Zapytam, odpowiem szczerze

Nasz lokalny Hyde Park
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
iskierka

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#161 Post autor: iskierka » 15 paź 2012, 16:47

Nigdy nie żyje się dla siebie, życie polega na pomaganiu drugiemu człowiekowi,
akceptowaniu go, czyli żyje się dla innych
czy czujesz się potrzebna światu

emelly
Posty: 367
Rejestracja: 03 lip 2012, 23:34
Lokalizacja: Kraków/Gdańsk

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#162 Post autor: emelly » 15 paź 2012, 17:31

Hm, to ja powiem, co chciałabym "zrobić" czytelnikowi. To nie plan, tylko marzenie, póki co z pewnością nieprzystające do poziomu mojej twórczości. Ale gdzieś tam we mnie sobie siedzi i może w przyszłości na tyle się rozwinę, żeby je zrealizować:)) Chciałabym znaczyć dla moich czytelników tyle, ile dla wielu obecnie znaczy Tolkien (oczywiście nie chodzi mi o detronizację Tolkiena, kochać można wiele rzeczy naraz, prawda?:) ). Chciałabym, żeby ludzie, czytając moją twórczość, stawali się lepsi - ale nie na skutek prawienia morałów, tylko uskrzydlenia, dodania siły. Żeby moja literatura ich przemieniała; ale nie na zaprogramowany przeze mnie model, tylko według uznania, w tę stronę, która dla nich będzie lepsza.
Nie zależy mi na doczesnej sławie, to by było nawet uciążliwe - pragnę nieśmiertelności :D

To takie moje Wielkie Marzenie. Bardzo śmiałe, ale taka już jest ponoć natura Wielkich Marzeń :)

Nie zadaję pytania, bo to kolejka Enbersa :smoker:

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#163 Post autor: Enbers » 15 paź 2012, 17:39

Porzućmy na chwilę wielkie rzeczy. Przejdźmy do spraw nieco mniejszych, acz równie pięknych.

Przyznawać się - miejsce i czas pierwszego pocałunku (nie o datę pytam tylko o wasz wiek wówczas)

:)

iskierka

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#164 Post autor: iskierka » 15 paź 2012, 17:53

ha! 14 lat miałam to było za garażami
ponawiam pytanie

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#165 Post autor: Gloinnen » 15 paź 2012, 18:52

Heh, późno to było... 19 lat, piękna plaża w Italii, wieczór, gwiazdy, szum morza i przystojny
Włoch... okoliczności jak z obrazka...
;)
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#166 Post autor: Sede Vacante » 15 paź 2012, 19:05

Przystanek autobusowy, jakaś nowo poznana dziewczyna, lat chyba z 17, ale nie pamiętam, bo to było w ogóle nie tak jak trzeba i nie bardzo mi się podobało.
Nie pamiętam też pierwszego, ważnego pocałunku.
Chyba odstaję od reguły, że ten pierwszy pocałunek zawsze się pamięta. Bo wiem, że przystanek, ale co do wieku już nie jestem taki pewien.

Nadal nie mam pytania.
Chyba, że wasz pierwszy raz. Ten raz. Ta sama zasada. Wiek, miejsce.

Ja z dziewczyną, po pół roku związku, w jej domu podczas nieobecności rodziców. Było normalnie, nawet nie za fajnie, choć adrenalina ogromna przed i po.

Potem już o wiele lepiej.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#167 Post autor: 411 » 15 paź 2012, 19:16

Pierwszy pocalunek? Mialam jakies 14-15 lat. Bylo... obrzydliwie. Tak obrzydliwie, ze zaniechalam blizszych kontaktów z plcia zwana brzydka na (chyba) dwa lata. :((
A co do czasoprzestrzeni - pózny wieczór, brama, a wlasciwie taka "przejsciówka" na wlasciwe podwórko.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

SamoZuo

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#168 Post autor: SamoZuo » 18 paź 2012, 21:57

Ktoś tam pytał o spełnienie trzch rzyczeń(chyba Glo)
a więc spraw:
1) Żeby jakaś kobieta mnie zdrowo i mocno pokochała
2) Ja także ją tak samo
3) żebyśmy były razem do końca życia

(a jeszcze czwarten - dodatkowe: niech mi ktoś tą dysleksję zabierze ;) )

Moje pytanie: Czemu ludzie łączą się w pary, a nie żyją samotnie?

