Kupiłem Ci prezent, będziesz zachwycona.
Czy to nożyczki do przecięcia pępowiny?
Nie, mam nadzieję, że to dwa słowa
w ustach mojego ojca.
Czy zaświadczenie, że do innej dziewczyny
nie odejdziesz, a może pakiet
na wiecznie gładką twarz.
Czy też to mój adres na kopercie i karta
nietrudnych dań niskokalorycznych,
a może krem na blizny.
Czy kupiłeś myśl "jestem tego warta",
czy szczotkę, która nie wyrywa włosów,
równą miłość dla dwóch córek.
Mówiłaś, że lubisz Rafaello.
Urodziny
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Urodziny
Smutny wiersz. Po raz kolejny pojawia się w Twojej twórczości wątek trudnych relacji (chyba) córki i ojca.
Akceptacja w oczach ojca to chyba podstawa do tego, aby młoda kobieta była pewna siebie, miała poczucie własnej wartości, nie obawiała się życia, nie doszukiwała w sobie (fikcyjnych najczęściej) skaz. Jeżeli interakcje nie przebiegają harmonijnie, albo pojawia się w nich jakieś wypaczenie (patologia? toksyczność?) - wówczas brakuje, nieraz przez całe życia, pewnego potwierdzenia, że... zasługuję na szczęście, że może być dobrze, że mężczyźni nie są draniami, że nie muszę wiecznie sprostać przerastającym mnie wyzwaniom...
Potem to się przekłada na wszelkie kontakty kobiety (dziewczyny) z mężczyznami. Szuka w nich ona albo to, czego nie dostała, albo wiernej kopii, bo "inaczej być nie może"... To taki mechanizm obronny - ucieczka w to, co znane. A jeśli boli - pokocham tę zwyrodniałą formę bliskości... Choć wszystko we mnie potrzebuje "kremu na blizny". A błędne koło się kręci, powracamy do punktu wyjścia. Odrzucenie jest jak widmo. Zniewala.
Na ile jednak to są problemy rzeczywiste, na ile urojone? Adresat sobie nie zdaje sprawy, pozory "normalności" zostają przecież zachowane (a prezent kupiony).
Może peelka próbuje pokazać rodzinę rozbitą, gdzie z jednej strony jest ogromna "wyrwa", jak po odciętej kończynie? Ojciec - nieobecny, który odszedł, ogranicza się do formalnych kontaktów, ale jego prawdziwe zaangażowanie obejmuje nowe życie (druga z córek, naprawdę kochana, nie odtrącona)? Miłość (jakaś jej szczątkowa forma, ale też rozpaczliwe pragnienie) zamienia się w źródło kompleksów, lęku przed zdradą, zakorzenionego w podświadomości od bardzo wczesnych lat. Przygnębiające.
Na ile dramat dzieje się "sam", na ile jesteśmy jego faktycznymi sprawcami?
Pytanie chyba bez odpowiedzi. Ważne, żeby pozbyć się poczucia winy, choć skażenie oglądu pozostaje. I właśnie poczucie odrzucenia, nie zasługiwania na miłość, charakterystyczne dla osób, które nie mają dobrych relacji z ojcami.
Pozdrawiam,

