po kilku dniach musiał wracać.
Był chory. Bardzo chory.
Tato został z Gwiazdeczką sam. Mama pojechała z Promyczkiem karmić go i przewijać.
Gwiazdeczka najpierw płakała. Mama była zawsze. Na każde zawołanie, płacz…
Gdy córeczka chciała jeść, Mama od razu szykowała coś dobrego. Przytulała, śpiewała…
A teraz tylko z Tatą.
Po kilku dniach okazało się, że Tata jest całkiem fajny. Wziął ją do domku w górach, karmił, śpiewał piosenki. – Znowu była najważniejsza i jedyna. Tak jak zawsze. Tak jak dotychczas.
Jednak nocą śniły jej się koszmary. Że Mama zniknęła, że Promyczek nie wróci. Budziła się z płaczem, Tato przytulał…
Wrócili. Mama i malutki Promyczek. Gwiazdeczka cieszyła się, całowała braciszka, nawet chciała go karmić, chociaż nie umiała.
Pokochała Promyczka. A dla niego była, od zawsze, starszą siostrą, która uczyła go śmiesznych rzeczy, wymyślała zabawy. Naśladował ją we wszystkim, w czym umiał i nie umiał.
Ona, on, Mama i Tata.
Po niedługim czasie Gwiazdeczka zauważyła, że braciszek pochłania bardzo dużo uwagi rodziców. Mama już nie była tylko dla niej. Ani Tata.
Promyczek krzyczał, robił kupy, ciągle był głodny. Gdy rósł, stawał się coraz bardziej ruchliwy. Rodzice musieli go pilnować, żeby nie stało się coś złego.
Tak jak pilnowali kiedyś Gwiazdeczki, kiedy była malutka.
Dziewczynka zaczęła myśleć, że rodzice nie kochają jej tak, jak dawniej. – Gorzej: że kochają ją mniej. Było jej źle, smutno…
Tata pisał wiersze dla córeczki. Robił jej zdjęcia, usypiał. Mama chodziła na spacery, dawała jeść, tuliła, gdy Gwiazdeczka płakała…
Nie była sama. Był też Promyczek. Braciszek, z którym musiała dzielić się miłością rodziców.
To dobrze i źle. Raz dobrze, bo bawili się i śmiali. Raz źle, gdy na chwilę zostawała sama, bo Mama pognała na uciekającym synkiem, który właśnie próbował zejść z balkonu, z pierwszego piętra. Albo grzebał w kontakcie, czy nie chciał jeść.
Dobrze i źle. Raz dobrze, raz źle.
Czy może być dobrze i źle jednocześnie?
Gwiazdeczka złościła się coraz bardziej. Już nie chciała jeść i rzucała zabawkami, obrażała się, gdy mama z kimś rozmawiała. Co chwilę, z byle powodu, z wielkim krzykiem, uciekała do sypialni.
- Nie, nie, nie!!!
Jednak kochała Promyczka.
Kiedyś przyśnił jej się sen. Nad ranem, gdy zasnęła na chwilę przy boku rodziców. W tym śnie spotkała Anioła.
- Kim jesteś? – zapytała.
- Jestem Aniołem – odpowiedział. – Przysłano mnie tu, bym spełnił twoje dwa życzenia. Ale tylko dwa. Zastanów się dobrze, o co prosisz.
- Chcę, by wszystko było tak, jak dawniej. Żeby Mama i Tata byli tylko dla mnie.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał Anioł jeszcze raz.
- Tak – powiedziała.
I zniknął Promyczek. Została sama. W domu zrobiło się dziwnie pusto i smutno. Nie było słychać gaworzenia Promyczka. Zniknęły jego pieluchy i zabawki. Nawet łyżeczka i talerzyk. Nie miała się z kim bawić w różne śmieszne zabawy. Było cicho. Bardzo cicho.
- Nie, nie, nie! – zawołała. – Aniele zwróć mi braciszka. Tu jest tak smutno a ja go kocham.
- Ale już nie będzie tak, jak dawniej. Rodzice nadal cię będą kochać, lecz będziesz musiała nauczyć się dzielić nie tylko zabawkami, ale i ich miłością.
- Wróć mi Promyczka, Aniele. – Zawołała Gwiazdeczka. – Tego chcę.
- Dobrze – rzekł Anioł.
Obudziła się. W łóżeczku leżał Promyczek. Rodzice jeszcze spali. Było tak, jak przed snem. Ale Gwiazdeczka zrozumiała, że Mama i Tata kochają ją tak, jak dawniej. I że jeszcze kocha ją ten mały smyk – jej Brat.
Przyjechała w brzuszku Mamy z dalekiego kraju. Wyczekane, wymodlone przez rodziców dziecko. Maluszek, którego nie było i nagle powstał. Gdy się rodziła, Tata zobaczył, że jest dziewczynką. Wcześniej nie wiedzieli, kim będzie.
Na imię miała Gwiazdeczka.
Najpierw malutka, później coraz starsza. Mama i Tata byli dla tylko niej a ona była dla nich. Rodzice chodzili z nią na spacery, karmili, a gdy nie chciała się kąpać, lub nie mogła zasnąć, śpiewali piosenki. Lubiła, gdy czytali jej książeczki, kilkanaście razy tę samą tak, że chcąc-nie-chcąc uczyła się ich na pamięć. A gdy wpadała w złość, rzucała zabawkami przez cały pokój.