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#169 Post autor: Sede Vacante » 19 paź 2012, 8:58

Dla mnie dość oczywista sprawa.
Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Nie potrafi żyć sam.
Jednym z uwarunkowań czysto fizycznych jest pociąg płciowy. Wiadomo, obie płcie potrzebują bliskości.
A czemu w takim razie ie "na dziko", tylko w parach?
Mamy jakiś gen uczucia w sobie. Coś takiego(może to inteligencja, może podświadomość dyktuje nam jakąś wyższą wartość miłości), że nosimy w sobie pewien zasób uczuć, które jakoś instynktownie chcemy przelewać na innych, dzielić się nimi.
Może też trochę natura zadbała o nas "za nas", bo tez chyba w genach mamy potrzebę ciągłej prokreacji. A jeśli połączyć to z nasza ludzką inteligencją, empatią( za założenia, bo z nią różnie bywa. Ale myślę, że z natury człowiek potrafi być bardzo dobry) to te trzy składniki tworzą absolutną potrzebę łączenia się w pary.
Ktoś powie, że to miłość dana od Pana i takie tam. Ja jednak wierzę w instynkt, geny, jakieś zakodowane w nich informacje o roli danego organizmu. Zakodowane przez czas, ewolucję. Ludzie szybko zrozumieli, że potrzebują par(może już w epoce kamienia), poza tym mają w sobie(mężczyźni) ducha wojowników. Muszą rywalizować. Walczyć. To nasza pierwotna natura. I niestety - posiadać. Choć mało który się przyzna, albo tak pomyśli, chyba bycie z kobietą zaczęło się od posiadania.
Kobiety były nasze, przynależały do nas, walczyliśmy o nie i traktowali jak swoje nałożnice. Potem ucywilizowaliśmy się(podobno), ale wciąż mamy coś takiego, że każdy prawdziwy mężczyzna musi mieć kobietę. To MIEĆ nie jest tu moim zdaniem przypadkowe. To taki symbol tego jak myślą faceci. Moglibyśmy mówić: jestem z..., chodzę z..., spotykam się z...,ale najczęściej mówimy po prostu: Mam kobietę.
Kobieta "ma faceta", ale mówiąc to, też chyba podświadomie mówi nie, że wzięła sobie kogoś, tylko, że została wzięta, zdobyta.

Więc podsumowując:
Natura, czas, ewolucja, inteligencja.
Taki koktajl z cech człowieka powoduje, że łączymy się w pary zachowując ciągłość gatunku, ale i systemu! Bo człowiek choć jest zwierzęciem, ie potrafi funkcjonować bez systemu. a system wymaga ucywilizowania, spokojnego tłumu. Nic tak nie cywilizuje jak miłość :)

Moje pytanie:

Gdybyś miał do wyboru tylko dwie sytuacje:
Wreszcie miłość o jakiej marzyłeś/aś. Partner, partnerka doskonała. Z jednym "ale". Nigdy nie będziesz mógł jej zdradzić, odejść, odpocząć, nic. Żyjecie razem, razem śpicie, mieszkacie, przebywacie. Jak w normalnych związku, bez szczególnego zniewolenia. Ale nie masz innej alternatywy. to już "dożywocie" i ty o tym wiesz.
A z drugiej strony - wieczna wolność. Będziesz w bardzo wielu związkach. Dziesiątki krótkich, trochę dłuższych. Pełne namiętności, adrenaliny, ciekawych znajomości, przygód, rozmów etc. Ale mimo tego jak wiele przeżyjesz, zobaczysz, nauczysz się, dowiesz się - nigdy nie będziesz mógł być w stałym związku dłuższym niż jeden rok.

Taki wybór, powiedzmy "magiczny". Ktoś wpada do was i mówi, że musicie wybrać:
Idealny związek, albo milion krótkich, fascynujących związków.
Gdybyście nie mogli nie wybrać. Odmówić.
Co wybralibyście?