Glo.
PS. "Ci" ---> małą literą, nie piszesz listu, tylko wiersz.
Akceptacja w oczach ojca to chyba podstawa do tego, aby młoda kobieta była pewna siebie, miała poczucie własnej wartości, nie obawiała się życia, nie doszukiwała w sobie (fikcyjnych najczęściej) skaz. Jeżeli interakcje nie przebiegają harmonijnie, albo pojawia się w nich jakieś wypaczenie (patologia? toksyczność?) - wówczas brakuje, nieraz przez całe życia, pewnego potwierdzenia, że... zasługuję na szczęście, że może być dobrze, że mężczyźni nie są draniami, że nie muszę wiecznie sprostać przerastającym mnie wyzwaniom...
Potem to się przekłada na wszelkie kontakty kobiety (dziewczyny) z mężczyznami. Szuka w nich ona albo to, czego nie dostała, albo wiernej kopii, bo "inaczej być nie może"... To taki mechanizm obronny - ucieczka w to, co znane. A jeśli boli - pokocham tę zwyrodniałą formę bliskości... Choć wszystko we mnie potrzebuje "kremu na blizny". A błędne koło się kręci, powracamy do punktu wyjścia. Odrzucenie jest jak widmo. Zniewala.
Na ile jednak to są problemy rzeczywiste, na ile urojone? Adresat sobie nie zdaje sprawy, pozory "normalności" zostają przecież zachowane (a prezent kupiony).
Może peelka próbuje pokazać rodzinę rozbitą, gdzie z jednej strony jest ogromna "wyrwa", jak po odciętej kończynie? Ojciec - nieobecny, który odszedł, ogranicza się do formalnych kontaktów, ale jego prawdziwe zaangażowanie obejmuje nowe życie (druga z córek, naprawdę kochana, nie odtrącona)? Miłość (jakaś jej szczątkowa forma, ale też rozpaczliwe pragnienie) zamienia się w źródło kompleksów, lęku przed zdradą, zakorzenionego w podświadomości od bardzo wczesnych lat. Przygnębiające.
Na ile dramat dzieje się "sam", na ile jesteśmy jego faktycznymi sprawcami?
Pytanie chyba bez odpowiedzi. Ważne, żeby pozbyć się poczucia winy, choć skażenie oglądu pozostaje. I właśnie poczucie odrzucenia, nie zasługiwania na miłość, charakterystyczne dla osób, które nie mają dobrych relacji z ojcami.
Pozdrawiam,

Glo.
PS. "Ci" ---> małą literą, nie piszesz listu, tylko wiersz.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Urodziny
Niech sobie wsadzi to Rafaello, kurczę wkurzył mnie nie wiersz, peel. Temat znany jak świat, ile bólu zostaje na potem, na kiedyś. Nie zazdroszczę również peelowi, kiedyś sumienie wyjdzie z ukrycia.
Pozdrawiam serdecznie Ratana.
Pozdrawiam serdecznie Ratana.

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Urodziny
wiersz - dramatyczny w swojej wymowie. Czytam tutaj (chyba, że nadinterpretuję) - rozmowę (faktyczną albo wyimaginowaną) między dwójką peeli: ojcem i córką. Ojcem, który kiedyś odszedł, założył nową rodzinę i ma w tej rodzinie - drugą córkę, zaś peelka jest przekonana - i być może jak najbardziej podstawnie - że tamtą ich wspólny ojciec kocha bardziej. Cóż, nieustający dramat dzieci z rozbitych rodzin, dzieci, którym w momencie rozpadu rodziny cały świat wali się w gruzy i nie odbuduje tego nic i nigdy. Może tylko na chwilę stworzyć iluzję odbudowy, ale znika ona w najmniej spodziewanym momencie. Zostaje tylko - gruz...
Bardzo mocny wiersz. W moim guście...
pozdrawiam serdecznie...
Ewa
Bardzo mocny wiersz. W moim guście...


pozdrawiam serdecznie...
Ewa
-
- Posty: 492
- Rejestracja: 06 sty 2013, 10:12
- Lokalizacja: Rudnik nad Sanem
- Kontakt:
Re: Urodziny
Tak się smutno zrobiło...
no to na pociechę szeroko się uśmiechnę
)
no to na pociechę szeroko się uśmiechnę

-
- Posty: 1039
- Rejestracja: 22 mar 2013, 18:11
Re: Urodziny
Jak pokochać siebie... pokochać z otwartymi oczami... widzieć cnoty przez błędy, a błędy przez cnoty... jesteśmy wartościowe i ważne na ile same damy sobie szansę
Przeczytałam i dziękuje za tak ważne, dla mnie osobiście słowa 


Nagle przyszło mi do głowy, że nie mam apetytu, bo brak we mnie literackiego realizmu.
Wydało mi się, że sam stałem się częścią jakiejś żle napisanej powieści.
Kroniki ptaka nakręcacza- Haruki Murakami
Wydało mi się, że sam stałem się częścią jakiejś żle napisanej powieści.
Kroniki ptaka nakręcacza- Haruki Murakami