Ona i Oni. Tylko dla siebie.
Pewnego dnia Mama poczuła, że w brzuszku dzieje się coś dziwnego. Ruszało się, kręciło… Poszła do lekarza.
- Ciąża – powiedział Doktor. – Jest pani w ciąży.
Czyli, że Mama urodzi drugie dziecko.
Gwiazdeczka rosła i rosła. Coraz więcej rozumiała. Nauczyła się mówić. Mama i Tata nie wiedzieli, jak jej powiedzieć, że niedługo nie będzie jedynaczką. Że będzie miała Braciszka.
W końcu powiedzieli. Ucieszyła się Gwiazdeczka.
„Będę się miała z kim bawić” – myślała.
W końcu urodził się Promyczek. Przyjechał ze szpitala do Domu, ale po kilku dniach musiał wracać.
Był chory. Bardzo chory.
Tato został z Gwiazdeczką sam. Mama pojechała z Promyczkiem karmić go i przewijać.
Gwiazdeczka najpierw płakała. Mama była zawsze. Na każde zawołanie, płacz…
Gdy córeczka chciała jeść, Mama od razu szykowała coś dobrego. Przytulała, śpiewała…
A teraz tylko z Tatą.
Po kilku dniach okazało się, że Tata jest całkiem fajny. Wziął ją do domku w górach, karmił, śpiewał piosenki. – Znowu była najważniejsza i jedyna. Tak jak zawsze. Tak jak dotychczas.
Jednak nocą śniły jej się koszmary. Że Mama zniknęła, że Promyczek nie wróci. Budziła się z płaczem, Tato przytulał…
Wrócili. Mama i malutki Promyczek. Gwiazdeczka cieszyła się, całowała braciszka, nawet chciała go karmić, chociaż nie umiała.
Pokochała Promyczka. A dla niego była, od zawsze, starszą siostrą, która uczyła go śmiesznych rzeczy, wymyślała zabawy. Naśladował ją we wszystkim, w czym umiał i nie umiał.
Ona, on, Mama i Tata.
Po niedługim czasie Gwiazdeczka zauważyła, że braciszek pochłania bardzo dużo uwagi rodziców. Mama już nie była tylko dla niej. Ani Tata.
Promyczek krzyczał, robił kupy, ciągle był głodny. Gdy rósł, stawał się coraz bardziej ruchliwy. Rodzice musieli go pilnować, żeby nie stało się coś złego.
Tak jak pilnowali kiedyś Gwiazdeczki, kiedy była malutka.
Dziewczynka zaczęła myśleć, że rodzice nie kochają jej tak, jak dawniej. – Gorzej: że kochają ją mniej. Było jej źle, smutno…
Tata pisał wiersze dla córeczki. Robił jej zdjęcia, usypiał. Mama chodziła na spacery, dawała jeść, tuliła, gdy Gwiazdeczka płakała…
Nie była sama. Był też Promyczek. Braciszek, z którym musiała dzielić się miłością rodziców.
To dobrze i źle. Raz dobrze, bo bawili się i śmiali. Raz źle, gdy na chwilę zostawała sama, bo Mama pognała na uciekającym synkiem, który właśnie próbował zejść z balkonu, z pierwszego piętra. Albo grzebał w kontakcie, czy nie chciał jeść.
Dobrze i źle. Raz dobrze, raz źle.
Czy może być dobrze i źle jednocześnie?
Gwiazdeczka złościła się coraz bardziej. Już nie chciała jeść i rzucała zabawkami, obrażała się, gdy mama z kimś rozmawiała. Co chwilę, z byle powodu, z wielkim krzykiem, uciekała do sypialni.
- Nie, nie, nie!!!
Jednak kochała Promyczka.
Kiedyś przyśnił jej się sen. Nad ranem, gdy zasnęła na chwilę przy boku rodziców. W tym śnie spotkała Anioła.
- Kim jesteś? – zapytała.
- Jestem Aniołem – odpowiedział. – Przysłano mnie tu, bym spełnił twoje dwa życzenia. Ale tylko dwa. Zastanów się dobrze, o co prosisz.
- Chcę, by wszystko było tak, jak dawniej. Żeby Mama i Tata byli tylko dla mnie.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał Anioł jeszcze raz.
- Tak – powiedziała.
I zniknął Promyczek. Została sama. W domu zrobiło się dziwnie pusto i smutno. Nie było słychać gaworzenia Promyczka. Zniknęły jego pieluchy i zabawki. Nawet łyżeczka i talerzyk. Nie miała się z kim bawić w różne śmieszne zabawy. Było cicho. Bardzo cicho.
- Nie, nie, nie! – zawołała. – Aniele zwróć mi braciszka. Tu jest tak smutno a ja go kocham.
- Ale już nie będzie tak, jak dawniej. Rodzice nadal cię będą kochać, lecz będziesz musiała nauczyć się dzielić nie tylko zabawkami, ale i ich miłością.
- Wróć mi Promyczka, Aniele. – Zawołała Gwiazdeczka. – Tego chcę.
- Dobrze – rzekł Anioł.
Obudziła się. W łóżeczku leżał Promyczek. Rodzice jeszcze spali. Było tak, jak przed snem. Ale Gwiazdeczka zrozumiała, że Mama i Tata kochają ją tak, jak dawniej. I że jeszcze kocha ją ten mały smyk – jej Brat.
Tomek