Proszę o uzasadnienie.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Zapytam, odpowiem szczerze

#170 Post autor: Gloinnen » 19 paź 2012, 10:25

Ja też skłaniałabym się do tego, że rządzi tym natura. Niektóre gatunki mają zakodowane w genach takie a nie inne zachowania społeczne. W pary łączą się chociażby ptaki, niektóre gatunki na całe życie (np. bociany). Wśród ssaków życie w parach raczej występuje rzadko, prędzej właśnie stadne, tutaj raczej człowiek jest ewenementem/wyjątkiem. Ale zdecydowanie zgadzam się z Sede, że najważniejszą rolę odgrywa czynnik biologiczny - prokreacja.
Sede Vacante pisze:Nic tak nie cywilizuje jak miłość
Z tym akurat bym się nie zgodziła. Sorry, ale walka o zdobycie oraz utrzymanie kobiety była prapoczątkiem wielu wojen (począwszy od mitycznej wojny trojańskiej).
Samo zaś uczucie - to mieszanina najprymitywniejszych, najbardziej pierwotnych popędów, które według mnie właśnie są rodzajem powrotu wstecz, do mrocznych prapoczątków. To drzemiąca w nas dzikość, która nieraz pcha ludzi do pogwałcenia wszelkich reguł - etycznych, społecznych, prawnych... Pomyśl choćby o zabójstwach w afekcie.
Sede Vacante pisze:z natury człowiek potrafi być bardzo dobry
Kolejna (wybacz, bez urazy) bzdura. Z natury człowiek nie jest ani dobry, ani zły. Ma wdrukowane pewne podstawowe algorytmy zachowań, umożliwiające mu przeżycie. Jako że stworzyliśmy określone struktury, które zastępują działanie instynktowne (np. nie musimy codziennie walczyć z innymi samcami o terytorium, ponieważ mamy cywilizację, miasta, mieszkania, itp.), część tych mechanizmów została uśpiona. Przyzwyczailiśmy się do względnego bezpieczeństwa i za złe uznaliśmy te zachowania, które są sprzeczne z imperatywem przetrwania (zabijanie, kradzież). Najczęściej chodzi o różne strategie zaczepno-obronne.
Dobra, cynicznie to brzmi, ale takie jest moje zdanie o kategoriach dobra i zła.

A teraz odpowiedź na pytanie Sede.
Ja wybrałabym opcję drugą. A uzasadnienie raczej krótkie. Nie cierpię żadnego rodzaju zniewolenia. Cenię sobie niezależność, a poza tym lubię sama dokonywać wyborów w życiu. Na dodatek - jako typowy zodiakalny Bliźniak - jestem raczej duchem niespokojnym. W jednym związku szybko bym się znudziła. Rutyna zabija uczucie, nawet najwspanialsze. Pozostaje potem przyzwyczajenie, nawyk, taki psychiczny komfort - wiadomo, ciepełko ogniska domowego, poczucie bezpieczeństwa... I na tym opiera się większość tzw. udanych, "długowiecznych" małżeństw.
Podejrzewam, że gdybym spotkała na swej drodze "ideał", próbowałabym się dostosować, albo wygodnictwo wzięłoby górę i nie chciałoby mi się szukać "przygód". Pewnie też względy etyczne odegrałyby tu niebagatelną rolę. Ale jeśli miałabym - zakładając sytuację całkowicie hipotetyczną i oderwaną od realiów - wybrać, to wolałabym wiele związków. Lubię poznawać ludzi, każdy jest inny, każdy jest fascynującą tajemnicą, z każdym można przeżyć coś innego, inny rodzaj uniesień, nauczyć się innego sposobu patrzenia na świat... Nie chciałabym sobie odmówić przyjemności smakowania wielu "dań"...
Zresztą z pełnym szacunkiem dla tego, że ta druga osoba też może w pewnym momencie poczuć przesyt...
Choć tak naprawdę to tylko "gdybanie", nigdy nie wiadomo przecież, jakie wyzwania przyniesie prawdziwe życie.

Moje pytanie:
Gdybyś miał możliwość przeprowadzenia wywiadu z jakąś znaną postacią historyczną (np. Napoleon, Joanna d'Arc, Hitler, Juliusz Cezar - wybór należy do Ciebie) - z kim chciałbyś porozmawiać? Dlaczego? I przede wszystkim - o czym?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE”