Jacek Kubis, w ankietach swojego autorstwa, wymaga iżby każdy z nas miał swoje narodziny, koniecznie w szpitalu. Mnie wiadomo, że to Jezus, i tylko on, swoją boską mocą narodził się w betlejemskiej grocie 2012 lat temu. Dokładnej daty nie potrafią podać nawet najbardziej uczeni w Piśmie. Zwykli śmiertelnicy mają swoje daty urodzenia, a przychodzili na świat w gminnych porodówkach. Najstarsi z nas zwyczajnie, w rodzinnych domach. Poród odbierała akuszerka wiejska, taka baba od porodów.
Moja babcia Anna wcześnie owdowiała, jej mąż Jan Wolf nie wrócił z I Wojny Światowej. Zanim nasza mama wyszła za Adama Rysia, babcia zdążyła poślubić Piotra Sułkowskiego z Kisielówki i miała z nim kolejnych czworo dzieci. Syn miał na imię Stanisław, a córki Elżbieta, Helena i Emilia. Dziadek Sułkowski wybudował drewniany, podpiwniczony dom, pod adresem Zawada 112 . (Mieszka tam dzisiaj rodzina starszej córki ciotki Mili; posesja ma swój numer przy ulicy, należy do miasta Nowy Śącz). W tym właśnie domu ja się urodziłem. Podobno było to w niedzielę nad ranem, 13 czerwca. Nie sprawdzałem w historycznym kalendarzu, ale po moich lewych do roboty rękach sądzę, że właśnie w niedzielę jestem urodzony.
Dziadek i starsze dzieci czekały w kuchni. W izbie zaś rodząca ze swoją matką, wiejska położna oraz najmłodsze dwie dziewczynki. Ciocia Hela miała wtedy może sześć lat, a ciocia Mila ledwie cztery. Łóżka stały wysokimi szczytami do siebie, na jednym odbywał się poród, na drugim spać miały obie panienki. Przykazano im, by pod żadnym pozorem nie wychylały się spod pierzyny. Z przekory, czy może bardziej z podniecenia, nie spały drańciuszki mimo późnej nocy. Nasłuchiwały i niepokoiły się, co też się dzieje z ich przyrodnią siostrą Marysią, za tymi szczytami łóżek. Powiedziały mi niedawno, że jak mnie chlaśnięto w pupę, to tak krzyczałem wniebogłosy, że wyskoczyły z pościeli i dorośli musieli im mnie pokazać.
Na pewien czas miałem w zasięgu swojego płaczu moje kochane ciocie. Helena dawno już zmarła we Wrocławiu, a ciotka Mila - niech jej Bóg da zdrowie - do dziś mówi do mnie Właduś.
Tarnów, 27 grudnia 2011 roku
Szczyty
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Szczyty
No to ja też do Ciebie powiem: Właduś. 
Lubię takie snucie dawnych opowieści...
I dlatego dostaniesz przepisową "ścinkę".
- Jacek Kubis, w ankietach swojego autorstwa, wymaga iżby każdy z nas miał - przecinek w innym miejscu:
- Jacek Kubis, w ankietach swojego autorstwa wymaga, iżby każdy z nas miał
- każdy z nas miał swoje narodziny/narodził się - zmieniłabym, zwłaszcza że powtarzasz potem "miał":
- każdy z nas urodził się koniecznie w szpitalu.
- Dokładnej daty/mają swoje daty - jedno do zmiany, może:
- Dokładnie - kiedy, nie potrafią podać nawet najbardziej uczeni w Piśmie.
- miała z nim kolejnych czworo dzieci. Syn miał na imię Stanisław, a córki Elżbieta, Helena
Może - miała z nim kolejnych czworo dzieci. Synowi dano na imię Stanisław, a córkom: Elżbieta, Helena
- podpiwniczony dom, pod adresem Zawada 112 . - bez przecinka, kropka bez spacji.
- Nowy Śącz - Sącz
- W tym właśnie domu ja się urodziłem. - "ja" zbędne
- że właśnie w niedzielę jestem urodzony. - powt.
Może - Nie sprawdzałem w historycznym kalendarzu, ale po moich lewych do roboty rękach sądzę, że właśnie w niedzielę przyszedłem na świat.
Dobrego, Krabuniu.

Lubię takie snucie dawnych opowieści...
I dlatego dostaniesz przepisową "ścinkę".

- Jacek Kubis, w ankietach swojego autorstwa, wymaga iżby każdy z nas miał - przecinek w innym miejscu:
- Jacek Kubis, w ankietach swojego autorstwa wymaga, iżby każdy z nas miał
- każdy z nas miał swoje narodziny/narodził się - zmieniłabym, zwłaszcza że powtarzasz potem "miał":
- każdy z nas urodził się koniecznie w szpitalu.
- Dokładnej daty/mają swoje daty - jedno do zmiany, może:
- Dokładnie - kiedy, nie potrafią podać nawet najbardziej uczeni w Piśmie.
- miała z nim kolejnych czworo dzieci. Syn miał na imię Stanisław, a córki Elżbieta, Helena
Może - miała z nim kolejnych czworo dzieci. Synowi dano na imię Stanisław, a córkom: Elżbieta, Helena
- podpiwniczony dom, pod adresem Zawada 112 . - bez przecinka, kropka bez spacji.
- Nowy Śącz - Sącz
- W tym właśnie domu ja się urodziłem. - "ja" zbędne
- że właśnie w niedzielę jestem urodzony. - powt.
Może - Nie sprawdzałem w historycznym kalendarzu, ale po moich lewych do roboty rękach sądzę, że właśnie w niedzielę przyszedłem na świat.
Dobrego, Krabuniu.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: Szczyty
Wykorzystam skwapliwie wszystkie uwagi. Utrzymam tylko termin narodziny, kiedy przypisuję go autorowi.
Taki wstęp napisałem właściwie pod konkretnego czytelnika, ale myślę, że po uwzględnieniu twoich uwag może zostać jako bardziej uniwersalny.
Permanentnie w skłonie z podziękowaniem.
Taki wstęp napisałem właściwie pod konkretnego czytelnika, ale myślę, że po uwzględnieniu twoich uwag może zostać jako bardziej uniwersalny.
Permanentnie w skłonie z podziękowaniem.

- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Szczyty
Oczywiście, że może.stary krab pisze:może zostać jako bardziej uniwersalny.

A nawet myślę, że mógłbyś go rozszerzyć o dodatkowe "smaczki" dziejowe i podciągnąć trochę do dłuższego opowiadania.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: Szczyty
Pamiętasz klasykę - Jak to ze lnem było? Upisałem koleny odcinek W co się ubrać (roboczo).
Oddziaływujesz zachęcająco, a nawet dopingująco.
Zapraszam.
Oddziaływujesz zachęcająco, a nawet dopingująco.
