Rozstanie
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 361
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:28
Rozstanie
Rozstanie
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
Nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów,
Przekraczając bariery pamięci koniecznej
W powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
Jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
Gdy pogasły przedświty które rozum wyśmiał.
I dojrzeć już niczego nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
Nie ostoi się ciszą pisane przymierze,
Realizm skreśla wersy w dawnych założeniach,
Na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą spojrzeniem.
wersja II
Rozstanie
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
Nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów.
Przekraczając bariery pamięci koniecznej,
W powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
Jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
Gdy pogasły przedświty, które rozum wyśmiał
I niczego już dojrzeć nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
Nie ostoi się ciszą pisane przymierze.
Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach
Na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą widzeniem.
.
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
Nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów,
Przekraczając bariery pamięci koniecznej
W powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
Jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
Gdy pogasły przedświty które rozum wyśmiał.
I dojrzeć już niczego nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
Nie ostoi się ciszą pisane przymierze,
Realizm skreśla wersy w dawnych założeniach,
Na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą spojrzeniem.
wersja II
Rozstanie
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
Nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów.
Przekraczając bariery pamięci koniecznej,
W powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
Jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
Gdy pogasły przedświty, które rozum wyśmiał
I niczego już dojrzeć nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
Nie ostoi się ciszą pisane przymierze.
Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach
Na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą widzeniem.
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2011, 13:05 przez JSK, łącznie zmieniany 3 razy.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Rozstanie
Bój się Boga, powiedz mi, że to tylko wypadek przy pracy!JSK pisze: nie grzeszą spojrzeniem.
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 361
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:28
Re: Rozstanie
Bo ja taki bardziej "wypadkowy" jestem. Ale ubezpieczony 

- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Rozstanie
Sonet angielski, jak widzę. 
Dobry i przemawiający...
Oprócz lekkiej utraty płynności:
- Realizm skreśla wersy w dawnych założeniach, - wszystko jest ok, 13/7/6, ale lekka zmiana melodii, bo akcenty się różnią.
Wyrównuje to poniekąd zmiana szyku:
- Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach,
I:
- i dojrzeć już niczego nie można w półmroku. - (i niczego już dojrzeć nie można w półmroku)
Co do ostatniego wersu:
- Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą spojrzeniem. - logiczniej byłoby dać "widzeniem".
No i została interpunkcja.
Przyznam, że chętnie bym ją widziała w konsekwentnej formie, bo jakoś nie lubię wielkich liter po przecinkach.
Pozwolę sobie na przedstawienie tego na wierszu:
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów.
Przekraczając bariery pamięci koniecznej,
w powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
gdy pogasły przedświty, które rozum wyśmiał
i niczego już dojrzeć nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
nie ostoi się ciszą pisane przymierze.
Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach
na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą widzeniem.
Spodobał mi się. Treść także.
Dobrego

Dobry i przemawiający...
Oprócz lekkiej utraty płynności:
- Realizm skreśla wersy w dawnych założeniach, - wszystko jest ok, 13/7/6, ale lekka zmiana melodii, bo akcenty się różnią.
Wyrównuje to poniekąd zmiana szyku:
- Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach,
I:
- i dojrzeć już niczego nie można w półmroku. - (i niczego już dojrzeć nie można w półmroku)
Co do ostatniego wersu:
- Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą spojrzeniem. - logiczniej byłoby dać "widzeniem".
No i została interpunkcja.

Przyznam, że chętnie bym ją widziała w konsekwentnej formie, bo jakoś nie lubię wielkich liter po przecinkach.
Pozwolę sobie na przedstawienie tego na wierszu:
A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów.
Przekraczając bariery pamięci koniecznej,
w powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
gdy pogasły przedświty, które rozum wyśmiał
i niczego już dojrzeć nie można w półmroku.
Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
nie ostoi się ciszą pisane przymierze.
Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach
na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą widzeniem.
Spodobał mi się. Treść także.
Dobrego

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
-
- Posty: 361
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:28
Re: Rozstanie
Podziękowania przesyłam, z kwiatkami




- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Rozstanie
Miladora wypowiedziała się wystarczająco obszernie na temat formy, to ja pozwolę sobie na subiektywną i osobistą interpretację wiersza. Temat rozstań i pożegnań wciąż jeszcze mam do przepracowania, tak więc utwory zahaczające o tę kwestię bardzo mnie interesują.
Sam tytuł bardzo ogólny. Być może chodzi o rozstanie dwóch bliskich sobie osób? To najprostsze i najbardziej oczywiste skojarzenie. Do rozstań dochodzi też w wielu dziedzinach życia. Można na przykład rozstawiać się z ukochanymi miejscami - z domem rodzinnym na przykład. Albo odejść (być zmuszonym) do odejścią jeszcze skądinąd. Rozstać się można z przyjaciółmi, z rodziną... Wszystkie te rodzaje swoistej "separacji", wyobcowania, osamotnienia mają podobny wymiar, wywołują podobne emocje, stanowią podobny balast psychiczny dla potencjalnego peela.
Oczywiście także bolesne - i to bardzo. Rzadko kiedy bowiem do rozstania dochodzi za obopólną zgodą, z przyzwoleniem na nie. Nie oszukujmy się - najczęściej dzieje się tak, że jedna osoba to rozstanie wymierza drugiej. Celowo użyłam takiego sformułowania - kojarzącego się z wymierzaniem kary. Ten, kto zostaje porzucony, odtrącony, wypchnięty poza margines - zawsze będzie dręczony pytaniami: "dlaczego?" "za co?". Na które odpowiedzi najczęściej się nie doczekuje. Osoba podejmująca trudną decyzję o rozstaniu musi być bezlitosna i milcząca, najczęściej taka jest, "nie szlifuje kantów", nie łagodzi skutków swoich działań. Krzywdzi, bo w rzeczy samej nie ma innego wyjścia, albo tak jej się wydaje.
Bo rozstanie - to jest zawsze odebranie komuś części jego samego, pozbawienie kawałka życia, okaleczenie psyche. O czym piszesz dalej:
Ostateczną konkluzję pozostawiam Autorowi do samodzielnego wysnucia.
Pozdrawiam,
Glo.
Sam tytuł bardzo ogólny. Być może chodzi o rozstanie dwóch bliskich sobie osób? To najprostsze i najbardziej oczywiste skojarzenie. Do rozstań dochodzi też w wielu dziedzinach życia. Można na przykład rozstawiać się z ukochanymi miejscami - z domem rodzinnym na przykład. Albo odejść (być zmuszonym) do odejścią jeszcze skądinąd. Rozstać się można z przyjaciółmi, z rodziną... Wszystkie te rodzaje swoistej "separacji", wyobcowania, osamotnienia mają podobny wymiar, wywołują podobne emocje, stanowią podobny balast psychiczny dla potencjalnego peela.
Ponieważ używasz sformułowania "rzeczy ostateczne" - to znaczy, że nie ma już odwrotu, rozstanie jest nieuniknione, nieuchronne i nieodwracalne.JSK pisze:A kiedy się zdarzają rzeczy ostateczne,
Nikt nie gładzi powierzchni, nie szlifuje kantów.
Oczywiście także bolesne - i to bardzo. Rzadko kiedy bowiem do rozstania dochodzi za obopólną zgodą, z przyzwoleniem na nie. Nie oszukujmy się - najczęściej dzieje się tak, że jedna osoba to rozstanie wymierza drugiej. Celowo użyłam takiego sformułowania - kojarzącego się z wymierzaniem kary. Ten, kto zostaje porzucony, odtrącony, wypchnięty poza margines - zawsze będzie dręczony pytaniami: "dlaczego?" "za co?". Na które odpowiedzi najczęściej się nie doczekuje. Osoba podejmująca trudną decyzję o rozstaniu musi być bezlitosna i milcząca, najczęściej taka jest, "nie szlifuje kantów", nie łagodzi skutków swoich działań. Krzywdzi, bo w rzeczy samej nie ma innego wyjścia, albo tak jej się wydaje.
Tak. Na gruzach tego, co zostało zniszczone - można próbować tworzyć coś nowego. Przewrotność losu, bo jak ocenić moralnie budowanie szczęścia na cudzym cierpieniu? Trudne to dylematy do rozstrzygnięcia, zarówno dla odtrącającego jak i dla odtrącanego. Jak nie użalać się nad sobą? Jak zachować dystans do chyba najbardziej przykrej rzeczy, jaka może człowieka spotkać, lub jaką można mu wyrządzić?JSK pisze:Przekraczając bariery pamięci koniecznej
W powtórzeniach buduje życiodajne pantum.
Bo rozstanie - to jest zawsze odebranie komuś części jego samego, pozbawienie kawałka życia, okaleczenie psyche. O czym piszesz dalej:
Tutaj ja odczytuję właśnie całą bezwzględność kogoś, kto wyrzuca drugą osobę ze swojej rzeczywistości. Trzeba się jej pozbyć, powtarzając z okrutną ironią - jesteś niepotrzebna, non grata. Chcę cię usunąć z mojego świata, z bliskich mi miejsc, z mojego otoczenia. To, co moje - nigdy już nie będzie dla ciebie gościnne, przyjazne . Zimne, zamknięte locum, zatrzaśnięta furtka, mrok. "W myślach", ale też nierzadko i w świecie realnym, niestety.JSK pisze:Zupełnie niepotrzebnie mieszkasz w moich myślach,
Jakby brakło na świecie cieplejszego locum,
