Przepychanki serc
Moderatorzy: skaranie boskie, Lucile
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2660
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
Przepychanki serc
3.09.2005.
w przypływie szczerości
nie wiem czy jest kobietą siksa wyrośnięta
ściskam nocą poduszkę nie gustując w skrętach
nie pociąga mnie trawka lecz męskie walory
sprawiają że tęsknota ściga mnie do szkoły
lubię gdy wzrok się wspina po stożkowych udach
męskość termą nagości przyciąga natura
całkiem miłe w odbiorze i ciepłe we wnętrzu
bywa słodko na duszy mimo wczesnych lęków
potem sen rozpłomienia marzenia o co by
i płynę rozpalona na intymne wody
ranek wita powszedniość chęć goni zachcianki
przez upał miejsc sekretnych coraz cieńsze szmatki
7.09.2005.
to miał być on
jest nadzieja tuż obok milutka w odbiorze
chwyta zaczepność spojrzeń bo mych oczu morze
obiecuje mu niebo nieodkrytych doznań
podciągam ciut sukienkę by miał raju posmak
rumieni się nieśmiałek więc mu piórka stroszę
empirycznie testując kobiece rozkosze
zalotnie biust odchylam by nagością olśnić
zgubił wątek w purpurze z rękoma w męskości
myślałam że ruch bioder może cuda zdziałać
bo jeszcze w powijakach erotyczna skała
choć wulkan nie rozgrzeję zimnego bazaltu
więc będę chyba cnotę niańczyć aż do matur
skusiłam go na zimne lecz daremna słodycz
wylizaliśmy rożki z ławki wiały lody
pragnienia rozsadzają nie chcę ale muszę
a on przy mych obawach trzymał za paluszek
usta były mu obce o udach nie mówię
mógłby chociaż w podzięce twarz pochylić ku mnie
kompletna ignorancja w głowie się nie mieści
jak można przy dziewczynie cenny czas bezcześcić
gdy słałam do stu diabłów oczy wybałuszył
więc niewinnie szepnęłam – masz charakter trudny
z nadzieją że domyślny bo to u nich rzadkie
mazgają się nieczuli na zachcianki panien
coś drgnęło gdy nazajutrz zrzynałam zadanie
i marzyłam nieskromną ściągę na kanapie
otarłam się niechcący błądząc grzeszną ręką
by obudzić drzemiącą małoletnią męskość
pośpiech wszystko zniweczył i drżał jak lebioda
gdy chciałam mu na tacy swą niewinność oddać
skrył gardą nieufności chłopięcą obronę
prysły radości rajstop i słabość koronek
przemyślałam decyzje na deser go strawię
nie podskoczy spódnicy młokos w szkolnej ławie
będzie na zawołanie u kolan się czołgał
skoro ja chcę on musi to co pragnę oddać
cdn.
w przypływie szczerości
nie wiem czy jest kobietą siksa wyrośnięta
ściskam nocą poduszkę nie gustując w skrętach
nie pociąga mnie trawka lecz męskie walory
sprawiają że tęsknota ściga mnie do szkoły
lubię gdy wzrok się wspina po stożkowych udach
męskość termą nagości przyciąga natura
całkiem miłe w odbiorze i ciepłe we wnętrzu
bywa słodko na duszy mimo wczesnych lęków
potem sen rozpłomienia marzenia o co by
i płynę rozpalona na intymne wody
ranek wita powszedniość chęć goni zachcianki
przez upał miejsc sekretnych coraz cieńsze szmatki
7.09.2005.
to miał być on
jest nadzieja tuż obok milutka w odbiorze
chwyta zaczepność spojrzeń bo mych oczu morze
obiecuje mu niebo nieodkrytych doznań
podciągam ciut sukienkę by miał raju posmak
rumieni się nieśmiałek więc mu piórka stroszę
empirycznie testując kobiece rozkosze
zalotnie biust odchylam by nagością olśnić
zgubił wątek w purpurze z rękoma w męskości
myślałam że ruch bioder może cuda zdziałać
bo jeszcze w powijakach erotyczna skała
choć wulkan nie rozgrzeję zimnego bazaltu
więc będę chyba cnotę niańczyć aż do matur
skusiłam go na zimne lecz daremna słodycz
wylizaliśmy rożki z ławki wiały lody
pragnienia rozsadzają nie chcę ale muszę
a on przy mych obawach trzymał za paluszek
usta były mu obce o udach nie mówię
mógłby chociaż w podzięce twarz pochylić ku mnie
kompletna ignorancja w głowie się nie mieści
jak można przy dziewczynie cenny czas bezcześcić
gdy słałam do stu diabłów oczy wybałuszył
więc niewinnie szepnęłam – masz charakter trudny
z nadzieją że domyślny bo to u nich rzadkie
mazgają się nieczuli na zachcianki panien
coś drgnęło gdy nazajutrz zrzynałam zadanie
i marzyłam nieskromną ściągę na kanapie
otarłam się niechcący błądząc grzeszną ręką
by obudzić drzemiącą małoletnią męskość
pośpiech wszystko zniweczył i drżał jak lebioda
gdy chciałam mu na tacy swą niewinność oddać
skrył gardą nieufności chłopięcą obronę
prysły radości rajstop i słabość koronek
przemyślałam decyzje na deser go strawię
nie podskoczy spódnicy młokos w szkolnej ławie
będzie na zawołanie u kolan się czołgał
skoro ja chcę on musi to co pragnę oddać
cdn.
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2018, 23:35 przez EdwardSkwarcan, łącznie zmieniany 3 razy.