Fragment "Nowotworu Boga".

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

Wiadomość
Autor
emelly
Posty: 367
Rejestracja: 03 lip 2012, 23:34
Lokalizacja: Kraków/Gdańsk

Re: Fragment "Nowotworu Boga".

#11 Post autor: emelly » 08 paź 2012, 0:36

skaranie pisze:emelly pisze:
jest dużo złych księży, ale jeszcze więcej dobrych


To truizm, Emelly.
Ja spotkałem ich w życiu wielu. Wszyscy, bez wyjątku kwalifikowali się do tej pierwszej kategorii. Nie wierzę, żebym trafiał tak wyjątkowo, bo to jakby wygrać główną nagrodę w grze liczbowej. A jakoś nigdy nie wygrałem.
A ja spotkałam mnóstwo dobrych. Niuejdżowcy gadają coś o "przyciąganiu tego, w co się wierzy".
skaranie pisze:Będziesz się smażył w ogniu przez całą wieczność. Niedorzeczne. Przecież ogień z wnętrza ziemi nawet przez sekundę nie pozostawi człowieka przy życiu, ciało natomiast, w mgnieniu oka, rozpuści w płynnej magmie. Ale wiara czyni cuda, co widać wyżej.
Jak ja to lubię! Najpierw sprowadza się wiarę do poziomu rozumienia pierwszej klasy podstawówki, a potem wykazuje jej dziecinność. Przyjmij, proszę, do wiadomości, że chrześcijanie wierzą w trochę inne rzeczy niż twierdzisz. Mówi Ci to chrześcijanka, czyli osoba w miarę kompetentna w tej materii.

Chmurki i ogień są symbolami. Człowiek ma wyobraźnię symboliczną. Nie odkrywam w tym momencie Ameryki, stwierdzam powszechnie znany fakt. Czy jednak to, że coś ubiera się w symbole (symbole nieraz ewoluujące), oznacza, że to coś nie istnieje? Niebo jest stanem zjednoczenia duszy z Bogiem. Piekło jest stanem bez Boga. W życiu doczesnym też tak jest - albo żyjesz z Bogiem, albo bez Boga. Śmierć jest przeniesieniem w inny wymiar - wymiar bezczasowy. "Czas jest miarą zmian" - to chyba powiedział Arystoteles. Póki istniejesz w czasie, możesz zmieniać swoje decyzje. Trafiając w wymiar wieczności, wymiar bezczasowy, nie jesteś w stanie zmienić decyzji, zostaje ona podjęta w momencie przejścia z jednego wymiaru w drugi. Liczy się nie to, co w życiu zrobiłeś, ale w jakim stanie jest Twoja dusza w chwili przejścia - czy jest na "tak" czy na "nie" dla Boga. I to człowiek sam podejmuje decyzję. Staje z tym swoim "tak" lub "nie" przed Absolutem, Niepojętym i Nieskończonym. Tzw. chrześcijańscy moderniści wyobrażają sobie jedną możliwą reakcję - człowiek odpowiada miłością i następuje happy end. Osobiście myślę, że możliwe są dwie - jedną jest skrajna fala miłości, drugą jest skrajne przerażenie. I ten stan zostaje już utrwalony. Niebo jest właśnie trwaniem w tym stanie miłosnego uniesienia (połączonym, jak to z miłością bywa, ze szczęściem), piekło - w skrajnym przerażeniu, samotności i rozpaczy - ale bez Boga, zgodnie z życzeniem. Nie każdy musi chcieć być zespolony z Bogiem. Nie każdy tak wybiera. Oczywiście upraszczam, ale wciąż poruszam się w obrębie ortodoksji. Myślę, że struktura świata duchowego jest dużo bardziej skomplikowana, ale na pewno nie ma tam czasu w naszym rozumieniu i nie działają te same mechanizmy.

Myślę, że piekło to właśnie taka, dobrze znana z życia i literatury "nuda egzystencjalna" połączona z czarną rozpaczą, tylko w stopniu dużo, dużo większym. Niebo, to wielokrotnie zintensyfikowana mistyczna radość, znana wielu chrześcijanom. Ponoć święci są w niej zanurzeni przez większość czasu.
skaranie pisze:Słuchaj nas i płać dziesięcinę, pogłówne, podymne, oraz datek na tacę, a my załatwimy ci miejsce w górze na wygodnej chmurce.
Znowu - Ewangelia jest o czymś innym. A to Ewangelia jest głównym punktem odniesienia dla każdego chrześcijanina. Niestety Kościół przez większą część swojej historii stanowił wsparcie dla władzy cywilnej i nieraz miało to złe skutki. Najlepszym przykładem jest Francja, gdzie więzi pomiędzy władzą duchowną a świecką były zawsze szczególnie mocne (nie wiem, może wynika to z dość uporządkowanej i autorytarnej mentalności Francuzów?) - trudno znaleźć obecnie równie antykościelny kraj.

Co do nakazów moralnych i szerzej, jasnych praw, jakimi kieruje się świat duchowy - osobiście wierzę, że istnieje coś takiego jak "fizyka" świata duchowego. Można nie lubić grawitacji, można się na nią nie godzić, ale nie zmienia to faktu, że skok z dziesiątego piętra skończy się raczej nieprzyjemnie - i to niezależnie od tego, jak szlachetna byłaby duma bohatera, który postanowił tym skokiem ją unieważnić i zanegować. Bóg jest gościem, który lubi jasne zasady - widać to po konstrukcji zewnętrznego świata. Mogą to być reguły dość skomplikowane i nieoczywiste na pierwszy rzut oka, jak w przypadku mechaniki kwantowej, nie da się jednak ukryć, że one obowiązują właściwie bez odwołania. Jezus o "fizycznych prawach" świata duchowego po prostu informuje - trochę na zasadzie: jeśli nie będziesz w górach trzymał się szlaku i przestrzegał całego szeregu dość ścisłych reguł, możesz zlecieć w przepaść, niezależnie od tego, czy tobie się to podoba czy nie.

Zasady świata duchowego są w gruncie rzeczy całkiem miłe i wyrozumiałe, mają jednak jedną wadę - trzymają się kupy. Mogą przerastać ludzkie pojmowanie (tak jak moje pojmowanie przerasta mechanika kwantowa), ale na głębokim poziomie tworzą spójną całość. I w związku z tym nie są aż tak miłe, jakby się chciało. Można ich nie przestrzegać i źle z tego powodu skończyć. Kto w ogóle powiedział, że chrześcijaństwo powinno być miłe? Bo Bóg jest dobry? Czy "nieskończenie dobry" musi oznaczać "nieskończenie pobłażliwy"? A co, jeśli "nieskończenie dobry" znaczy "ten, który nieskończenie odrzuca zło"? Może właściwie tak naprawdę wszyscy jesteśmy skazani na potępienie, bo jest w nas zło, które z Bogiem nie da się zasymilować? I Bóg umarł za nas, musiał jakby sam zapłacić za to zło, żeby wyrwać zło z człowieka, oddzielić je od niego...

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Fragment "Nowotworu Boga".

#12 Post autor: skaranie boskie » 26 paź 2012, 22:55

Piszesz wyżej o "fizyce" świata duchowego, ale to nie ma nic wspólnego z katolicyzmem. Katolicyzm to religia dogmatów i obrzędów. Taka fizyka to domena religii Wschodu. Owe zjednoczenie z Bogiem - Nirwana - istnieje w wielu przekazach religijnych. Chrześcijaństwo akurat taką formę odrzuca. Mówi wyraźnie o zmartwychwstaniu ciała na sąd. Jeśli Ty twierdzisz coś innego, to - z całym szacunkiem - stwierdzenie
emelly pisze: Mówi Ci to chrześcijanka
traci wiarygodność. Raczej mówi mi to osoba o ugruntowanym światopoglądzie, dalekim jednak od katolickiej wykładni. Chyba, że wykładnią wiary RK nie jest obowiązujący "katechizm".

Piszesz o Ewangelii. O której? - zapytam. Czy o jednej z czterech, przekazanych z drugiej, lub trzeciej ręki? W czasach ich powstawania średnia długość życia mężczyzny (wszystkie napisali faceci) oscylowała wokół czterdziestki. Skąd więc nagle wzięli się tacy matuzalemowie, którzy je - jako naoczni świadkowie - spisali od stu do trzystu lat po rzekomych wydarzeniach? A w ogóle to czym odbiega przesłanie onych ksiąg (poza wątkami baśniowymi) od choćby "Koranu"? I w ogóle to dlaczego są tak łudząco podobne do mitów staroegipskich? Śmierć na krzyżu? Zmartwychwstanie trzeciego dnia? To już było.
Mało tego, jest odzwierciedleniem ruchu gwiazd na południowej półkuli.
Ale skoro już podajesz mi za pewnik one pisma, zapytam jak to jest z tą wszechmocą boską, skoro musiał nas od kogoś odkupić i to za cenę życia własnego syna? Chyba to syn umarł na krzyżu, nie zaś - jak piszesz - sam Bóg. Od kogo nas odkupił? Nie mógł po prostu użyć swojej wszechmocy i odebrać? A w ogóle, to czy pytał kogokolwiek, czy chce być odkupiony? Czy samowola oznacza wszechmoc? Czy narzucanie mi czegokolwiek to danie mi wolnej woli?
A jego urzędnicy? Równie podstępni jak sam szef. Chrzczą niczego nieświadome noworodki, bo - z dużą dozą prawdopodobieństwa - liczą na ich pozostanie we wspólnocie, co z kolei oznacza niemałe przychody do kasy parafialnej. Gdyby - jak sam pomysłodawca - chrzcić się dobrowolnie w wieku trzydziestu lat, pewnie - po początkowym szaleństwie - liczba wyznawców spadła poniżej kosztów utrzymania urzędu. Ot i cała prawda o katolicyźmie - religii opartej na fałszerstwie pt "Donacja Konstantyńska".

Cholera, mieliśmy o opowiadaniu...
Chyba założymy sobie jakiś temat o religioznawstwie, bo dyskutować z Tobą to czysta przyjemność. :)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”