kokietowania wprost proporcjonalna do lat

chyba tylko u rodzaju ludzkiego ...
pozdrów Uluru

Bo ja jestem, proszę pana, już za stara,
byś tak patrzał niczym satyr w moją stronę.
Mnie od dawna opuściła w mężczyzn wiara,
że ktokolwiek jeszcze zechce wziąć za żonę.
Mnie pokochać, proszę pana, nie wypada,
jam już babcia, sześćdziesiątka i włos siwy.
Cóż mi bedziesz płochym słowem opowiadał,
żem wciąż piękna i ponętna, wzrok płochliwy?
Nie patrz, prosze, drogi panie, w moje oczy!
Ja się jeszcze, choć w tym wieku, mogę wstydzić.
Nie zaprzeczam i przyznaję, ześ uroczy...
ale przecież będą ludzie z babci szydzić!
Puść mą rękę, drogi panie, ktoś nadchodzi,
co to będzie, jak zobaczy, żeśmy razem?
Dam ci szklankę zimnej wódki, dla ochłody,
już na pewno dziś nie ujdzie nam to płazem!
O mój Boże, ty na klęczkach, wstańże prosze!
Szybko schowaj pudełeczko do kieszeni,
bo ja wstydu, panie drogi, już nie zniosę!
Coż to? Diament? Na mym palcu? Jak sie mieni!