na pograniczu śniegu i jawy
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
na pograniczu śniegu i jawy
Wiersz z małpiego archiwum w braku nowych
Na pograniczu śniegu i jawy
z cyklu notatki z podróży
Czasem zdarza się wzlecieć pozbywszy się reguł -
wpleść się sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
gdzie się linią tajemną ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
tam, gdzie dusza serdecznie śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata...
Patrzeć w słońce, jak ledwie ponad światem stanie
starłszy ranną mgłę z oczu złotem pieści granie,
na włóczęgę wyrusza - tuż ponad potokiem
swym odbiciem zdumione; w jeszcze zimne sople,
które w dole, pod skałą - niczym nietoperze -
wolno sączą się w strumień, co je w świat zabierze.
Pośród takich pejzaży, nagle, o poranku
dobrą wróżkę spotkałem w posrebrzanym wianku.
Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skał się trzyma...
Wróżka słońcu ciepłemu składa swe pokłony.
Cóż to jednak za zmiana? Wianek jej zielony!
W pełnym blasku się mieni kolorami tęczy!
Jakaś nutka wesoła w jej spojrzeniu dźwięczy.
Różdżką sople po głowach! Z lekka trąca drzewa -
już się kwiatów kolorem cały las zalewa.
Tylko w górze, gdy głowę wzniesiesz nad wyżyny,
jeszcze biały majestat zimie śpiewa hymny.
Trudno dostrzec gdzie wątłej zmiany jest granica
między śniegiem i jawą, która tak zachwyca!
Czy na owej granicy - kiedy przymknę oczy -
spotkam znowu mą wróżkę pośród górskich zboczy?
San Gottardo (CH)
14 marzec 2009
skaranie boskie
Wersja II - poprawiona
Czasem zdarza się wzlecieć zapomniawszy reguł -
wtulić sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
ponad linię, co cicho ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
iść, gdzie zieleń spod śniegu śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata...
Patrzeć w słońce, co ledwie ponad światem stanie,
starłszy ranną mgłę z oczu, złotem pieści granie,
na włóczęgę wyrusza - tuż ponad potokiem -
swym odbiciem zdumione; w jeszcze zimne sople,
które wisząc pod skałą - niczym nietoperze -
wolno sączą się w strumień, co je w świat zabierze.
Nagle, w mroźnym pejzażu wydeptanych ścieżek
dobrą wróżkę spotkałem na rannym spacerze.
Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skały ścina...
Wróżka słońcu oddaje głębokie pokłony.
Cóż to jednak za zmiana? Skąd wianek zielony?
Kolorami go słońce jak tęczę odmienia!
Jakąś nutką wesołą grają jej spojrzenia.
Różdżką sople po głowach! Z lekka trąca drzewa -
naraz kwiatów dywanem cały las zalewa.
Tylko górą, gdy głowę wzniesiesz nad wyżyny,
jeszcze biały majestat zimie śpiewa hymny.
Trudno dostrzec granicę, owo przejście ciche
między śniegiem i jawą, między dniem a lichem.
I czy kiedyś się zdarzy, na takiej granicy
przymknąć oczy i zasnąć – wśród marzeń i w ciszy?
Na pograniczu śniegu i jawy
z cyklu notatki z podróży
Czasem zdarza się wzlecieć pozbywszy się reguł -
wpleść się sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
gdzie się linią tajemną ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
tam, gdzie dusza serdecznie śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata...
Patrzeć w słońce, jak ledwie ponad światem stanie
starłszy ranną mgłę z oczu złotem pieści granie,
na włóczęgę wyrusza - tuż ponad potokiem
swym odbiciem zdumione; w jeszcze zimne sople,
które w dole, pod skałą - niczym nietoperze -
wolno sączą się w strumień, co je w świat zabierze.
Pośród takich pejzaży, nagle, o poranku
dobrą wróżkę spotkałem w posrebrzanym wianku.
Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skał się trzyma...
Wróżka słońcu ciepłemu składa swe pokłony.
Cóż to jednak za zmiana? Wianek jej zielony!
W pełnym blasku się mieni kolorami tęczy!
Jakaś nutka wesoła w jej spojrzeniu dźwięczy.
Różdżką sople po głowach! Z lekka trąca drzewa -
już się kwiatów kolorem cały las zalewa.
Tylko w górze, gdy głowę wzniesiesz nad wyżyny,
jeszcze biały majestat zimie śpiewa hymny.
Trudno dostrzec gdzie wątłej zmiany jest granica
między śniegiem i jawą, która tak zachwyca!
Czy na owej granicy - kiedy przymknę oczy -
spotkam znowu mą wróżkę pośród górskich zboczy?
San Gottardo (CH)
14 marzec 2009
skaranie boskie
Wersja II - poprawiona
Czasem zdarza się wzlecieć zapomniawszy reguł -
wtulić sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
ponad linię, co cicho ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
iść, gdzie zieleń spod śniegu śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata...
Patrzeć w słońce, co ledwie ponad światem stanie,
starłszy ranną mgłę z oczu, złotem pieści granie,
na włóczęgę wyrusza - tuż ponad potokiem -
swym odbiciem zdumione; w jeszcze zimne sople,
które wisząc pod skałą - niczym nietoperze -
wolno sączą się w strumień, co je w świat zabierze.
Nagle, w mroźnym pejzażu wydeptanych ścieżek
dobrą wróżkę spotkałem na rannym spacerze.
Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skały ścina...
Wróżka słońcu oddaje głębokie pokłony.
Cóż to jednak za zmiana? Skąd wianek zielony?
Kolorami go słońce jak tęczę odmienia!
Jakąś nutką wesołą grają jej spojrzenia.
Różdżką sople po głowach! Z lekka trąca drzewa -
naraz kwiatów dywanem cały las zalewa.
Tylko górą, gdy głowę wzniesiesz nad wyżyny,
jeszcze biały majestat zimie śpiewa hymny.
Trudno dostrzec granicę, owo przejście ciche
między śniegiem i jawą, między dniem a lichem.
I czy kiedyś się zdarzy, na takiej granicy
przymknąć oczy i zasnąć – wśród marzeń i w ciszy?
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: na pograniczu śniegu i jawy
To ja sobie pozwolę na wizytę, drogie Skaranie.
"Czasem zdarza się wzlecieć pozbywszy się reguł -
wpleść się sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
gdzie się linią tajemną ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
tam, gdzie dusza serdecznie śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata..."
Popatrz, ile "sięjączków" Ci się zalęgło. Może by tak powystrzelać trochę?
"Pozbywszy się" można przerobić na "pozbywając".
"Wpleść się" - może "zapleść sennym marzeniem..."?
No i coś bym zrobiła z drugim powtórzenie "tam, gdzie", bo "gdziesiów" też sporo.
A wielokropek na końcu wrzuciłabym do kosza.
"Patrzeć w słońce, jak ledwie ponad światem stanie
starłszy ranną mgłę z oczu złotem pieści granie,"
Dałabym "gdy ledwie ponad światem stanie", bo wtedy logiczniej wiąże się z "złotem pieści granie".
"Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skał się trzyma..." - te dwie zwrotki są dla mnie zbędnym rozwinięciem tematu.
Zrezygnowałabym też z form "swe/mą", chociaż rozumiem, że w takiej jakby Mickiewiczowskiej konwencji mogą się ukazywać. Tak samo, jak rymy, które nie są tu zbyt wyszukane, chociaż malują całkiem ładny widok na góry i początek wiosny.
No i tyle, a skoro to dawniejszy wiersz, to wiem, że lubi się takowe zachowywać na pamiątkę.
Chociaż można zrobić z niego drugą wersję, bawiąc się w dopracowanie.
To ja już sobie pójdę...


