Sama nie wiem, dlaczego napadła mnie nocą.
Wsadziła łapy w gardło, drapały, dusiły.
Przypiekała gorącem, wściekła nie wiem, o co.
Wbijała szpile w kości, aż opadłam z siły.
Straciłam chęć do jadła, choć nie byłam syta,
a ona wciąż dotkliwsze wymyślała chwyty.
Chwilami drżałam, czy nie odbierze mi życia.
Ze strachu, próbowałam pokonać ją sprytem.
Wszystko na nic się zdało, robiła, co chciała.
Zniewalała myślenie uciążliwym bólem.
W bezsilności nękana torturami ciała,
błagałam ją o litość jak mogłam najczulej.
I o dziwo – zniknęła. Kartkę zostawiła.
Odchodzę już od ciebie, bo muszę iść dalej.
Ciesz się, że taka krótka ta wizyta była.
Idę do tych, co tak cię chętnie odwiedzali.
PS:
trupia czaszka – podpisano
GRYPA
Pozamykajcie lepiej drzwi
