koledzy

[MarkTom]

koledzy

dnia pewnego słonecznego
Igor Wania oraz Diego
wszyscy siedli sobie w kupie
by pomarzyć tak o dupie
myślą mruczą debatują
aż im chuje podskakują
Igor wtrąca słowo swoje
ja tam pizdy się nie boję
Wania na to hej koledzy
jeszcze nikt się nie urodził
żeby cipie sam dogodził
podłączymy na trzy pały
aż wytrzeszczą się jej gały
na to rzecze sam w raz Diego
nie nie wolno tak kolego
elektrykiem kiedyś byłem
choć się nigdy nie chwaliłem
w izolacji to się robi
bo się straszne spięcie zrobi
błyśnie trzaśnie zawiruje
pourywa nasze chuje
teraz siedzą by biadolić
jak bezpiecznie popierdolić
wszystko przez izolatorki
bez nich pękną nam rozporki
to wybierzmy się na ryby
albo chodźmy już na grzyby
na to Igor się uniesie
latać z chujem mam po lesie
prędzej jajca porozrywa
zanim w lesie znajdę grzyba
Wania szepce wiem panowie
trzeba zbić konika w rowie
tak jak chcieli tak zrobili
tyle tylko wymyślili
morał płynie sam panowie
tego dzisiaj nikt nie powie
kto jest goły nie ma kasy
niech sam trzepie swe kutasy.

[skaranie boskie]

Powiem tak.
Jest zajebiście!
Z jednym zastrzeżeniem.
Jeżeli pozwolisz zabiorę się za zapis, bo jest zbyt chaotyczny. A wiersz może robić za jedną z ozdób portalu.
To co? Mogę z nim pofiglować?

[MarkTom]

Powiem tak.
Jest zajebiście!
Z jednym zastrzeżeniem.
Jeżeli pozwolisz zabiorę się za zapis, bo jest zbyt chaotyczny. A wiersz może robić za jedną z ozdób portalu.
To co? Mogę z nim pofiglować?

Jasne mistrzu nawet poproszę oszlifuj tego kołka z wszekich zadziorów językowych

poproszę jeszcze raz

[skaranie boskie]

Dnia pewnego słonecznego,
Igor Wania oraz Diego
siedli sobie wszyscy w kupie,
by marzenia snuć o dupie.
Myślą, mruczą, debatują
aż im chuje podskakują.

Igor wtrąca słowo swoje -
ja tam pizdy się nie boję!

Wania na to - hej, koledzy!
Siądźmy sobie tu na miedzy.
Jeszcze nikt się nie urodził,
żeby cipie sam dogodził.
Podłączymy na trzy pały,
aż wytrzeszczą się jej gały.

W sam raz na to rzecze Diego -
nie, nie wolno tak kolego!
Elektrykiem kiedyś byłem,
choć się nigdy nie chwaliłem.
W izolacji to się robi,
bo się straszne spięcie zrobi;
błyśnie, trzaśnie, zawiruje,
pourywa nasze chuje.
Myśleć trzeba, nie biadolić
jak bezpiecznie popierdolić.
Wszystko przez izolatorki,
bez nich pękną nam rozporki.
Lepiej pójdźmy już na ryby,
lub wybierzmy się na grzyby.

Na to Igor się uniesie -
latać z chujem mam po lesie?
Prędzej jajca porozrywa,
zanim w lesie znajdę grzyba.

Wania szepcze - wiem panowie,
trzeba zbić konika w rowie.

Jako rzekli tak zrobili -
tyle tylko wymyślili.

Morał płynie stąd panowie,
który jedno wam podpowie -
kogo się nie ima kasa,
niechaj trzepie sam kutasa


Czy tak będzie dobrze?

[MarkTom]

Czy tak będzie dobrze?

Jasne jest miodzio miałem problem z tą liczbą mnogą w ostatnim wersie
może pomysły jakieś mam ale z dopracowaniem mizernie u mnie. Po twojej korekcie śmiałem się jeszcze głośniej zwłaszcza z końcówki. To co wkleić pod spodem bo mam chęć pierwowzór wywalić?

P.S przeleżał w szufladzie kilka lat i wreszcie doczekał się mistrzowskiej oprawy dzięki!!!!

[skaranie boskie]

Nie mistrzowskiej Marku, tylko zwykłej, portalowej
Może zostaw jak jest, skoro nie chcesz nanosić jeszcze innych poprawek.
To i tak jest twój wiersz. Ja go tylko oszlifowałem jak dziki diament.
Najważniejszy jednak jest pomysł.

Może ktoś jeszcze pokusi się o sugestie.

Tymczasem zapraszam na

[MarkTom]

Nie mistrzowskiej Marku, tylko zwykłej, portalowej

Nie nie bądź taki skromny nie pociełeś go. Zostawiłeś tekst. Wprowadziłeś w odpowiedni rytm, znaki interpunkcuyjne.Nie jest już dzikim diamentem. Dla mnie w tej oprawie to brylancik.Teraz lepiej się czyta, cholera kiedy się nauczę szlifu.Tak na marginesie byłem hutnikem szkła kryształowego do szlifierzy było mi blisko ale nie pisma. Skaranku bo zgłupiałem zostawić tam gdzie jest czy dać jeden pod drugim czy może wywalić pierwowzór i dać go na górę?

Nie! Tak nie można! Muszę dopisać! Oczka dziecku dorobił Skaranie boskie !

[Miladora]

Daj pod spodem wersję Skarańka i tyle.

A teraz zwiewam, zanim mnie któryś z panów posądzi o chęć ułatwienia życia biednym i wyposzczonym...

[MarkTom]

A teraz zwiewam, zanim mnie któryś z panów posądzi o chęć ułatwienia życia biednym i wyposzczonym...

oj tam oj tam masz immunitet to twoja praca

[Miladora]

to twoja praca

Praca polegająca na rozbieraniu Was?
To się chyba tak jakoś nazywa...



Dnia pewnego słonecznego,
Igor Wania oraz Diego
siedli sobie razem w cieniu,
snuć marzenia o dupceniu.
Takie ich ciągoty wzięły,
że im kuśki w sztorc stanęły.