Podświadomość - centralny system dowodzenia

Uwaga! Tu wchodzisz na własne ryzyko i odpowiedzialność.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#11 Post autor: skaranie boskie » 05 paź 2012, 21:26

Zacznę od polemiki z SamoZuo.
Nawet jeśli coś wydaje się niemożliwe, niewykonalne, niekoniecznie musi takim być.
Intensywne przekonywanie podświadomości o konieczności zaistnienia czegoś, pobudza ją do działania.
Nawet wspomniany przypadek otyłej pani Kowalskiej, jest przykładem takiegoż.
Twierdzisz, że to nie podświadomość, tylko ona sama wzięła się do ćwiczeń i diety. Słusznie prawisz. Działanie świadomości to nie manna z nieba. Jeśli wyobrażasz sobie codziennie, że już masz tytuł magistra psychologii, to nie znaczy, że pewnego dnia ktoś Ci pocztą przyśle dyplom. Pani Kowalska zapewne tyłaby w nieskończoność, gdyby jej, odpowiednio pobudzona, podświadomość, nie natchnęła siłą i chęcią do konkretnych działań.
Oczywiście pozostaje nauczyć się oddalać od siebie, mimowolnie cisnące się myśli negatywne (to się nie uda!), bo podświadomość chętnie się z nimi zaprzyjaźnia. Dlatego potrzebna jest wiara w powodzenie.
Z wykorzystaniem podświadomości jest jak z modlitwą. Nie odniesie skutku ten, kto ją klepie automatycznie, bo mu kazali, temu zaś, który modli się o coś żarliwie i z wiarą, może się udać i zazwyczaj się udaje. Głupi jednak ten, który oczekuje cudu. Jedyne, co się zdarzy to splot właściwych okoliczności, pozwalający ziścić się żądanemu scenariuszowi.
W tym kontekście realnego znaczenia nabiera powiedzenie, że wiara góry przenosi. Jednak nigdy wiara w religijne miazmaty.
Powyższego nie uczą na żadnych studiach, znam to z autopsji. Nie zawsze wiodło mi się dobrze, od jakiegoś czasu nie narzekam. I obyło się bez psychoanalityka.
A, że psychologia się z tym nie zgadza?
Gdyby się zgodziła, straciłaby sens istnienia i co byś studiowała, Zuotko?

Idąc dalej, spróbuję - cytując klasyka - odpowiedzieć, czym jest wolność.
Staruszek Marks stwierdził, że wolność, to uświadomiona konieczność. Wiele w tym słuszności, jednak wolność, ograniczona koniecznościami, to przecież żadna wolność. Jedynie człowiek z nikim i z niczym niezwiązany, może być naprawdę wolny. Samotnik, który nie ma żadnej rzeczy i nigdzie nie ulokował uczuć.
Tego konia z rzędem należałoby więc zaproponować temu, kto takowego osobnika znajdzie.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

SamoZuo

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#12 Post autor: SamoZuo » 06 paź 2012, 19:40

MARCEPAN pisze:I teraz pytania: Na którym poziomie umiejscowione są: poczucie obowiązku i poczucie własnej wolności? Co sprawia, że u jednych silniejsza jest obowiązkowość (opiekuje się stadem), a u innych poczucie własnej wolności
To już tłumaczyłam wyżej. Kwestia ta zależy przede wszystkim od wychowania - nadmierna opiekuńczość, neurotyzm, agresja , niestabilne usposobienie itp. problemy psychiczne rodziców niejako przenoszą się na dzieci - neurotyzm;
olewactwo, nie interesownie się dzieckiem lub pozwalanie mu na wszytsko, a także genetyczne uwarunkowania prowadzą do osobowości psychopatologicznej -która nie ma nic wspólnego z wolnością

