A widzisz,Gloinnen pisze:Jeżeli ktoś kogoś pobije ze skutkiem śmiertelnym to odpowiada za to w każdym praworządnym państwie, i nie ma tu znaczenia, że on "nie chciał wcale zabić..." Tym sposobem to każdy winowajca mógłby się tłumaczyć "ja nie chciałem", "ja nie wiedziałem" i będzie, za przeproszeniem, palił głupa, bo przecież jak ktoś nie chciał, to mu nic nie można zrobić.
Co innego jest pobicie ze skutkiem śmiertelnym, a co innego zabójstwo.
To pierwsze związane jest z winą nieumyślną i traktowane łagodniej
natomiast zabójstwo może mieć miejsce tylko przy winie umyślnej, czyli
zabiłem bo chciałem zabić
Plagiat natomiast, zgodnie z prawem, ma miejsce tylko wtedy, gdy
występuje wina umyślna, i ta wina musi być w jakiś sposób udowodniona,
chyba, że przyzna się do tego sam winowajca
Dopóki wina umyślna nie zostanie udowodniona, nie można mówić
w ogóle o plagiacie, dlatego nie wiem, czy sformułowanie "Kwestia plagiatu
jest bezsporna" nie jest grubo na wyrost.
Po to jest postępowanie dowodowe, aby tę sprawę wyjaśnić,
przy czym regułą w wymiarze sprawiedliwości jest oczywiście,
że wszystkie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego,
bez tego mamy raczej decyzje przypominające wojenne sądy polowe...