Ballada o czarcie
Hem daleko, swego czasu,
Jeszcze za panowań króla.
W małej wiosce, koło lasu,
W której diabeł czasem hulał.
Gdy nadchodził bez wytchnienia,
Po miesiącach postanowień.
Dzień letniego przesilenia,
Czczony zawsze jako święto.
Burmistrz jako głowa ludu,
Aby udobruchać Boga.
Kazał w chwale tego cudu,
Ucztę wydać bardzo Chojną.
Gdy dzień nadszedł wraz ze wschodem,
Na polanie blisko lasu.
Stały stoły rozstawione,
Już czekały swego czasu.
Północ biła na Ratuszu,
Sługa świece wnet rozpalił.
Burmistrz przysiadł w swym kontuszu.
Poczym myślą się oddalił.
Ludzie się zaczęli schadzać,
To starzec zasiadł, to młoda niewiasta.
Potem powoli zaczęli sobie jadłem dogadzać,
A burmistrz myślami wędrował po ulicach miasta.
Ulice były ciemne i zakurzone,
Latarnie dawały bladą poświatę w mroku.
Domy były częściowo w gęstej mgle zanurzone,
Tamtej nocy wiatr był w amoku.
Wszystko to było jakby w diabelskiej mocy,
W oddali słychać było tupanie i dziki śpiew.
Jakby ktoś szalony ulicą kroczył,
A jego śpiew powodował taniec drzew.
Nagle przestał śpiewać,
Wszystko ustało i ucichło.
Potem znowu zaczął ze zdwojoną mocą wtórować,
I wszystko znowu wybuchło.
Szedł tak w jakiejś złowrogiej radości wyjąc pieśń,
Której słowa rozumiał chyba tylko on sam.
Czasem przystawał schylając się jakby na czyjąś cześć,
Potem znów kroczył jak urodzony Pan.
Był zmienny jak morze,
Raz śpiewał, raz witał.
Ryczał przerażająco chadzając przy dworze,
Patrzył się w okna, czasem szyldy czytał.
To podskoczył ze śmiechem,
To uderzył w drzwi ręką.
Jego ryki niosły się echem,
Czasem trzaskał i kłapał szczęką.
Nagle nieznajomy podniósł ręce w górę,
Okiennice zaczęły trzaskać.
Wiatr wnet przywiał czarną chmurę,
A włóczęga zaczął klaskać.
Miasto wtedy ziało pustką,
Tydzień był to po powodzi.
Śmierć okryła domy chustką,
By już nikt się nie porodził.
Tak wędrowiec siał swe czary,
Tworzył chaos dookoła.
Wiatr wiał wprost na twarz tej mary,
Niósł wstecz słowa, które wołał.
Dało się czuć szczyptę siarki,
Co zawisła gdzieś w powietrzu.
Nagle drzewa uchyliły karki,
Gdzieś na karczmie szyld się zepsuł.
Był już ów człeczyna,
Gdzieś niedaleko książęcego dworu.
W powietrzu kłębił się dym z fabrycznego komina,
Mur ukazał gołą przestrzeń otworu.
Wsadził łeb w dziurę włóczęga,
Spojrzał powoli w lewo, potem prawo.
Zerwał ze ściany kawałek orędzia,
Wreszcie skoczył na przód żwawo.
Postał chwilę, raz się skłonił,
Jakby czuł się kimś ważnym.
Patrząc na okna zębiska odsłonił,
Zarechotał głosem strasznym.
Ruszył naprzód w stronę wejścia,
Gwizdać zaczął z radości.
Machał rękami jakby coś odganiał z przejścia,
Potem znów wrzeszczał w złości.
W końcu stanął pod drzwiami,
Filary były rzeźbione na wzór węży.
Wędrowiec na moment odpłynął myślami,
Wpatrzony w łagodny zarys wieży.
Na horyzoncie delikatnie zalśniło słońce,
Wędrowiec huknął pięścią we wrót skrzydło.
Stalowe drzwi nagle padły na ziemię czerwone i gorące,
Piękne wnętrze nagle zbrzydło.
Wędrowiec powoli wkroczył do środka,
Każdy jego krok zostawiał na ziemi ślad ognia.
Jego kroki były głośne jak uderzenia młotka,
Niedowiarki wciąż nie mogą pojąć jak ogromna była to zbrodnia.
Słońce ustało w miejscu,
Nie podnosiło się ani o milimetr.
Wędrowiec patrzył na obrazy w przejściu,
Powoli doglądając każdy centymetr.
Nagle cały dom stanął w płomieniach,
Stwór zaczął skakać z radości.
Wszystko to zastygło w ludności wspomnieniach,
O nocy, która posłała dwór do nicości.
Nagle Burmistrz się obudził,
Wszyscy już byli na miejscach.
Złe wspomnienia ze swej głowy odrzucił,
Potem aby rozpocząć kazał zamknąć wszystkie wejścia.
Moja radosna i dość uboga ballada.
Moderatorzy: skaranie boskie, Leon Gutner
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 21 sty 2013, 15:48
Moja radosna i dość uboga ballada.
She drove on out of New York
She had enough insane
And drivin' just though Texas two days
She ended up in L.A.
She had enough insane
And drivin' just though Texas two days
She ended up in L.A.
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 21 sty 2013, 15:48
Re: Moja radosna i dość uboga ballada.
Można spróbować. Ten utwór akurat nigdy nie był poddawany obróbce.
She drove on out of New York
She had enough insane
And drivin' just though Texas two days
She ended up in L.A.
She had enough insane
And drivin' just though Texas two days
She ended up in L.A.
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 20 sty 2013, 21:10
Re: Moja radosna i dość uboga ballada.
łyżkami można jeść 

- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Moja radosna i dość uboga ballada.
Powiem tak.
Miałeś interesujący pomysł i nawet fajnie zacząłeś go opisywać.
Fakt, że od samego początku robisz błędy interpunkcyjne, a już w pierwszym słowie literówkę, można by pominąć, bo to się da naprawić. Od pewnego momentu jednak temat Cię poniósł. Zapomniałeś, że piszesz wiersz rymowany, wprowadziłeś w utwór chaos, jakby ów sen burmistrza był pijackim zwidem. Znalazłem tam nieuzasadnione wielkie litery, kompletne odstępstwo od rytmu, ogólne zamieszanie, powodujące odwracanie uwagi od treści.
Jedynym pozytywem, a zarazem wartością, dla której uważam, że należy nad tekstem popracować, jest jego treść. Z pozoru banalna, a jednak dość wartościowa.
Pozdrawiam.

Miałeś interesujący pomysł i nawet fajnie zacząłeś go opisywać.
Fakt, że od samego początku robisz błędy interpunkcyjne, a już w pierwszym słowie literówkę, można by pominąć, bo to się da naprawić. Od pewnego momentu jednak temat Cię poniósł. Zapomniałeś, że piszesz wiersz rymowany, wprowadziłeś w utwór chaos, jakby ów sen burmistrza był pijackim zwidem. Znalazłem tam nieuzasadnione wielkie litery, kompletne odstępstwo od rytmu, ogólne zamieszanie, powodujące odwracanie uwagi od treści.
Jedynym pozytywem, a zarazem wartością, dla której uważam, że należy nad tekstem popracować, jest jego treść. Z pozoru banalna, a jednak dość wartościowa.
Pozdrawiam.


Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- jacek placek
- Posty: 344
- Rejestracja: 01 kwie 2012, 22:55
Re: Moja radosna i dość uboga ballada.
Oj, czepiasz się skaranie. Przecież to piękna ballada. Nam się podoba. I plackowi i mnie.
Kiedyś kradliśmy księżyc, dziś skupujemy wiersze. :)