Kręte ścieżki pomiędzy ludźmi,
chociaż zatyka usta
niedowiarków.
Nagle przestaje istnieć w granicach
zdrowego rozsądku pocieszając się wieszczbą,
że nie ma czegoś takiego jak miłość.
Tylko jesienne niebo przecieka na łączeniach
widnokręgów, rozmgleni spijamy zaokienne.
Przez ciężki zbiór godzin w zegarku
marniejemy w przemilczeniu.
W tajemnych miejscach, tuż za progiem
wielosłowia, wciąż na zabój
niezakochani mamy swoje gdziekolwiek gdzie,
nigdzie bądź, ewentualnie inne pustostany.
Kolekcja aluminiowych opakowań
mieści się w parcianym worku.
Po zgnieceniu.
Łowcy puszek (aliryk)
Re: Łowcy puszek (aliryk)
alesss namotal slowami, fiu fiuu. Wlasnie wczoraj doszlam do wniosku ze zegarki to najbardziej bezsensowny wymysl ludzkiego rozumu. Wiecznie sie spiesza albo poznia, albo staja. A ludzie i tak chodza jak chca. Jesli to jakas pociecha...
-
- Posty: 1507
- Rejestracja: 24 cze 2012, 13:50
- Kontakt:
Re: Łowcy puszek (aliryk)
tak się zastanawiam .. czy stan zakochania jest jaki jedynie piękny ... i dochodzę do wniosku że nie
dajmy już spokój godowym uniesieniom - człowieczeństwo to coś więcej niż stany damsko-męskich uniesień czy harmonii
Zatem żadne pustostany !!!
żadne marnienie
tylko rozwój działanie i radość dnia codziennego
protestuję
!

Zatem żadne pustostany !!!
żadne marnienie
tylko rozwój działanie i radość dnia codziennego
protestuję



- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Łowcy puszek (aliryk)
daje do myślenia Marcinie, sama nie wiem, czy współczuć peelowi, czy zganić.Marcin Sztelak pisze:W tajemnych miejscach, tuż za progiem
wielosłowia, wciąż na zabój
niezakochani mamy swoje gdziekolwiek gdzie,
nigdzie bądź, ewentualnie inne pustostany.
Pozdrawiam

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
-
- Posty: 102
- Rejestracja: 18 lut 2013, 20:00
Re: Łowcy puszek (aliryk)
Mój znajomy "łowców puszek" nazywa poławiaczami pereł. Tytuł przykuł uwagę. Ważniejsze jednak jest to, że wiersz mnie nie rozczarował. Treść, a zwłaszcza pointa, doskonale współgra z tytułem. Wyszło zgrabnie i elegancko. Określenie swojego wiersza mianem "aliryku" traktuje jak puszczenie oczka do czytelnika - z jednej strony nakierowujesz, dajesz do zrozumienia, czego można się spodziewać po tym tekście; z drugiej trochę kontrastuje to z dość subtelną i wyszukaną warstwą słowną (można się było spodziewać czegoś ostrzejszego). Z kolei ta delikatność warstwy słownej kontrastuje z przekazem - tym, co peel chce nam przekazać. Czyta się przyjemnie (tekst jest wysmakowany i dopracowany) mimo trudnego tematu. To wielka zaleta tego tekstu. A i sam temat potraktowany jest niekonwencjonalnie.
Wiersz dość melancholijny, ale takie też czasem lubię. Bardzo mi się podoba. Zwłaszcza sposób, w jaki operujesz słownictwem i metaforą. Robisz to z wdziękiem i plastycznie. Jak tutaj:
Peel raczej bardzo łagodnie i z niejaką ulgą traktuje ten fakt. Wbrew utartym schematom, według których powinien być rozgoryczony. Tu mamy do czynienia z dojrzałą postawą i akceptacją istniejącego.Marcin Sztelak pisze:
Nagle przestaje istnieć w granicach
zdrowego rozsądku pocieszając się wieszczbą,
że nie ma czegoś takiego jak miłość.
Wiersz dość melancholijny, ale takie też czasem lubię. Bardzo mi się podoba. Zwłaszcza sposób, w jaki operujesz słownictwem i metaforą. Robisz to z wdziękiem i plastycznie. Jak tutaj:
Marcin Sztelak pisze:
Tylko jesienne niebo przecieka na łączeniach
widnokręgów, rozmgleni spijamy zaokienne.
[...]
W tajemnych miejscach, tuż za progiem
wielosłowia, wciąż na zabój
niezakochani mamy swoje gdziekolwiek gdzie,
nigdzie bądź, ewentualnie inne pustostany.
jestem jak kubizm
a jest nas trzy
właściwie to mnie nie ma
a jest nas trzy
właściwie to mnie nie ma