neurotyzm to jakby przeciwieństwo (lecz niedokładnie psychopatii)
neurotyk martwi się co pomyślą inni,( to bardzo wrażliwa osoba) żeby nikogo nie skrzywdzić, o przyszłość, chce byc honorowy, ma lęki, jest pesymistą, marudą, niespokojnym duchem - czasem robi zbyt wiele dla innych, zamiast zająć się sobą, czasem chce zbyt wiele udowadniać, ma skłonnności do samoutrudniania sobie życia, przykłada wagę do szczegółów, często nieistotnych lub wyimagnowanych - indywidualnie neurotycy też różnią się między sobą, nie ma uniwersalnego wzoru

psychopatologiczna osobowość najczsczęściej dba tylko o siebie, nie przejmuje się zdaniem innych, zależy takiej osobie aby maksymalnie wykorzystac, zmanipulować innych, nie ma hamulców moralnych, lubi "korzystać z życia", nie rozumie co to wstyd poczucie winy(a neurotyk głownie takie uczucia przezywa)


zdrowa osobowość umie pogodzić pewne swoje elementy, a u dysfunkcyjnch osoób, któreś z nich po prostu przeważają

Neurotyk raczej w 99,9 procentach jest stworzony przez swoje otoczenie, które go tak ukształtowało
psychopata nie aż w taki stopniu

zaraz napisze ciąg dalszy

Dodano -- 06 paź 2012, 18:47 --
MARCEPAN pisze:I jak pogodzić pragnienia z obowiązkami, skoro doba jest tak krótka, a nasza fizyczność ograniczona? Męczymy się i musimy odpocząć, nawet jeśli uważamy, że sen to strata czasu.

Powiem tak, jakbyśmy mieli same pragnienia, to byłoby smutno.

Wyobraź sobie,że codziennie od razu możesz iść na telewizor, wykompać się w wannie isć do ulubionej restauracji, kina i nie czekają cię obowiazki (żadne) zbrzydłoby ci to, po tygodniu.

Bo coś smakuje, tylko jak się na to zapracuje, czeka itd.

zaraz napisze dalej

Dodano -- 06 paź 2012, 19:00 --
MARCEPAN pisze:Czy mógłbyś trochę ten temat rozwinąć? Kilka lat temu przeszedłem mocną nerwicę, dużo czasu zajęło mi układanie "głowy", ale takiego podejścia jak przedstawiasz nie słyszałem.
Nie znam Twojej sytuacji, i tu na publicznym mówię ogólnie o neurotykach.

W zasadzie już w pierwszym akapicie już to rozwijałam.
Neurotyk musi sobie przewartościować wiele rzeczy, bo w pewnym sensie ma hopla na punkcie własnej osoby( a to,że nie powiniem tego, tamtego, że to robię źle, tamci lepiej, tu mi się coś pogorszyło, tu matwię się , bo ja to i tamto, a co inni powiedzą).
Wydaję mi się, że to własnie neurotyk potrzebuje wolności, a w zasdzie uwolnienia się od tej jego częśi, która ciągle mu coś nakazuje, dręczy, sieje w nim winę i wstyd, a przedewszystkim od tego, co myślą inni!!! Niech myślą sobie, co chcą, ważne, co JA o sobie myślę - bo nikt nigdy nie zrozumie co przeszedłem/przeszłam - bo nikt nigdy nie czuł mną, nie bał się mną, nie cierpiał mną, nie przeżywał mną i nigdy nikt nie będzie tego robił - więc nie może byc ważniejsze dla mnie co mysli ktos o mnie itd, - to wydaje mi się najwazniejsza prawdą dla neurotyka.

sory z abłędy, ale czas mnie goni, zaraz napisz edalej

Dodano -- 06 paź 2012, 19:02 --
skaranie boskie pisze:temu zaś, który modli się o coś żarliwie i z wiarą, może się udać i zazwyczaj się udaje.
Nie, temu, który coś robi z wiąrą, a to róznica

Dodano -- 06 paź 2012, 19:05 --
skaranie boskie pisze:A, że psychologia się z tym nie zgadza?
Nie wiem, czy się psychologia z tym zgadza, czy nie zgadza, to ja się z tym nie zgadzam.