W owym fragmencie widzę uzupełnienie poprzedniej refleksji. Te "pogaszone przedświty, wyśmiane przez rozum", odczytuję jako działanie trochę na oślep - a z drugiej strony - jako utratę zaufania. Najczęściej bowiem od tego zaczyna się rozdźwięk, co staje się praprzyczyną wszelkich rozstań. Dla odmiany - osoba odtrącona, zepchnięta w przepaść - ma poczucie właśnie, że "niczego już dojrzeć nie można w półmroku". Zaślepienie jest obopólne. Jedna strona rani, bez zastanowienia się nad tym, jak bardzo mocno, druga - pogrąża się w ciemność.JSK pisze:Gdy pogasły przedświty, które rozum wyśmiał
I niczego już dojrzeć nie można w półmroku.
Rzeczywiście, najczęściej to prawda. Bywa, że obie osoby nie chcą ze sobą rozmawiać, każda zamyka się w swoich racjach. Bywa, że tylko jedna odwraca się od drugiej, odrzuca ją bezdyskusyjnie, nie chce jej słuchać. Według mnie głównym powodem wszelkich dramatów nie jest brak słów. Te przychodzą z mniejszym lub większym trudem. Gorszy jest brak chęci do rozmowy, nawet najostrzejszej, lecz szczerej. Cokolwiek by to miało oznaczać.JSK pisze:Jak zawsze słów za mało na chęć zrozumienia,
Tak. Nie ma nic gorszego niż akceptowanie wszelkich psychicznych czy też innego rodzaju wypaczeń, patologii, przewin - dla świętego spokoju.JSK pisze:Nie ostoi się ciszą pisane przymierze.
Tutaj chyba piętnujesz egoizm, działanie według własnych potrzeb. Ale z drugiej strony - czy można działać wbrew sobie, na siłę, kierując się jedynie litością? Chyba nie. Chociaż istnieje także coś takiego, jak zdrowy rozsądek i coś, co roboczo nazwę - empatią. Nawet w sytuacji, gdy trzeba komuś powiedzieć - odejdź/odchodzę - można złagodzić skutki tej decyzji. Wyjaśniając swoje motywacje. Zachowując przyjaźń. Nie przekreślając tego, co było we wzajemnej relacji dobre. To według mnie jest niezwykle istotne i świadczy o prawdziwym człowieczeństwie - szeroki ogląd realiów i skutków własnego postępowania.Miladora pisze:Skreśla wersy realizm w dawnych założeniach
na miarę własnych potrzeb i nowych spostrzeżeń.
Pójście na łatwiznę.JSK pisze:Zgaszę światła i okna niechęcią zacienię;
Krótkowzroczność, małoduszność, brak przewidywania. Jak wspomniałam - w każdej sytuacji można być człowiekiem, ale wtedy trzeba "zgrzeszyć widzeniem". No cóż...JSK pisze:Zapatrzone w nic oczy, nie grzeszą widzeniem.
Ostateczną konkluzję pozostawiam Autorowi do samodzielnego wysnucia.
Pozdrawiam,
Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- Miladora
- Posty: 5496
- Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Re: Rozstanie
Ja myślę, że to borykanie się ze sobą po utracie czegoś/kogoś.
Kiedy nic nie „szlifuje kantów” pamięci. I kiedy we wspominaniu szuka się siły do dalszego trwania. Ten ktoś „zupełnie niepotrzebnie” mieszka w myślach, skoro to, co było, wygasło i nie daje już ciepła. Rozum wyśmiewa takie powroty, ale bez nich i tak nie dostrzega się niczego nowego.
Można chcieć coś zrozumieć, ale brakuje słów, by zostało to zwerbalizowane i nawet jeśli zawarte zostanie ciche przymierze, to jest to i tak za mało.
Realne życie próbuje skreślić dawne założenia na inną miarę potrzeb. Ale nie do końca to chyba wychodzi, skoro jakby umyka się za zacienione okno i zaczyna wpatrywać w pustkę niewidzącymi oczyma.
Dla mnie tu nie ma egoizmu – to stan psychiczny pomiędzy tym, co było, a tym, do czego życie zmusza, co może kiedyś będzie, ale jeszcze nie jest. To stan zawieszenia. Taki, gdy dopiero wychodzi się z czegoś, co było ważne, a jednocześnie pustka, którą się odczuwa, pełna jest jeszcze myśli i zmagań.
Dobrego
Kiedy nic nie „szlifuje kantów” pamięci. I kiedy we wspominaniu szuka się siły do dalszego trwania. Ten ktoś „zupełnie niepotrzebnie” mieszka w myślach, skoro to, co było, wygasło i nie daje już ciepła. Rozum wyśmiewa takie powroty, ale bez nich i tak nie dostrzega się niczego nowego.
Można chcieć coś zrozumieć, ale brakuje słów, by zostało to zwerbalizowane i nawet jeśli zawarte zostanie ciche przymierze, to jest to i tak za mało.
Realne życie próbuje skreślić dawne założenia na inną miarę potrzeb. Ale nie do końca to chyba wychodzi, skoro jakby umyka się za zacienione okno i zaczyna wpatrywać w pustkę niewidzącymi oczyma.
Dla mnie tu nie ma egoizmu – to stan psychiczny pomiędzy tym, co było, a tym, do czego życie zmusza, co może kiedyś będzie, ale jeszcze nie jest. To stan zawieszenia. Taki, gdy dopiero wychodzi się z czegoś, co było ważne, a jednocześnie pustka, którą się odczuwa, pełna jest jeszcze myśli i zmagań.
Dobrego

Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
co nie przestaje się uśmiechać.
(Romain Gary - Obietnica poranka)
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Rozstanie
Miladora pisze: To stan zawieszenia. Taki, gdy dopiero wychodzi się z czegoś, co było ważne, a jednocześnie pustka, którą się odczuwa, pełna jest jeszcze myśli i zmagań.



Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 361
- Rejestracja: 02 lis 2011, 13:28
Re: Rozstanie
Brakowało mi takich interpretacji, rozważań, bez zdawkowego: ładne, niezłe, czy coś w tym rodzaju. Ale i interpretatorzy godni: Gloinnen, o której wiem, że nie idzie na łatwiznę i Miladora, którą dopiero poznaję, ale już jestem jak najlepszego zdania. (Trochę, jakbym się "podlizywał")
To mój debiut tutaj, więc pewna nieśmiałość mnie ogarnia.
Dzięki serdeczne za łaskawe i jak sądzę, życzliwe przyjęcie.


To mój debiut tutaj, więc pewna nieśmiałość mnie ogarnia.
Dzięki serdeczne za łaskawe i jak sądzę, życzliwe przyjęcie.






- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Rozstanie
Obie wersje .
Nastrojów już ci Leo zazdrości .
Z ukłonem L.G.
Nastrojów już ci Leo zazdrości .
Z ukłonem L.G.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2011, 20:28 przez Leon Gutner, łącznie zmieniany 1 raz.