Zawsze lepiej być pięknym i bogatym, niż brzydkim i biednym. Czy wiersze powinny być ładne? Brzmi to dziwnie, ale już wiemy z dyskusji o co chodziło.
Uruchamiam wyobraźnię... wybaczcie, siwe włosy nie zabraniają zapuszczać się w te jej rewiry, przeznaczone dla młodszych. Zaglądam w nie. Widzę salę, stoliki kawiarniane, mnóstwo zgromadzonych młodych i atrakcyjnych kobiet. Wygląda to, jak miejsce organizowanych randek dla samotnych. Tylko ten tłok... Wchodzę tam jako singiel, by spotkać kogoś, bo takie miejsce to niepowtarzalna okazja. Kobiety wyszykowane, jak pawie, na to swoje godowe spotkanie, ubarwione, w wyszukanych kreacjach, z zalotnymi uśmiechami. Jedne słodko strzelają oczami (wydaję się im atrakcyjny), inne zniewalają inteligencją, a jeszcze inne zalotnie zagadują, choć nie są to teksty zbyt górnolotne. Nic, tylko wybierać, bo tego piękna nagromadziło się tyle... A mnie się akurat przypomina definicja piękna, jaką zawarłem w jednym z wierszy (
http://www.osme-pietro.pl/post48878.html przyjaciółki mądrości). Bo przecież jest ich tysiąc, ale nie potrafię wybrać tej jednej, jedynej. Wymykam się z sali, wychodzę na ulicę, ciągle oszołomiony tym, co zostawiam tam za sobą. I trach!. Jakaś postrzelona wariatka wpada na mnie na rowerze, oboje leżymy. Takie z niej niby nic, można nawet powiedzieć, że byle co, rzuca w moją stronę jakieś mocne słowo, podnosi się, podnoszę się i ja. Na odchodnym przerysowuje mnie spojrzeniem, tymi oczami, tymi oczami... Tymi oczami.
Nieduża, nie wiadomo czy zgrabna, w wymiętym T-shircie, coś niej było takiego, co kazało mi potem wracać co wieczór w to miejsce, z nadzieją, że znowu ją spotkam. Przecież nie uroda. Obok setki pięknych, odpicowanych lub przemądrzałych panien. A przecież wracam. A słowo "ładna", czy jest w tym wszystkim dla niego miejsce? Być może, po latach, będę jej kiedyś mówił,że dla mnie jest najładniejsza; być może też, będę tylko nosił tę bliznę po spojrzeniu, w którym było "to coś", bo nigdy jej nie spotkam. No właśnie... Podkreślam na czerwono sedno tego wywodu. TO COŚ.
A jak się to ma do wierszy? Z nimi jest tak samo, bo przecież wiersz, to też człowiek. Nie wiemy, co znaczy tak naprawdę słowo ładne (patrz:link do wiersza), dlatego powtarzam - to coś. I wtedy taki wiersz zarysowuje nas spojrzeniem, pozostawia ślad w pamięci na długo, nawet do końca życia. Ja mam kilka takich swoich kochanek.
Ech, ta wyobraźnia...

A może raczej takie świadome jej nadużycie. Wybaczcie
