Droga Aniu...
Moze od tylu. Ale porzadnie.
Ayalen pisze:Zycze Ci podjecia madrej decyzji, ktora przyniesie Ci szczescie. Jakakolwiek by ona nie byla, masz swiete prawo wybierac zgodnie ze swoim sumieniem.
Dziekuje. Juz podjelam. I zyje zgodnie z wlasnym sumieniem. Powiem wiecej - chyba niespecjalnie duzo moge sobie zarzucic, a juz na pewno jesli chodzi o relacje ja-Polska.
Ayalen pisze:Moze mam szczescie do ludzi, moze nie zwracam uwagi na pierdoly, ci niewidzialni ludzie sa zawsze gdy trzeba pomoc, przez kilkanascie lat sporo tego zaobserwowalam.
Zakladam, ze to pierwsze, choc i ja nie narzekam specjalnie na "twarze spotkane na sciezce". Co do czepiania sie pierdól - tylko w ostatecznosci i to juz naprawde musi mi pójsc "za daleko". Generalnie
wychodze do ludzi i traktuje ich tak, jakbym sama chciala byc traktowana. Nie szukam dziury w calym, byle tylko miec zajecie. Ale skoro dostaje piany na ryju, to znaczy, ze sa powody ku temu.
Ayalen pisze:411...czytam Twoje slowa, zatrzymuje sie nad nimi, ogladam z kazdej strony. Szczerze: Ty masz zal do kraju, tak? O to ze nie jest taki jak powinien?
Pokaz mi, Aniu, paluszkiem, gdzie to napisalam. Gdzie, w którym miejscu wspomnialam o zalu, czy niecheci do Polski? Gdzie napisalam, ze nie spelnia moich oczekiwan, wymagan, fanaberii?
Odpowiadam: nie mam zalu, a juz na pewno o to, ze
Ayalen pisze:nie jest taki jak powinien
Nie gniewaj sie, nie pociagne tego tematu, bo nie zamierzam publicznie rozprawiac o swoim zyciu, zakretach i decyzjach. To moja sprawa i prosze spojrzec na to zwyczajnie, bez focha. Nie zamierzam nikogo przekonywac, ze jest tak, albo tak. Czasem tylko mysle, ze to ja jestem nie taka, jak powinnam...
Jedyne, co mnie zastanawia w "Polsce" (nie mylic z zalem, czy pretensjami), to chory system i brak otwarcia na zwyklego obywatela. Tu, gdzie jestem, tez jest system (gdzie go nie ma?), ale jest tez i porzadek. A przepisy, poza "dogmatami" sa sensowne i logiczne.
Nie lubie jezdzic do Polski. I nie rozumiem znajomych, którzy na wiesc, ze (musze) tu jechac, mówia: o, fajnie! jedziesz do domu, pewnie sie cieszysz?
I potem ta dziwna cisza i konsternacja, gdy odpowiadam: nie, nie ciesze sie, ale jade, bo rodzina tam czeka, a ja obiecalam. Nie, nie jade do domu, tylko do mamy; mój dom jest tutaj.
Pociesz sie, Aniu, ze nie jestes osamotniona w swoim zdziwieniu, rozczarowaniu i niecheci do mnie. Uodpornilam sie.
Tyle mojego, co we mnie. I czy to jest Polska, czy Ksiezyc, albo biblijny raj - wara innym. Bez urazy.
Klaniam sie nisko i z szacunkiem.
Józefina.
PS Paciu - dziekuje.
Patka pisze:Józefina - twój wybór. Moim np. jest to, że obywatelstwa (na razie przynajmniej) nie zamierzam się zrzekać, nie uwiera mnie ono ani trochę, zresztą, pewnie bym się poddała po pierwszej wizycie w urzędzie czy gdzie tam to się załatwia.
Mnie tez nie uwiera. Problem jest tylko "urzedowy". Powiem wiecej - gdyby istniala mozliwosc zatrzymania, czy tez otrzymania drugiego, bez utraty pierwszego - nie byloby zadnego halo. Ale to nie ja wymyslam przepisy, choc to wlasnie ja musze sie do nich dostosowac.
Ach, zmeczylo mnie to juz. Dajmy spokój.
No, chyba, ze ktos bedzie mial jakies informacje, o które prosilam.
Z góry dziekuje.