"Czasem zdarza się wzlecieć pozbywszy się reguł -
wpleść się sennym marzeniem w chłodną połać śniegu
tam, gdzie magia oddziela biały puch od jawy,
gdzie już tylko kozice zostawiają ślady,
gdzie się linią tajemną ściera sen z widokiem,
świerki w niebo wtulone - jakby za wysokie;
tam, gdzie dusza serdecznie śmieje się do świata -
wyobraźnię uskrzydla, ścieżki w warkocz splata..."
Popatrz, ile "sięjączków" Ci się zalęgło. Może by tak powystrzelać trochę?

"Pozbywszy się" można przerobić na "pozbywając".
"Wpleść się" - może "zapleść sennym marzeniem..."?
No i coś bym zrobiła z drugim powtórzenie "tam, gdzie", bo "gdziesiów" też sporo.
A wielokropek na końcu wrzuciłabym do kosza.
"Patrzeć w słońce, jak ledwie ponad światem stanie
starłszy ranną mgłę z oczu złotem pieści granie,"
Dałabym "gdy ledwie ponad światem stanie", bo wtedy logiczniej wiąże się z "złotem pieści granie".

"Tu mi barwą pierwiosnka ziemia wpada w zachwyt,
przekrzykuje się ptactwo żądne niecnych praktyk
i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca
już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!
A tam nicią pajęczą oddzielona zima
kołdrą drzewa otula, mrozem skał się trzyma..." - te dwie zwrotki są dla mnie zbędnym rozwinięciem tematu.

Zrezygnowałabym też z form "swe/mą", chociaż rozumiem, że w takiej jakby Mickiewiczowskiej konwencji mogą się ukazywać. Tak samo, jak rymy, które nie są tu zbyt wyszukane, chociaż malują całkiem ładny widok na góry i początek wiosny.
No i tyle, a skoro to dawniejszy wiersz, to wiem, że lubi się takowe zachowywać na pamiątkę.

Chociaż można zrobić z niego drugą wersję, bawiąc się w dopracowanie.
To ja już sobie pójdę...


Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Miladora wyręczyła mnie w brudnej robocie, to ja mogę dla odmiany teraz posłodzić

I dodam coś jeszcze. Ale o tym sza!
Glo.
Uwielbiam tę strofę. A za fragment zaznaczony boldem - postawię Ciskaranie boskie pisze:Patrzeć w słońce, jak ledwie ponad światem stanie
starłszy ranną mgłę z oczu złotem pieści granie,
na włóczęgę wyrusza - tuż ponad potokiem
swym odbiciem zdumione; w jeszcze zimne sople,
które w dole, pod skałą - niczym nietoperze -
wolno sączą się w strumień, co je w świat zabierze.





I dodam coś jeszcze. Ale o tym sza!
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: na pograniczu śniegu i jawy
przymierzałam się do pisania, a tu Mila rozebrała Skaranie do majtek (tfu wiersz).
od siebie - poza "sięjaczkami" - dodam, że skoro dystych, poszatkowałabym po dwa wersy. wiem, że w opisach natury jesteś baca, ale nieco tego naćkałeś. nie nadążam Skaranie i trudno się przestawić z jednego na kolejny.
tym niemniej czepiać się nie zamierzam i dokładam od siebie kolorowe sople (emoty brak).
jak mi się coś przypomni, między praniem, a sprzataniem, to jeszcze wpadnę.
a wewogle to mi się momentami tak podoba, że mlaskać zaczynam.
od siebie - poza "sięjaczkami" - dodam, że skoro dystych, poszatkowałabym po dwa wersy. wiem, że w opisach natury jesteś baca, ale nieco tego naćkałeś. nie nadążam Skaranie i trudno się przestawić z jednego na kolejny.
tym niemniej czepiać się nie zamierzam i dokładam od siebie kolorowe sople (emoty brak).
to mi tu pasuje jak pięść do nosa.już się nocną hulanką niezdrowo podnieca!

jak mi się coś przypomni, między praniem, a sprzataniem, to jeszcze wpadnę.
a wewogle to mi się momentami tak podoba, że mlaskać zaczynam.
Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Ale właśnie coś zauważyłam i nie mogę tego puścić płazem - zamień w tym wytłuszczonym fragmencie - "w dole" na "niżej". Bo trochę za dużo tych "w" się nazbierało.
Glo.
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Gloinnen pisze: i nie mogę tego puścić płazem


Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Mógłbym się z Wami spierać, miłe Panie o detale.
Na przykład powiedzieć, że w dość długim tekście trudno uniknąć powtórzeń, zwłaszcza czasowników zwrotnych, pewnych spójników itp.
Dałem sobie jednak na luz i spróbowałem popracować nad tekstem.
Nie usunąłem wielokropków, bo - choć wiem, że dziś wyklęty - to taki sam znak interpunkcyjny jak każdy inny, a skoro interpunkcję w wierszu stosuję to dlaczego miałbym to robić wybiórczo?
Jak by wyglądał tekst, gdybym uparł się nie używać tylko przecinków?
Uważam, że wielokropka nie nadużywam, więc w tekście zostaje.
Mam tylko jedną wątpliwość.
Czy po przeróbce to jest jeszcze mój wiersz?
I, czy w ogóle jest to jeszcze wiersz, czy tylko uporządkowany zgodnie z kanonem zapis spostrzeżeń z wiosennej wyprawy w góry?
Pozdrawiam. :-)
No i oczywiście dziękuję wszystkim za wizytę i zainteresowanie.