Dodano -- 06 paź 2012, 19:19 --
skaranie boskie pisze:Jedynie człowiek z nikim i z niczym niezwiązany, może być naprawdę wolny. Samotnik, który nie ma żadnej rzeczy i nigdzie nie ulokował uczuć.
Tego konia z rzędem należałoby więc zaproponować temu, kto takowego osobnika znajdzie.
Człowiek taki nie byłby wolny, bo nie mógłby rozwijać swoich predyspozycji, umiejętności, pragnień, wyrażać siebie - a co to za wolność? To dopiero udręczenie i niewola - wszystko, co mógłby oferowac śiwiatu, byłby przed nim zamknięte - wierz mi na słowo, nie zadrościłbyś takiej osobie, znając ją bliżej.

Człowiek musi być człowiekiem, a nie drzewem...



Dzięki za posty. Absolutnie daleko mi do fachowej wiedzy psychologicznej, i jeszcze długa przede mną droga, ale cieszę się, że mogę się trochę "zniewolić" "związać się dyskusją " z innymi


Pozdrawiam :rosa:

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#13 Post autor: skaranie boskie » 06 paź 2012, 23:30

Ale miało być o podświadomości, a nie o psychozach i neurozach. :)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#14 Post autor: MARCEPAN » 07 paź 2012, 15:07

No ok,
Skoro zostałem wychowany w poczuciu obowiązku względem innych, to to poczucie zagnieżdża się w podświadomości. Tak? Wiec kończę pracę, udaję się prosto do domu, ponieważ wiem, że tam muszę zająć się dzieckiem. Robię to z przyjemnością, bez większych problemów (tak mnie uwarunkowano), jednak świadomość (czy może nadświadomość?), mówi mi: "Stary, wyluzuj. Zobacz co się dzieje? Praca, dom, dom, praca. A ty? Gdzie przestrzeń dla Ciebie? Gdzie czas na Twoje zainteresowania, pasje?" I zaczyna się wewnętrzny rozstrój, konflikt, prosta droga do nerwicy, ponieważ zero - jedynkowa podświadomość nie pojmuje tego, że może akurat chciałbym usiąść w fotelu i otworzyć książkę. Zero - jedynkowa podświadomość, zaskoczona tym faktem, przerażona moim egocentrycznym wybrykiem, rozprasza całkowicie umysł do tego stopnia, że nie słyszę co czytam i kiedy już odłożę książkę nakazuje wstać i wytrzeć córce nos, bo jej kapie... Nawet jeśli dziecko czuje się dobrze, bawi się, zapomina o całym świecie rysując kolorowe kółka w malowance, nawet wtedy w podświadomości czai mi się wyrzut sumienia, że może za mało z nią jestem, że razem z nią te kółka powinienem malować. Kto tu więc rządzi? Podświadomość? Czy można na nią wpłynąć, uciszyć? Znaleźć czas dla siebie bez wyrzutów sumienia?
SamoZuo pisze:To już tłumaczyłam wyżej. Kwestia ta zależy przede wszystkim od wychowania
A mi się wydaje, że 50/50, czyli połowa wychowanie, połowa geny. Nie studiuję, ani nie studiowałem nigdy psychologii, więc jest to moja subiektywna ocena. Biorąc, więc pod uwagę czynniki takie jak: geny i wychowanie, to tak naprawdę ile jest nas w nas? Czasem powątpiewam, że mamy jakikolwiek wpływ na to jacy jesteśmy, skoro zostaliśmy uwarunkowani już na poziomie embriona (geny) i dalej w procesie wychowawczym.

I teraz wyobraźmy sobie dwoje bliźniąt urodzonych w patologicznej rodzinie i zabranych do adopcji. Mają geny po patologicznych rodzicach, ale trafiają do różnych, dobrych rodzin. (załóżmy, że jedna jest bardzo katolicka, chowająca dziecko w miłości do bliźniego i Boga itd., druga rodzina jest ateistyczna, ale również ucząca dzieci szacunku do innych, jedynie z pominięciem nauk kościelnych. Obie rodziny wychowują więc dzieci na porządnych obywateli) i Czy po latach będą do siebie podobni? Czy odpowiednim wychowaniem da się na trwałe "stępić" złe geny? I czy istnieje pewność, że nie obudzą się one w kolejnych pokoleniach? Chyba nie. Nawet największą pracą i najsilniejszym na jakie nas stać działaniem na podświadomość, nie jesteśmy w stanie do końca jej okiełznać, a już na pewno nie da się oszukać czegoś tak prostego, jak jej zero - jedynkowe myślenie. To tak jak zabranie nieznanego psa ze schroniska, możemy go układać, możemy uznać, że dobrze go znamy, ale nie przewidzimy, że nagle stanie się sytuacja, która obudzi w nim drzemiące wspomnienie czegoś z przeszłości i pies zareaguje zupełnie dla nas nieoczekiwanie.
Uśpiona podświadomość może zadziałać u nas (lub u któregoś ze wspomnianych bliźniąt) równie nagle i zaskakująco dla nas samych.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#15 Post autor: skaranie boskie » 07 paź 2012, 16:36

MARCEPAN pisze: nawet wtedy w podświadomości czai mi się wyrzut sumienia, że może za mało z nią jestem, że razem z nią te kółka powinienem malować. Kto tu więc rządzi? Podświadomość? Czy można na nią wpłynąć, uciszyć?
Uciszyć nie, można jednak wpłynąć, by wypracowała kompromis.
Problem w tym, że ty sam, świadomie, musisz wyznaczyć ramy tego kompromisu i wyobrazić sobie wyraźnie jego zaistnienie. Wtedy będzie ok. Podświadomość swoimi metodami, tak pokieruje biegiem zdarzeń, że uda Ci się pogodzić wszystko. Mało tego, ona wpłynie również na podświadomość zasmarkanego dziecka i wyleczy go z kataru. Podświadomości bowiem mają - niezależną od naszej wiedzy - łączność telepatyczną i jeśli tylko nie zachodzi konflikt interesów kilku ich właścicieli, potrafią pokierować również działaniami innych osób.
Na pewno niejednokrotnie zdarzyło Ci się podejmować pozornie irracjonalne działania, spowodowane niezauważalnym nawet impulsem, które akurat innym, a nie Tobie, przyniosły wymierne korzyści. To właśnie to.

Idąc dalej w głąb twoich wątpliwości. Dwoje bliźniąt i ich geny.
Geny, a właściwie ich kod zawarty w każdym organizmie, uwarunkowują jedynie nasz rozwój fizyczny, naszą odporność na choroby, nasze ewentualne wady wrodzone. Psychika jest o wiele mniej, a rzekłbym - niemal wcale od nich nie uzależniana. Rodzący się bowiem człowiek to Arystotelesowa tabula rasa. Dopiero nabyte doświadczenia - szczególnie te z wczesnego dzieciństwa - kształtują jego cechy osobowościowe, wpisują w podświadomość właśnie wzorce zachowań i reakcji na czekające go w późniejszym etapie życia bodźce. Jedyne uwarunkowania przyniesione ze sobą na ten świat mogą pochodzić z innych wcieleń, ale to już temat na osobną dyskusję, która zresztą, nie cieszyła się zbytnim powodzeniem na tym portalu.
Tako rzecze małpa, nieomylna wszak jeno we własnym mniemaniu. ;)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#16 Post autor: MARCEPAN » 07 paź 2012, 17:27

skaranie boskie pisze:Uciszyć nie, można jednak wpłynąć, by wypracowała kompromis.
Czyli tak jak sprytna żona wpływa na upartego męża ;) Jeśłi marzy jej się remont sypialni, to wpłynie na męża tak, że on ten remont zrobi i to jeszcze w przekonaniu, że to jego, własny pomysł :)
skaranie boskie pisze:Geny, a właściwie ich kod zawarty w każdym organizmie, uwarunkowują jedynie nasz rozwój fizyczny
A co z charakterem? Czyż nie mamy cech wspólnych z rodzicami, dziadkami dziedziczonych bezpośrednio? Wg. teorii "czystej karty" mam podobne cechy charakteru do rodziców, bo się ich od nich nauczyłem. Nie wiem czy tak jest do końca, pewne predyspozycje (np. większa empatia, albo właśnie jej brak) muszą być zapisane gdzieś w kodzie DNA. Trzeba by się przyjrzeć adoptowanym dzieciom, ich rodzinom i biologicznym rodzicom. Być może naukowcy już to robili?
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

SamoZuo

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#17 Post autor: SamoZuo » 09 paź 2012, 18:16

skaranie boskie pisze:Skoro zostałem wychowany w poczuciu obowiązku względem innych
To nie jest nic złego, obowiązków powinno się dzieci uczyć! Znowu nie zrozumiałeś :no: :no: :smoker:

Gdybys został wychowany w szykanach, braku akcetacji, szacunku lub znęcaniu psychicznym, fizycznym lub obsesyjnym lęku rodziców, w otoczniu pełnym agresji, wyrzutów, obwiniań, lub tez krytykowno by cię "za to, że żyjesz", chciano zmieniac na siłę

Odróżniaj błahostki od poważnych rzeczy, no błagam!


Zaraz napisze dalej

Dodano -- 09 paź 2012, 17:33 --
MARCEPAN pisze:Zobacz co się dzieje? Praca, dom, dom, praca. A ty? Gdzie przestrzeń dla Ciebie? Gdzie czas na Twoje zainteresowania, pasje?"
ze dwa razy w tygodniu chociaż tyle trzeba znaleźć czas na pasje, robienie tylko czegoś dla siebie, przecież nie siedzisz 24 h w pracy i przy dzieciach,
dzieci także zazwyczaj mają matkę, dziadków, babcie wujków itd, tak samo oni nie wyręczają cały czas ciebie.

cdn nastąpi...

Dodano -- 09 paź 2012, 17:37 --
MARCEPAN pisze:Nawet jeśli dziecko czuje się dobrze, bawi się, zapomina o całym świecie rysując kolorowe kółka w malowance, nawet wtedy w podświadomości czai mi się wyrzut sumienia, że może za mało z nią jestem, że razem z nią te kółka powinienem malować. Kto tu więc rządzi? Podświadomość? Czy można na nią wpłynąć, uciszyć? Znaleźć czas dla siebie bez wyrzutów sumienia?
Przepraszam cię, ale problem z kółkami mnie powalił :crach:

Nie mam pojęcia o dzieciach, ale wydaje mi się,że jak zaznaczysz prostymi codziennymi gestami dziecku,że jest dla ciebie ważne, liczysz się z nim, słuchasz, akceptujesz je - to nie musisz non stop malowac z nim/nią kółek

uff, jaka ulga, no nie? :)

zaraz będzie dalej....

Dodano -- 09 paź 2012, 17:45 --
MARCEPAN pisze:A mi się wydaje, że 50/50, czyli połowa wychowanie, połowa geny.
Neurotyzm, lękowośc, depresyjnośc - ale POWAŻNE nie są raczej genetyczne,

nie będę tłumaczyć co znacyz powazna depresja, powazny lęk itd


pewne niewielkie skłonności do lęku, neurotyzmu, pesymizmu - tak, mogą byc genetyczne

co do psychopatii - nie jestem pewna
też wydaje mi się, że można miec do niej genetyczne drobne skłonności, ale prawidłowe więzi z bliskimi i wychowanie mogą powodowaać właśnie,że pewne predyspozycje się nie rozwiną

właśnie od więzi z bliskimi zależy, czy pewne geny depresji, psychopatii, neurotyzmu się uaktywnią czy nie


będzie ciąg dalszy...

