Wena
-
- Posty: 398
- Rejestracja: 08 lis 2011, 15:28
- Kontakt:
Wena
Wena
Chcemy widzieć twego fiuta,
twego fiuta, twego fiuta...
Skandowało dwanaście karlic o wybujałych kształtach, tańcząc w rytm bębnów. Miały bardzo szerokie biodra i ogromne podrygujące piersi. Ich pełna nagość i mocne wcięcia w pasie sprawiały, że emanowały nachalnym erotyzmem.
Bo pragniemy cię wyruchać,
cię wyruchać, cię wyruchać...
Wydatne wargi, rude włosy i piegowate, ale ładne twarze. Westchnął z ulgą, miały zarost tam gdzie należy. Seks z wygolonymi kobietami mocno kojarzył mu się z pederastią i dlatego napawał odrazą.
Trzy z nich, wyglądające na przywódczynie, wyginając w tańcu ciała, zbliżyły się do niego.
– Panie, jesteś naszym władcą.
Dłońmi uniosły piersi i uklękły przed nim.
– Pozwól, byśmy oddały cześć twojej jurności.
Wyciągnęły ręce w stronę jego przyrodzenia. Jedna z nich podniosła głowę i zmieniła głos na bardziej piskliwy.
– Proszę pana! Proszę pana! Czy pan śpi?
Ocknął się i otworzył oczy. Przy jego stoliku stała elegancko ubrana kobieta około pięćdziesiątki.
– Chciałam pański autograf...
Nagle zdał sobie sprawę, że jego lewą nogawkę rozpiera penis nabrzmiały do granic możliwości i że za chwilę wytryśnie. Zerwał się, przewracając krzesło. Chyba także szklankę pełną wystygłej już kawy, ale teraz to zupełnie go nie obchodziło.
Miał szczęście, toaleta była blisko, a jeszcze większe, gdyż nikt jej nie okupował. Kątem oka ocenił sytuację, brak pisuaru, sedes z opuszczoną deską. Nie miał szans. Dwa kroki na wprost umywalka, ale i tak nie zdążył. Część spermy wytrysnęła w slipy i na spodnie w okolicach rozporka, reszta na podłogę, ścianę i umywalkę.
– Kurwa mać!
Spokojnie odczekał aż wszystko, pulsując, wypłynie do końca. Było mu wszystko jedno gdzie, byle nie w spodnie. Potem wysikał się do umywalki i moczem umył penisa. To najlepszy sposób na spłukanie spermy.
Odwrócił się gwałtownie, podskoczył do drzwi i przekręcił zasuwkę. W samą porę, gdyż za sekundę ktoś kilkakrotnie poruszył klamką.
– Uff...
Rozejrzał się. Pojemnik na papierowe ręczniki był pusty, przy sedesie wisiała tekturowa tutka po papierze toaletowym.
– Jeeezuuu! Jeszcze to... Mam przesrane.
Z nadzieją zajrzał do kosza na śmieci. Na szczęście był pełen zużytych wilgotnych ręczników. Wyglądały na dość czyste. Wyciągnął kilka i zaczął wycierać slipy i spodnie. Z bardzo kiepskim skutkiem, gdyż jeszcze bardziej wciskał spermę we włókna tkanin.
– Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa... Co ja teraz zrobię...
Za sobą usłyszał klekotanie klamki i nerwowe stukanie w drzwi.
– Zajęte!
– Niech się pan pośpieszy!
Dał spokój ze slipami i spodniami, opłukał umywalkę, wytarł ścianę i podłogę. Spojrzał w lustro. Plama na spodniach wyglądała specyficznie, na pewno nie na pozostawioną przez wodę.
Znowu stukanie. Na ful odkręcił kran i dłonią skierował silny strumień na spodnie.
– Cholera jasna!
– Co się panu stało?
– Oblałem się wodą. Kran chyba zepsuty.
– Niech pan wreszcie wyjdzie.
Trochę się ogarnął i wyszedł. W drzwiach minął zniecierpliwioną kobietę. Tę samą. Spojrzała na jego spodnie i pociągnęła nosem. Na jej twarzy ujrzał lekko kpiący uśmiech, a w oczach nieco intrygujący błysk.
Rozejrzał się po sali. Nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy patrzyli w stronę niby sceny. Kilka osób odgrywało tam skecz, chyba niezły, sądząc po śmiechach publiki. Usiadł przy swoim stoliku i dłońmi podparł twarz. Dopiero po chwili dotarło do niego, że wpatruje się w rozlaną kawę i zamoczone egzemplarze własnej książki. Ostatnie krople leniwie skapywały do torby na podłodze. Było za późno, by cokolwiek uratować z pozostałych pięćdziesięciu sztuk.
Spojrzał na zegarek. Miał sześć minut do prezentacji i promocji właśnie wydrukowanego zbioru opowiadań.
Chcemy widzieć twego fiuta,
twego fiuta, twego fiuta...
Skandowało dwanaście karlic o wybujałych kształtach, tańcząc w rytm bębnów. Miały bardzo szerokie biodra i ogromne podrygujące piersi. Ich pełna nagość i mocne wcięcia w pasie sprawiały, że emanowały nachalnym erotyzmem.
Bo pragniemy cię wyruchać,
cię wyruchać, cię wyruchać...
Wydatne wargi, rude włosy i piegowate, ale ładne twarze. Westchnął z ulgą, miały zarost tam gdzie należy. Seks z wygolonymi kobietami mocno kojarzył mu się z pederastią i dlatego napawał odrazą.
Trzy z nich, wyglądające na przywódczynie, wyginając w tańcu ciała, zbliżyły się do niego.
– Panie, jesteś naszym władcą.
Dłońmi uniosły piersi i uklękły przed nim.
– Pozwól, byśmy oddały cześć twojej jurności.
Wyciągnęły ręce w stronę jego przyrodzenia. Jedna z nich podniosła głowę i zmieniła głos na bardziej piskliwy.
– Proszę pana! Proszę pana! Czy pan śpi?
Ocknął się i otworzył oczy. Przy jego stoliku stała elegancko ubrana kobieta około pięćdziesiątki.
– Chciałam pański autograf...
Nagle zdał sobie sprawę, że jego lewą nogawkę rozpiera penis nabrzmiały do granic możliwości i że za chwilę wytryśnie. Zerwał się, przewracając krzesło. Chyba także szklankę pełną wystygłej już kawy, ale teraz to zupełnie go nie obchodziło.
Miał szczęście, toaleta była blisko, a jeszcze większe, gdyż nikt jej nie okupował. Kątem oka ocenił sytuację, brak pisuaru, sedes z opuszczoną deską. Nie miał szans. Dwa kroki na wprost umywalka, ale i tak nie zdążył. Część spermy wytrysnęła w slipy i na spodnie w okolicach rozporka, reszta na podłogę, ścianę i umywalkę.
– Kurwa mać!
Spokojnie odczekał aż wszystko, pulsując, wypłynie do końca. Było mu wszystko jedno gdzie, byle nie w spodnie. Potem wysikał się do umywalki i moczem umył penisa. To najlepszy sposób na spłukanie spermy.
Odwrócił się gwałtownie, podskoczył do drzwi i przekręcił zasuwkę. W samą porę, gdyż za sekundę ktoś kilkakrotnie poruszył klamką.
– Uff...
Rozejrzał się. Pojemnik na papierowe ręczniki był pusty, przy sedesie wisiała tekturowa tutka po papierze toaletowym.
– Jeeezuuu! Jeszcze to... Mam przesrane.
Z nadzieją zajrzał do kosza na śmieci. Na szczęście był pełen zużytych wilgotnych ręczników. Wyglądały na dość czyste. Wyciągnął kilka i zaczął wycierać slipy i spodnie. Z bardzo kiepskim skutkiem, gdyż jeszcze bardziej wciskał spermę we włókna tkanin.
– Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa... Co ja teraz zrobię...
Za sobą usłyszał klekotanie klamki i nerwowe stukanie w drzwi.
– Zajęte!
– Niech się pan pośpieszy!
Dał spokój ze slipami i spodniami, opłukał umywalkę, wytarł ścianę i podłogę. Spojrzał w lustro. Plama na spodniach wyglądała specyficznie, na pewno nie na pozostawioną przez wodę.
Znowu stukanie. Na ful odkręcił kran i dłonią skierował silny strumień na spodnie.
– Cholera jasna!
– Co się panu stało?
– Oblałem się wodą. Kran chyba zepsuty.
– Niech pan wreszcie wyjdzie.
Trochę się ogarnął i wyszedł. W drzwiach minął zniecierpliwioną kobietę. Tę samą. Spojrzała na jego spodnie i pociągnęła nosem. Na jej twarzy ujrzał lekko kpiący uśmiech, a w oczach nieco intrygujący błysk.
Rozejrzał się po sali. Nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy patrzyli w stronę niby sceny. Kilka osób odgrywało tam skecz, chyba niezły, sądząc po śmiechach publiki. Usiadł przy swoim stoliku i dłońmi podparł twarz. Dopiero po chwili dotarło do niego, że wpatruje się w rozlaną kawę i zamoczone egzemplarze własnej książki. Ostatnie krople leniwie skapywały do torby na podłodze. Było za późno, by cokolwiek uratować z pozostałych pięćdziesięciu sztuk.
Spojrzał na zegarek. Miał sześć minut do prezentacji i promocji właśnie wydrukowanego zbioru opowiadań.
Ostatnio zmieniony 13 lis 2011, 13:58 przez Bonifacio Sieczepia, łącznie zmieniany 1 raz.
Andrzej Bonifacy Fudali
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Wena
Ty cholero, ale dałeś popalić!
Jak ryknęłam śmiechem na początku, to już do końca się śmiałam. Niech Cię licho, Sieczepiak. Dawno się tak nie ubawiłam.
A teraz, żeby nie wyjść z wprawy puszczę w ruch mojego mopa.
- o wybujałych kształtach(,) tańcząc – (,) znaczy dodaj przecinek
- wyginając w tańcu ciała(,) zbliżyły się
- Pozwól(,) byśmy oddały cześć
- Zerwał się(,) przewracając
- w okolicach rozporka. reszta na – przecinek, a nie kropka, albo wielką literą „Reszta”
- Spokojnie odczekał(,) aż reszta(,) pulsując(,) wypłynie do końca.
- chyba niezły(,) sądząc
- Było za późno(,) by cokolwiek
- Miał 6 minut do prezentacji – słownie „sześć minut”
Zauważ, że gdy są imiesłowy na „ąc”, to zawsze jest przecinek.
Ale przecinki to małe piwo. Ujęła mnie swoboda narracji i brak błędów.
W nagrodę dostaniesz moje brzydkie opowiadanko.
Kłaniam się