Na przykład powiedzieć, że w dość długim tekście trudno uniknąć powtórzeń, zwłaszcza czasowników zwrotnych, pewnych spójników itp.
Dałem sobie jednak na luz i spróbowałem popracować nad tekstem.
Nie usunąłem wielokropków, bo - choć wiem, że dziś wyklęty - to taki sam znak interpunkcyjny jak każdy inny, a skoro interpunkcję w wierszu stosuję to dlaczego miałbym to robić wybiórczo?
Jak by wyglądał tekst, gdybym uparł się nie używać tylko przecinków?
Uważam, że wielokropka nie nadużywam, więc w tekście zostaje.
Mam tylko jedną wątpliwość.
Czy po przeróbce to jest jeszcze mój wiersz?
I, czy w ogóle jest to jeszcze wiersz, czy tylko uporządkowany zgodnie z kanonem zapis spostrzeżeń z wiosennej wyprawy w góry?
Pozdrawiam. :-)
No i oczywiście dziękuję wszystkim za wizytę i zainteresowanie.


Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Ja ostatnio mam w ogóle poważny dylemat. Im więcej komentuję, tym częściej zaczynam odnosić wrażenie, że wszystko jest takie uznaniowe i bez sensu.
Są jakieś reguły, jest kanon - a wiersz żyje swoim życiem. Gdzie kończy się odbiór krytyczny, a gdzie zaczyna osobista interakcja czytelnika z Autorem, odczyt emocjonalny? Czy one powinny się na siebie nakładać? A jeśli wiersz ma pełno usterek, a porusza mnie do głębi (tak, jak ten) - to co wtedy?
Glo.
Są jakieś reguły, jest kanon - a wiersz żyje swoim życiem. Gdzie kończy się odbiór krytyczny, a gdzie zaczyna osobista interakcja czytelnika z Autorem, odczyt emocjonalny? Czy one powinny się na siebie nakładać? A jeśli wiersz ma pełno usterek, a porusza mnie do głębi (tak, jak ten) - to co wtedy?

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Do licha, Skarańku - to nadal jest Twój wiersz, i w dodatku lepszy.
Nie stracił przez dopracowanie świeżości, a zyskał więcej wdzięku.
Warto było doszlifować, uwierz starej prawdomównej.
Aha, jak już, to jeszcze:
"i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca" - zmień szyk, wtedy będzie bardziej melodyjny:
"i kot nawet, choć dotąd grzał kafle u pieca"
A to łatwo zmienić:
"już się nocną hulanką niezdrowo podnieca" - na "nadmiernie podnieca".
A teraz masz cmoka do lampki wina
Nie stracił przez dopracowanie świeżości, a zyskał więcej wdzięku.

Warto było doszlifować, uwierz starej prawdomównej.

Aha, jak już, to jeszcze:
"i kot nawet, choć dotąd kafle grzał u pieca" - zmień szyk, wtedy będzie bardziej melodyjny:
"i kot nawet, choć dotąd grzał kafle u pieca"
A to łatwo zmienić:
"już się nocną hulanką niezdrowo podnieca" - na "nadmiernie podnieca".

A teraz masz cmoka do lampki wina

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: na pograniczu śniegu i jawy
Myślę, że niczego nie można traktować w sztywny sposób. I pod sznurek.Gloinnen - "Ja ostatnio mam w ogóle poważny dylemat. Im więcej komentuję, tym częściej zaczynam odnosić wrażenie, że wszystko jest takie uznaniowe i bez sensu.
Są jakieś reguły, jest kanon - a wiersz żyje swoim życiem. Gdzie kończy się odbiór krytyczny, a gdzie zaczyna osobista interakcja czytelnika z Autorem, odczyt emocjonalny? Czy one powinny się na siebie nakładać? A jeśli wiersz ma pełno usterek, a porusza mnie do głębi (tak, jak ten) - to co wtedy?"
Każdy wiersz jest inny i każdy powinien być indywidualnie traktowany. Coś, co razi w jednym wierszu, niekoniecznie musi być poprawione w innym.
Komentowanie li i jedynie na podstawie zasad, a nie własnej wrażliwości, wcale nie jest dobre.
Wiersz może mieć pełno usterek, a jednak porusza - znam to uczucie.
Wtedy można na te usterki zwrócić uwagę autorowi, jeżeli naprawdę są z rodzaju "niewybaczalnych", a jednocześnie powiedzieć mu o swoich odczuciach.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)