Oto ja kłębek nerwów
skręcam aortą Krakowa
podążając za sznurem spalin
widzę golgotę naszych ulic
powstaję , ciągnę za sobą
moje umęczone ja
marząc że
gdzieś tam czeka Kanaan
moich snów
Katar w drodze do Kanaanu
Re: Katar w drodze do Kanaanu
Jak podążając? Na siedząco? -podążając za sznurem spalin
widzę golgotę naszych ulic
Skoro już pojechałeś z tą Golgotą i Kanaan to proponowałbym zacząć zamiast "oto ja kłębek nerwów" np. oto ja Jezus.powstaję , ciągnę za sobą
Biorąc pod uwagę zadymienie Krakowa, to sporo mamy tutaj tych Jezusów. Szkoda że nie napisałeś np. czym się tak umęczyło to "Twoje ja". Być może byłaby to ciekawa oryginalność w tym potoku wzniosłych słów.
Thx.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Katar w drodze do Kanaanu
No proszę, Nilmo, a ja myślałam, że Ci patos nie przeszkadza!
Ale nie mogę się nie zgodzić.
Horusie, dużo tutaj wybitnie górnolotnego tonu, który dość powszednią sytuację opisuje w kategoriach ostatecznych, w nawiązaniu do Golgoty, Pasji, Kanaan... Wiersz kipi weltschmerzem, ale im bardziej próbujesz uwznioślać wszelkie stany Twojego udręczonego ja, tym bardziej efekt finalny wypada groteskowo. Moim zdaniem tekst został zbyt mocno przejaskrawiony w kierunku męczeńskim, przez co wypadł niewiarygodnie. Prawdziwe cierpienie nie informuje krzykiem o swoim istnieniu wszystkich naokoło. Nadając mu martyrologiczny wymiar, nie pozwalasz odbiorcy autentycznie odczuć tego, co próbowałeś utrwalić w wierszu.
Dosłowność u Ciebie bije w oczy. Jeżeli mogłabym wyrazić swoją opinię - o wiele mocniej oddziałuje na czytelnika przemilczenie i powściągliwość, niż bezwstydne eksponowanie przed nim własnych (peela) emocji. Im mniej powiesz wprost, tym bardziej zaciekawisz, rozbudzisz wyobraźnię, zmusisz odbiorcę do współ-tworzenia sensu Twojego tekstu. To chyba (według mnie) istotna cecha poezji - nieoczywistość...
Pozdrawiam,

Glo.

Ale nie mogę się nie zgodzić.
Horusie, dużo tutaj wybitnie górnolotnego tonu, który dość powszednią sytuację opisuje w kategoriach ostatecznych, w nawiązaniu do Golgoty, Pasji, Kanaan... Wiersz kipi weltschmerzem, ale im bardziej próbujesz uwznioślać wszelkie stany Twojego udręczonego ja, tym bardziej efekt finalny wypada groteskowo. Moim zdaniem tekst został zbyt mocno przejaskrawiony w kierunku męczeńskim, przez co wypadł niewiarygodnie. Prawdziwe cierpienie nie informuje krzykiem o swoim istnieniu wszystkich naokoło. Nadając mu martyrologiczny wymiar, nie pozwalasz odbiorcy autentycznie odczuć tego, co próbowałeś utrwalić w wierszu.
Dosłowność u Ciebie bije w oczy. Jeżeli mogłabym wyrazić swoją opinię - o wiele mocniej oddziałuje na czytelnika przemilczenie i powściągliwość, niż bezwstydne eksponowanie przed nim własnych (peela) emocji. Im mniej powiesz wprost, tym bardziej zaciekawisz, rozbudzisz wyobraźnię, zmusisz odbiorcę do współ-tworzenia sensu Twojego tekstu. To chyba (według mnie) istotna cecha poezji - nieoczywistość...
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl