M  E  L  D  U  N  E  K
 
Melduję, że polska służba zdrowia nie wykończyła mnie.
A tak się starała.
Jak by się miała nie starać  -  skoro to jej statutowy obowiązek.
Naprawdę, robiła wszystko co w jej mocy :
udawała, że nic mi nie jest
a kiedy przyprowadziłem Hipokratesa z sękatym kijem
wyznaczyła mi odległy termin  :
” może się dziadyga przekręci, to też jest dla ludzi”.
 
Melduję posłusznie, że się nie przekręciłem.
Przechytrzyłem polską służbę zdrowia…
dotrwałem… docierpiałem do tego odległego terminu.
 
I wtedy jak za dotknięciem różdżki czarnoksięskiej
stało się tak jak w starej baśni z PRL-u  :
byłem pacjentem… miałem polskie szpitalne łóżko
z polską szpitalną pościelą  -  i zabieg chirurgiczny
przeprowadzony skutecznie przy użyciu drogiej  aparatury.
 
Kiedy opuszczałem oddział  -   pod drzwiami siostry oddziałowej
(z tytułem Boga i Cara ) grzał ławę jakiś inny ja.
Czekał, żeby mu wyznaczono polski odległy termin narodowy.
Obok niego siedziała nadzieja.
Cicha, smutna.
- – - – - – - – - – - – - — -
listopad,grudzień 2012
styczeń 2013
			
									
									
						satyra
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: satyra
a to mi się szczególnie spodobało! A satyra - gorzka, lecz prawdziwa, jak diabli...magellan7 pisze: Czekał, żeby mu wyznaczono polski odległy termin narodowy.
 
   
 pozdrawiam ciepło...
Ewa
- 
				stary krab
- Posty: 560
- Rejestracja: 01 lis 2011, 14:55
Re: satyra
Dobrze, że się choć stare baśnie jeszcze spełniają, a czasem bywa w użyciu nawet sprzęt zakupiony przez Wielką Orkiestrę. 
Mnie też podoba się fragment wyróżniony przez Ewę.
			
									
									
						Mnie też podoba się fragment wyróżniony przez Ewę.

- 
				magellan7
- Posty: 125
- Rejestracja: 07 lis 2012, 18:03
Re: satyra
no, na jednym wózku jedziemy...
			
									
									
						