al z krainy os pisze:Komentujmy tak, jakbyśmy chcieli być komentowani.
A ja się z tym nie do końca zgadzam. Nie każdy musi akurat oczekiwać od komentującego tego samego, co ja. Wiem po sobie. Gdybym zaczęła rzeczywiście stosować się do rady Ala, to obawiam się, że wszyscy użytkownicy pouciekaliby z tego portalu gdzie pieprz rośnie. Ja potrzebuję krytyki. Miło mi, oczywiście, gdy ludzie chwalą moje teksty, ale trochę mnie to peszy, poza tym - nie daje żadnych wskazówek. Najwyżej pozwala osiągnąć chwilowe samozadowolenie. A co z twórczym rozwojem? Poza tym krytyczne spojrzenie zawsze wydaje mi się bardziej obiektywne i szczere, a jeśli nawet nie - to zmusza do zastanowienia się.
Nie każdy w ten sposób podchodzi, a nawet powiedziałabym - że wręcz przeciwnie.
Poza tym - komentowania trzeba się w jakiś sposób uczyć. Ktoś mógłby napisać - chciałbym pisać dobre komentarze, ale mi to nie bardzo wychodzi. Więc potrzeba jakiegoś dobrego wzoru, przyjrzenia się, jak to robią inni...
Jeśli mowa o tzw. "egzegezie" (w wielkim skrócie, bo na forach raczej takowych się nie spotyka):
Miladora pisze:zbyt techniczna analiza czasami go odbarwia w oczach następnych odbiorców.
Tutaj też liczy się oczekiwanie Autora. Niektórzy są bardzo ciekawi, co ludzie z ich tekstów wyczytają. Inni wręcz przeciwnie - wolą nie być odkrywani, odsłaniani, uważają, że szczegółowa interpretacja odziera ich utwór z tajemnicy.
Tym bardziej przeczy to tezie Ala z krainy os. Ja na przykład lubię "drążenie". Ponieważ jednak parę razy dostałam po uszach, wolę już tak bardzo się nie zapuszczać w znaczenia, choć staram się zawsze z tekstu wyciągnąć coś więcej, jakąś główną myśl, motyw przewodni.. Choć pozostaję na etapie ogólników, co mnie w jakimś stopniu też irytuje, ale przecież nie będę każdego Autora wypytywać, na ile dokładnego rozbioru tekstu sobie życzy...
Jednakże - czytałam niejednokrotnie różne recenzje, eseje, felietony (w prasie, w publikacjach najróżniejszego rodzaju), zawierające elementy analizy. Upublicznienie utworu to poddanie go rozmaitym oglądom i niejako wyrażenie zgody na to, że odbiorca przepuści go przez własne czytelnicze "ja". I napisze o tym tak, jak chce. Z poszanowaniem, naturalnie, kultury dyskusji, bez ataków personalnych, łamania prawa i zasad netykiety.
Miladora pisze:Wszystko dobrze, jeżeli jest z kim rozmawiać, i o czym.
Czasami jest z kim i o czym, a na przykład Autor zjawia się pod tekstem i zachowuje w napastliwy sposób wobec dyskutantów, choć oni wcale go nie obrażają? To co wtedy?
Miladora pisze:Reasumując - myślę, że każdy komentuje na miarę swoich możliwości i formułowanie w tym względzie jakichś oczekiwań byłoby narzucaniem innym pewnej konwencji, w której mogliby nie czuć się zbyt swobodnie.
Jest to bardzo mądre stwierdzenie. Ale ja na przykład czuję się coraz mniej swobodnie, właśnie z tego względu, że każdy czegoś innego oczekuje, albo sobie czegoś nie życzy i nigdy nie wiem, komu w jaki sposób i czym się narażę. A ponieważ jestem zarazem Administratorem, takie "narażenie się" ma nieraz konsekwencje dość istotne.
Miladora pisze:Zresztą, jakie istnieją kryteria "słodzenia"?
Kiedy pozytywna reakcja na tekst jest już nim i od którego momentu się zaczyna?
A co, jeżeli komentujący wyraża autentycznie swoje odczucia? Przecież ma prawo do zachwytu, nawet jeżeli komuś innemu tekst się nie będzie podobał. Bo to przecież za każdym razem całkowicie indywidualny odbiór i ktoś, kto ocenił pozytywnie, może poczuć się dotknięty posądzaniem go o "słodzenie".
Ja też nieraz pochwalę tekst, który mi się autentycznie podoba, albo np. gdy widzę postępy u Autora, jakieś pozytywne zmiany, albo coś mnie w utworze uderzy, zafascynuje, poruszy i za słodzenie tego nie uważam. Słodzenie zaczyna się wtedy, gdy uważam, że tekst jest słaby albo w ogóle nie zastanawiam się nad jego rzeczywistymi walorami, ale:
- chwalę ponieważ uprawiam włazidupstwo i chcę się podlizać adminowi, moderatorowi, Autorowi, na którego opinii mi zależy,
- chwalę, bo to jest mój dobry znajomy, więc jak mógłbym go skrytykować,
- chwalę "z zasady" wszystko jak leci, bo nikomu nie chcę zrobić przykrości,
- chwalę, żeby się komuś odwdzięczyć,
- chwalę, żeby się komuś nie narazić.
Czy takie komentarze są w czymś pomocne? Oczywiście nie uniknie się pewnych zjawisk, ale my tutaj rozmawiamy teoretycznie o tym, jak być powinno...
Mnie chodziło tutaj w wątku przede wszystkim o postawienie pytania, dlaczego ludzie obrażają się z powodu komentarzy?
I podzielenie się moją wizją forum - jak ja widzę portal literacki z prawdziwego zdarzenia i jaką rolę przypisuje komentarzom. W takim duchu piszę swoje.
Pozdrawiam,
Glo.