Dodano -- 09 paź 2012, 17:57 --
skaranie boskie pisze:ona wpłynie również na podświadomość zasmarkanego dziecka i wyleczy go

Raczej nie podświadomość, tylko twoja szczera chęć chęć pomocy i czynna troska o nie...

Dodano -- 09 paź 2012, 17:58 --

No ale, niech Ci już będzie, że w pewnym sensie to podświadomość... (zachowania opiekuńczo-instynktowne)

Dodano -- 09 paź 2012, 18:04 --
skaranie boskie pisze:Jedyne uwarunkowania przyniesione ze sobą na ten świat mogą pochodzić z innych wcieleń,

Raczej z pozostałisci ewolucyjnych i gatunkwoch(nasze geny są "wypracowanymi genami przez naszych przodków") Skarańku.... :be:

Daj mi jasny dowód na tę reinkarnację, bo to nie dowód :be:

Dodano -- 09 paź 2012, 18:11 --
MARCEPAN pisze:Czyli tak jak sprytna żona wpływa na upartego męża ;) Jeśłi marzy jej się remont sypialni, to wpłynie na męża tak, że on ten remont zrobi i to jeszcze w przekonaniu, że to jego, własny pomysł

w pewnym sensie tak - topodświadomosć jest ta żoną

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#18 Post autor: MARCEPAN » 10 paź 2012, 10:34

SamoZuo, ja to tylko tak delikatnie przedstawiłem, problem jest zgoła poważniejszy, ale bardzo osobisty. Urodziłem się chory, do 15 roku życia dusiłem się, nosiłem aparat, nocami na sygnale wozili mnie do mnie do szpitala. Zostawiali w tym szpitalu, później w sanatoriach. Pierwsza rzecz - kompletnie tego nie rozumiałem, byłem przerażony, ciągle nowi dorośli, ciągle nowe szkoły, ciągle nowe dzieciaki. To była groza, ale... no właśnie. Kochana mamusia, wiecznie spanikowana, wiecznie roztrzęsiona, ja rozumiem to teraz, bo sam mam własne dzieci (zdrowe jak ryby, na szczęscie), wiem, że bała się o mnie, ale robiła to w tak nieodpowiedni sposób, że całe jej przerażenie przenosiło się na mnie. Kiedy zabierali mnie do szpitala, lamentowała, żebym tylko stamtąd wrócił, kiedy jechaliśmy autobusem, a ja miałem atak, jak mantrę powtarzała mi do ucha:' żebyś tylko nie zemdlał, żebyś tylko nie zemdlał". I słowa babci, które usłyszałem, nawet nie próbowała ich ukryć, a mi brzmią w głowie do dzisiaj:' Łojoj, toż to długo nie pożyje". No i ciągłe powatzrzanie: "ty się do niczego nie nadajesz, ty jesteś chory, połóż się, lepiej nie wychodź z domu. (przedwojenny materiał, za jej czasów dzieci albo były zdrowe, albo umierały)Nic dziwnego, że jako nastolatek myślałem już o śmierci, która jest gdzieś blisko. W dorosłym życiu to musiało wybuchnąć nerwicą. Przeszedłem ją strasznie, nie wiem, 2 - 3 lata, myślałem, że umrę. Wystarczyło lekkie zakłócie serca, jakiś nerwoból, ból głowy, kaszel, cokolwiek i uruchamiał się ten straszliwy mechanizm. Wierz mi, że mdlałem ze strachu, nie mogłem wyjść z domu, bo w drzwiach zaczynał mi wirować świat w głowie. Nie obyło się bez terapii, pomogła mi, bo zrozumiałem o co chodzi. I ta właśnie obowiązkowość mi pomogła, ghdzieś tam przez przypadek mi ją wgrywano, druga babcia, raczej nie uczyła mnie słowami, a czynami, u niej byłem spokojniejszy. I tak w dużej mierze, to to wykonywanie obowiązków zajmuje głowę i odpędza czarne myśli, na zmianę z głupotami w stylu: "może już odpocznij, przestań, bo zemdlejesz". I tak się szarpię sam ze sobą. Tylko tak po łebkach napisałem, o moim dziecku, staram się nie popełniać błędów z pzreszłości, ale ten właśnie gdzieś wklejony mały orzeszek w moim mózgu sprawia, że mam te irracjonalne wyrzuty sumienia, kiedy dziecko rysuje, a ja nie rysuję z nim. Walczę z tym, ale i tak ją rozpieściłem, dla nie jest tylko "tata i tata", reszta może sobie być, ale co tam. Kiedy budzi się w nocy w swoim pokoju i idzie do niej żona, ona zrywa się z łóżeczka, wrzeszczy, tupie nogami i krzyczy: 'tata ma przyjść", żonie jest przykro, a ja padam czasem na pysk, bo o piątej rano muszę do pracy wstać. Więc sam jestem sobie winny, ale do cholery! Jaki wpływ mamy na siebie skoro bez mojej zgody i bez mojego udziału zostałem tak a nie inaczej uwarunkowany? Jak wejść w podświadomość i nakazać jej nie rozpieszczać dziecka? Nie robić jej krzywdy niemądrą miłością?

