Wartowniczka
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Wartowniczka
A ja dla odmiany uwielbiam bitewne klimaty, szable, miecze, wszystko co ma ostrza... Mrok też lubię, wydaje mi się, że w okrucieństwie, cierpieniu (w tle - wojna), jak w każdej ekstremalnej sytuacji - zbliżamy się do prawdy o nas, o naszej naturze, o emocjach, o instynktach... Nie ma miejsca ani czasu na teorię względności, oszustwa, wymigiwanie się, rozważania wszelkiej natury - stajemy obnażeni naprzeciwko samych siebie i zdajemy sprawdzian... też z samych siebie... Walka, nienawiść, starcie na śmierć i życie - wymagające odwagi, dystansu, wytrzymałości, rygoru, ale też szaleństwa, ferworu, upojenia - są w pewien sposób czyste. Nie brzmią fałszywą nutą.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Wartowniczka
W takich sytuacjach na pewno dowiadujemy się dużo o instynktach, ale czy to jest
cała prawda o człowieku? Instynkty mamy w sumie podobne...
cała prawda o człowieku? Instynkty mamy w sumie podobne...
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Wartowniczka
Ale to są sytuacje, gdy człowiek nie udaje.
Może to nie jest cała prawda, ale na pewno jesteśmy tej prawdy blisko, przynajmniej jej części. A przecież i tak każdy jest inny. Natura każdego z nas wychodzi w konfrontacji z doświadczeniami granicznymi, w innych okolicznościach często gramy, rozważamy "za i przeciw", zastanawiamy, co się opłaca...
Może to nie jest cała prawda, ale na pewno jesteśmy tej prawdy blisko, przynajmniej jej części. A przecież i tak każdy jest inny. Natura każdego z nas wychodzi w konfrontacji z doświadczeniami granicznymi, w innych okolicznościach często gramy, rozważamy "za i przeciw", zastanawiamy, co się opłaca...
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Wartowniczka
To zależy kto, jeden może udawać trupa na polu walki, a
drugi w zwykłej sytuacji zachowa się z honorem, różne są charaktery,
okoliczności krańcowe nie zawsze są wykładnikiem
a sytuacji granicznych nie musi się szukać wśród extremów
Nie wiem czy chodzi Ci o taką prawdę, że jeden drugiemu
wbije nóż w plecy, jeśli to umożliwi mu przeżycie,
bo tak karze mu instynkt samozachowawczy?
drugi w zwykłej sytuacji zachowa się z honorem, różne są charaktery,
okoliczności krańcowe nie zawsze są wykładnikiem
a sytuacji granicznych nie musi się szukać wśród extremów
Nie wiem czy chodzi Ci o taką prawdę, że jeden drugiemu
wbije nóż w plecy, jeśli to umożliwi mu przeżycie,
bo tak karze mu instynkt samozachowawczy?
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Wartowniczka
No więc właśnie wyjdą jak szydło z worka - ten honor jednych, tchórzostwo drugich... Nigdy byś się nie domyślił w innych okolicznościach, jacy naprawdę byli ci ludzie...
To prawda, że sytuacje graniczne są bardzo różne, ale najczęściej właśnie związane są z koniecznością przetrwania. Wówczas w ludziach wyzwalane są rozmaite mechanizmy - wrodzony spryt, inteligencja, odwaga, kreatywność - albo wręcz przeciwnie - strachliwość, asekuranctwo, hipokryzja, podłość... Różne strategie służące w sumie temu samemu celowi.
Prawda o człowieku - czym jest...? Moglibyśmy dyskutować do rana
Lubię na przykład filmy wojenne (te z górnej półki, oczywiście) - jak choćby "Szeregowiec Ryan" Spielberga - one doskonale pokazują to, o czym mówię.
To prawda, że sytuacje graniczne są bardzo różne, ale najczęściej właśnie związane są z koniecznością przetrwania. Wówczas w ludziach wyzwalane są rozmaite mechanizmy - wrodzony spryt, inteligencja, odwaga, kreatywność - albo wręcz przeciwnie - strachliwość, asekuranctwo, hipokryzja, podłość... Różne strategie służące w sumie temu samemu celowi.
Prawda o człowieku - czym jest...? Moglibyśmy dyskutować do rana

Lubię na przykład filmy wojenne (te z górnej półki, oczywiście) - jak choćby "Szeregowiec Ryan" Spielberga - one doskonale pokazują to, o czym mówię.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Wartowniczka
Wiesz co Glo, a mi się wydaje, że prawda o człowieku jest zupełnie inna, a przynajmniej przejawy tej prawdy,
w czasach w jakich żyjemy, nie musimy walczyć na wojnie, rzadko musimy walczyć o przetrwanie w jego
najbardziej elementarnym, cielesnym kształcie, teraz walczymy o coś innego, a przynajmniej niektórzy, o przetrwanie własnego ego, o jego nobilitację, o to żeby dopiąć jakiegoś mniej lub bardziej ważnego celu. Jeśli się to uda to czujemy się
jakbyśmy wygrali wojnę, czyż nie?
W rzeczywistości u niektórych przejawia się to tym, że wykłada swoje ja - pragnienia,
cierpienia, mroki i szuka ofiary, często w jakimś obłędzie nazywa to np. miłością, nie interesuje go druga strona, nie obchodzi go to co ma do powiedzenia, kim jest, co robi, nie chce słuchać czegokolwiek, czy w ogóle może stanąć w szranki - to obojętne, liczy się tylko własne egoistyczne pragnienie pełni, pragnienie zaspokojenia, dla takiej osoby nie liczy się drugi człowiek, tylko sprawdzenie się w ekstremalnych sytuacjach i to mnie właściwie boli.
Środkami życia stają się jakieś złośliwości, małostkowość, to że pójście do sąsiada w przebraniu i narobienie mu na wycieraczkę sprawia przyjemność, to że się da komuś przypieprzyć i samemu nie oberwać, staje się jakimś wyssanym z palca przeżyciem na miarę ekwiwalentu wojny - to jest żałosne, dla mnie to obce życie, życie od jakiego stronię i mam nadzieję nie brać w nim nigdy udziału.
To tak na marginesie
Al
w czasach w jakich żyjemy, nie musimy walczyć na wojnie, rzadko musimy walczyć o przetrwanie w jego
najbardziej elementarnym, cielesnym kształcie, teraz walczymy o coś innego, a przynajmniej niektórzy, o przetrwanie własnego ego, o jego nobilitację, o to żeby dopiąć jakiegoś mniej lub bardziej ważnego celu. Jeśli się to uda to czujemy się
jakbyśmy wygrali wojnę, czyż nie?
W rzeczywistości u niektórych przejawia się to tym, że wykłada swoje ja - pragnienia,
cierpienia, mroki i szuka ofiary, często w jakimś obłędzie nazywa to np. miłością, nie interesuje go druga strona, nie obchodzi go to co ma do powiedzenia, kim jest, co robi, nie chce słuchać czegokolwiek, czy w ogóle może stanąć w szranki - to obojętne, liczy się tylko własne egoistyczne pragnienie pełni, pragnienie zaspokojenia, dla takiej osoby nie liczy się drugi człowiek, tylko sprawdzenie się w ekstremalnych sytuacjach i to mnie właściwie boli.
Środkami życia stają się jakieś złośliwości, małostkowość, to że pójście do sąsiada w przebraniu i narobienie mu na wycieraczkę sprawia przyjemność, to że się da komuś przypieprzyć i samemu nie oberwać, staje się jakimś wyssanym z palca przeżyciem na miarę ekwiwalentu wojny - to jest żałosne, dla mnie to obce życie, życie od jakiego stronię i mam nadzieję nie brać w nim nigdy udziału.
To tak na marginesie
Al
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Wartowniczka
Dziękuję jednak za ten głos w dyskusji - dał mi sporo do przemyśliwania. Masz sporo racji.
