Poczytałam sobie pod wierszem bardzo ciekawą dyskusję.
Sam utwór jest rzeczywiście interesujący i bardzo obrazowy. Opisy, niezależnie od tego, czy stworzone w wyobraźni, czy też w odniesieniu do rzeczywiście zaobserwowanych miejsc - są bardzo plastyczne, zmysłowe. Przedstawiona w tekście Hawana żyje, oddycha, pachnie, tętni dźwiękami, można poczuć jej gorąco... Bardzo cenię sobie właśnie takie pisanie, które przenosi w w przestrzeni i pozwala niemal na teleportację w opisywane miejsca.
Podoba mi się również delikatna, erotyczna nuta:
ble pisze:morze przy El Malecon
wlewa się za sukienkę
ble pisze:tak chodzą tutejsze kobiety
dźwigając mężczyzn i salsę w biodrach
ble pisze:Z wąskiego ramiączka ulicy
plac jak dekolt karo
gorący
kładziesz tam lewą dłoń
Ostatnia część wiersza to prawdziwy majstersztyk - w pewnym momencie nagrzana kobiecość staje się jednią z miastem. To jest nieodłączna cecha Twojej poezji, wieczne tworzenie powinowactw pomiędzy rzeczywistością miejską a człowiekiem. W Twoich wierszach miasta stają się ludźmi, ludzie miastami, choć w zasadzie chodzi o coś jeszcze innego, niż zwykłe porównywanie. Twoja wyobraźnia pozwala stworzyć mikrokosmos, w którym
ludzkie i
miejskie są równoprawnymi kategoriami, przy pomocy których definiujesz to, co widzisz...
Pozdrawiam,
Glo.