Ale kawy nadal nie piję, trzęsę się po niej jakbym amfetaminę przedawkował :(
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

SamoZuo

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#19 Post autor: SamoZuo » 10 paź 2012, 21:26

Przykro mi,ż emiałeś tką ciężką przeszłosć - dzieciństwo.

Jesli chodzi o twoją córkę - córka musi miec dobry kontakt z matką, niestety - bo albo wyrosnie na królewnę, która manipuluje ojcem, mężczyznami, albo w ogóle uzna, że nie utorzsamia się ze swoją płcią(mówie tu o dość drastycznych, wyjątkowych przypadkach - prosze nie wpadaj w panikę!)

Odradzam nadmierne rozpieszczanie córki -
tzn. bycie na każde jej zawołanie - dzieci szybko uczą się manipulacji. Warto odróżnic, kiedy ona cię na prawdę potrzebuje, a kiedy chce np. za twoją pomoca zrobić mamie na złosć itd. Trzeba dziecku tłumaczyć - tatuś jest zmczony, rano musi iść do pracy itd. -choć to nie będzie na początku do niego docierać, ale cóż w końcu zrozumie - nie chodzi o samą treść słów - zrozumie,że tatuś tez potrafi się "postawić" - kumasz? :)
Może warto,żeby mama wymyśliła jakieś "damskie" zabawy, tematy i zaabsorbowała nimi córkę, podkrślała,że obie są "dziewczynami", a dziewczyny mają wpólne tajemnice, krtórych faceci nie rozumieją itd.
Chodzi mi o nawiązanie bliższej więzi matki z córką( temu to ma słuzyć, a nie broń Boże o manipulację przez matkę dziewczynki, konspiracje itd.

Jak mi się coś przypomni to dopiszę


Pozdrawiam

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Podświadomość - centralny system dowodzenia

#20 Post autor: MARCEPAN » 11 paź 2012, 6:37

SamoZuo pisze:tzn. bycie na każde jej zawołanie - dzieci szybko uczą się manipulacji.
Zrozumiałem to jakiś czas temu, na stole stał kubek z jej soczkiem, na wyciągnięcie jej ręki, ja siedziałem po drugiej stronie, dalej. W pewnym momencie powiedziała: - tata poda. A ja nat, że masz bliżej i dośięgniesz. No i zaczął się dźes! Awantura na maksa, wtedy właśnie zorientowałem się, że popełniłem błąd, na szczęście z żoną wymyśliliśmy zabawę i na drugi raz, kiedy ona to "tata poda" wypowiedziała z żoną zaczęliśmy ją dopingować: "kto pierwszy do butelki", ze śmiechem do niej sięgnęla i wygrała :)

No dobrta, bo zboczyliśmy z tematu :)

Myślę, że nie jest jeszcze za późno, by wszystko odkręcić.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

ODPOWIEDZ

Wróć do „MOIM SKROMNYM ZDANIEM”