Ale przecież (na szczęście) nie wszyscy są tacy, jak opisujesz... Przecież w każdej sytuacji mamy wybór, jak postąpić, nie? Mamy w sobie te, jak to mówisz, instynkty, małostkowość, mniej lub bardziej ukrytą podłość, egoizm, ale nie jesteśmy bezwolni wobec nich. Oprócz tego posiadamy też rozum i wolę, dzięki którym możemy na wszystko spojrzeć - po pierwsze z dystansu, po drugie - przez określony filtr (moralny chociażby). I podjąć decyzję na prawo lub na lewo...
Wiele jest budujących przykładów, chociażby i z sytuacji ekstremalnych - Janusz Korczak, Ojciec Kolbe... (to ikony, ale zapewne wielu anonimowych bohaterów zna każdy z nas)... Wspomniane przeze mnie doświadczenia graniczne nie muszą wydobywać z ludzi jedynie mrocznych i negatywnych cech...
Starałam się pokazać jedynie, że każdy z nas w takich sytuacjach okazuje się ostatecznie i jawnie - słaby bądź silny (wolę takie rozróżnienie, niż dobro/zło, bo zło jest słabością wobec prymitywnych popędów, dobro - siłą, by je zwalczać).
Uff, skąd ten pesymizm, Al?
Ale przecież (na szczęście) nie wszyscy są tacy, jak opisujesz... Przecież w każdej sytuacji mamy wybór, jak postąpić, nie? Mamy w sobie te, jak to mówisz, instynkty, małostkowość, mniej lub bardziej ukrytą podłość, egoizm, ale nie jesteśmy bezwolni wobec nich. Oprócz tego posiadamy też rozum i wolę, dzięki którym możemy na wszystko spojrzeć - po pierwsze z dystansu, po drugie - przez określony filtr (moralny chociażby). I podjąć decyzję na prawo lub na lewo...
Wiele jest budujących przykładów, chociażby i z sytuacji ekstremalnych - Janusz Korczak, Ojciec Kolbe... (to ikony, ale zapewne wielu anonimowych bohaterów zna każdy z nas)... Wspomniane przeze mnie doświadczenia graniczne nie muszą wydobywać z ludzi jedynie mrocznych i negatywnych cech...
Starałam się pokazać jedynie, że każdy z nas w takich sytuacjach okazuje się ostatecznie i jawnie - słaby bądź silny (wolę takie rozróżnienie, niż dobro/zło, bo zło jest słabością wobec prymitywnych popędów, dobro - siłą, by je zwalczać).
Uff, skąd ten pesymizm, Al?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: Wartowniczka
Ufam, że nie wszyscy są tacy, podobno; jednak jakimś dziwnym trafem, człowiek ma
do czynienia tylko z takimi osobami, nawet jeśli dażył je wcześniej jakąś estymą...
w godzinie próby, wychodzą tylko najniższe pobudki, niestety...przetrwanie - po co to komu, właściwie ... to dobre dla grzybów i karaluchów
samo życie, można by podsumować, ale w sumie, nawet tego się nie chce...
do czynienia tylko z takimi osobami, nawet jeśli dażył je wcześniej jakąś estymą...
w godzinie próby, wychodzą tylko najniższe pobudki, niestety...przetrwanie - po co to komu, właściwie ... to dobre dla grzybów i karaluchów
samo życie, można by podsumować, ale w sumie, nawet tego się nie chce...
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Wartowniczka
Może to jakiś sygnał dla siebie samego? Można ostatecznie pogardzać złem, które wyrządzają inni, ale przynajmniej - dla kontrastu - próbować walczyć ze sobą? Co na pewno jest trudne, łatwiej powiedzieć, trudniej zrealizować, ale właśnie - im precyzyjniejszy ogląd na ludzką naturę, tym lepiej wiemy, jak kierować własnym życiem, żeby nie powielać cudzych słabości, podłości, nikczemności, głupstw... Temu powinno służyć dążenie do poznania prawdy o człowieku.
To pierwszy stopień do bycia lepszym. Być może wiele osób na nim nawet nie stanęło. Wiele - zatrzymało się na tym pierwszym stopniu. Ale droga przecież wolna...
Tak, gadam sobie trochę idealistycznie, sama będąc właściwie zlepkiem samych wad, lecz chyba lepiej doszukiwać się w innych dobra, niż zła. Albo przynajmniej wierzyć, że każdy ma potencjał do tego, by być dobrym. To chyba jest optymistyczne w sumie, nie?
To pierwszy stopień do bycia lepszym. Być może wiele osób na nim nawet nie stanęło. Wiele - zatrzymało się na tym pierwszym stopniu. Ale droga przecież wolna...
Tak, gadam sobie trochę idealistycznie, sama będąc właściwie zlepkiem samych wad, lecz chyba lepiej doszukiwać się w innych dobra, niż zła. Albo przynajmniej wierzyć, że każdy ma potencjał do tego, by być dobrym. To chyba jest optymistyczne w sumie, nie?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Wartowniczka
Glo i Alosie
poczytałam Waszą dyskusję pod moim skromnym wierszykiem, i bardzo się cieszę, że kilka słów poświęconych starej, zasłużonej szabli, wywołało taki ciekawy temat. Jesli pozwolicie, powiem coś od siebie, ad vocem, i mam nadzieję, że a'propos:
po piwresze - lubię walkę, a biała broń i jej zastosowanie zawsze mnie fascynowały, nawet, jak byłam całkiem małą dziewczynką, kiedy to wolałam się bawić żółnierzykami kuzyna, niż własnymi lalkami. I może dlatego dawno, dawno temu zetknęłam się ze wschodnimi walkami, i wtedy, na poczatku każdego treningu - powtarzaliśmy za mistrzem: ćwicz tak, żebyś przyjął każdy cios, uderzaj tak, żebyś nie musiał przyjmować następnego, i pamiętaj, że walka nierozpoczęta jest walką wygraną. To była filozofia walki, ale też filozofia życia, mówiąca, że do życia się trzeba przygotować, by stawić mu czoła, trzeba być gotowym i przygotowanym do zmagania się z przeciwnościami. I należy bardzo oszczędzać własną energię, własny potencjał, nie wdając się w przedsięwzięcia, które nikomu do niczego nie sa potrzebne, ba, nawet nie są konieczne...Dziś - na ile wiem - szkoły tak zwanych sztuk walki zaniedbuja tę filozoficza podbudowę, adeptom już się tego nie wpaja (nie wiem, czy we wszystkich szkołach, czy tylko w tych, z którymi się zetknęłam), i stąd - eskalacja niepotrzebnej przemocy, której nie można nazwac walką, a co najwyżej - mordobiciem i flekowaniem, niestety...
Wśród dawnych zasad związanych z walką była jeszcze jedna, szalenie ciekawa, choćby z tego względu, że była "motywem uniwersalnym", związanym z "umiejscowieniem" krwi w kulturze homoinis sapientis - zasada mówiła, że do walki, która wiąże się wszak z rozlewem krwi i zadawaniem śmierci, nie powinien stawć nikt, kto nie jest gotów rozlać w tej walce własnej krwi i złożyć własnego życia...Cóż, wiązała się ta zasada z szacunkiem dla przeciwnika w starciu i nie przewidywała czegoś takiego, jak zimne morderstwo, nawet na polu bitwy...
I jeszcze jeden aspekt, dzięki któremu zbliżymy się może do problemu, jakiego dotknęła Glo, pisząc, że nasze życie jest ciągła walką...Coś w tym jest, bo znany chiński strateg Sun Tzu Sun Pin (przy którego teorii Klauzewitz to podstawówka) wszystkie swoje rozwiązania strategiczne i taktyczne najpierw sprawdzał praktycznie z dala pod pól bitwy, czyli, między innymi, na dworze cesarskim...Dziś jego dziełko jest wykorzystywane jako podręcznik logistyczny w rozmaitych korporacjach, kartelach i tak dalej, gdzie zawarte tam zasady strategiczne i taktyczne nastawione na pewne zwycięstwo najtańszym kosztem są praktycznie stosowane w "rozgrywkach" z przeciwnikami rynkowymi i do utrwalania własnej pozycji na rynkach...
Przepraszam Was najmocniej
Glo
Alosie
że sobie pozwoliłam na takie gadulstwo i przynudzanie...Moc serdeczności do Was posyłam, z uśmiechami...
Ewa
poczytałam Waszą dyskusję pod moim skromnym wierszykiem, i bardzo się cieszę, że kilka słów poświęconych starej, zasłużonej szabli, wywołało taki ciekawy temat. Jesli pozwolicie, powiem coś od siebie, ad vocem, i mam nadzieję, że a'propos:
po piwresze - lubię walkę, a biała broń i jej zastosowanie zawsze mnie fascynowały, nawet, jak byłam całkiem małą dziewczynką, kiedy to wolałam się bawić żółnierzykami kuzyna, niż własnymi lalkami. I może dlatego dawno, dawno temu zetknęłam się ze wschodnimi walkami, i wtedy, na poczatku każdego treningu - powtarzaliśmy za mistrzem: ćwicz tak, żebyś przyjął każdy cios, uderzaj tak, żebyś nie musiał przyjmować następnego, i pamiętaj, że walka nierozpoczęta jest walką wygraną. To była filozofia walki, ale też filozofia życia, mówiąca, że do życia się trzeba przygotować, by stawić mu czoła, trzeba być gotowym i przygotowanym do zmagania się z przeciwnościami. I należy bardzo oszczędzać własną energię, własny potencjał, nie wdając się w przedsięwzięcia, które nikomu do niczego nie sa potrzebne, ba, nawet nie są konieczne...Dziś - na ile wiem - szkoły tak zwanych sztuk walki zaniedbuja tę filozoficza podbudowę, adeptom już się tego nie wpaja (nie wiem, czy we wszystkich szkołach, czy tylko w tych, z którymi się zetknęłam), i stąd - eskalacja niepotrzebnej przemocy, której nie można nazwac walką, a co najwyżej - mordobiciem i flekowaniem, niestety...
Wśród dawnych zasad związanych z walką była jeszcze jedna, szalenie ciekawa, choćby z tego względu, że była "motywem uniwersalnym", związanym z "umiejscowieniem" krwi w kulturze homoinis sapientis - zasada mówiła, że do walki, która wiąże się wszak z rozlewem krwi i zadawaniem śmierci, nie powinien stawć nikt, kto nie jest gotów rozlać w tej walce własnej krwi i złożyć własnego życia...Cóż, wiązała się ta zasada z szacunkiem dla przeciwnika w starciu i nie przewidywała czegoś takiego, jak zimne morderstwo, nawet na polu bitwy...
I jeszcze jeden aspekt, dzięki któremu zbliżymy się może do problemu, jakiego dotknęła Glo, pisząc, że nasze życie jest ciągła walką...Coś w tym jest, bo znany chiński strateg Sun Tzu Sun Pin (przy którego teorii Klauzewitz to podstawówka) wszystkie swoje rozwiązania strategiczne i taktyczne najpierw sprawdzał praktycznie z dala pod pól bitwy, czyli, między innymi, na dworze cesarskim...Dziś jego dziełko jest wykorzystywane jako podręcznik logistyczny w rozmaitych korporacjach, kartelach i tak dalej, gdzie zawarte tam zasady strategiczne i taktyczne nastawione na pewne zwycięstwo najtańszym kosztem są praktycznie stosowane w "rozgrywkach" z przeciwnikami rynkowymi i do utrwalania własnej pozycji na rynkach...
Przepraszam Was najmocniej
Glo


Alosie


Ewa