Jak ryknęłam śmiechem na początku, to już do końca się śmiałam. Niech Cię licho, Sieczepiak. Dawno się tak nie ubawiłam.

A teraz, żeby nie wyjść z wprawy puszczę w ruch mojego mopa.

- o wybujałych kształtach(,) tańcząc – (,) znaczy dodaj przecinek
- wyginając w tańcu ciała(,) zbliżyły się
- Pozwól(,) byśmy oddały cześć
- Zerwał się(,) przewracając
- w okolicach rozporka. reszta na – przecinek, a nie kropka, albo wielką literą „Reszta”
- Spokojnie odczekał(,) aż reszta(,) pulsując(,) wypłynie do końca.
- chyba niezły(,) sądząc
- Było za późno(,) by cokolwiek
- Miał 6 minut do prezentacji – słownie „sześć minut”
Zauważ, że gdy są imiesłowy na „ąc”, to zawsze jest przecinek.

Ale przecinki to małe piwo. Ujęła mnie swoboda narracji i brak błędów.
W nagrodę dostaniesz moje brzydkie opowiadanko.
Kłaniam się

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 398
- Rejestracja: 08 lis 2011, 15:28
- Kontakt:
Re: Wena
Ech, to najmilszy komplement!Miladora pisze: Ty cholero, ale dałeś popalić!

Za uwagi podziękowania. Poprawię trochę później, dziś zajrzałem na chwilkę.
Pozdrówki wszelakie.
Pudło! To akurat czysta fikcja.Enbers pisze: Cóż, w końcu każdy piszący opowiadania miewa podobne przygody...

O kurcze! Taka uwaga mile łechce próżno0ść własną.Enbers pisze: Od początku wiedziałem, że mi się spodoba.![]()

Andrzej Bonifacy Fudali
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Wena
Enbers pisze:Cóż, w końcu każdy piszący opowiadania miewa podobne przygody...
To dlaczego ja nie mam takich przygód?! Dyskryminacja jakaś, czy co?Enbers pisze:Jaaaaasne. Wszyscy tak mówicieBonifacio Sieczepia pisze: Pudło! To akurat czysta fikcja.
![]()
![]()
![]()

Dobra, zmieniam płeć.

I jako facet zapraszam do Shit story.

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 398
- Rejestracja: 08 lis 2011, 15:28
- Kontakt:
Re: Wena

No to macie mnie.

Wytrysków zazdrościsz?Miladora pisze: To dlaczego ja nie mam takich przygód?! Dyskryminacja jakaś, czy co?

No tak!Miladora pisze: Dobra, zmieniam płeć.
Ps. Mil, nanoszę poprawki. Dzięki.
Aha, dwa razy "reszta" była zbyt blisko siebie, jedną zamieniłem na 'wszystko'.
Andrzej Bonifacy Fudali
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Wena
Ujmując rzecz z punktu widzenia relacji damsko-męskich - nie mam czego zazdrościć, bo i tak z nich "korzystam".Bonifacio Sieczepia pisze:Miladora pisze:
To dlaczego ja nie mam takich przygód?! Dyskryminacja jakaś, czy co?
Wytrysków zazdrościsz?
![]()

Ale fakt, w przypadku owej sytuacji, tzn. umyślnego oblania się wodą na skutek itd. - mogę sobie zazdrość darować.

No to dobrego

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 398
- Rejestracja: 08 lis 2011, 15:28
- Kontakt: