Jedzący kartofle II
cdnn.
ręka
zza czarnej ściany węgla
sięga po miskę kartofli
boli
a jednak nie płaczesz
ognik błąka się pod imbrykiem
jak nadzieja na jutro
skacze
jak światło słoneczników
na odległym zagonie
wonie ziemi
płyną z talerza pod powałę
już późno
spałeś
dlaczego mieszkasz z nikim?
"Pasja życia" I.Stone
"Jedzący kartofle" Vincent van Gogh
Jedzący kartofle II cdnn.
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Jedzący kartofle II cdnn.
Szukałam pierwszej części, może potem znajdę. Wiersz cudny, bliski memu sercu. Zastanawiam się, czy: ( wybacz, że się ośmielę) w drugiej nie można zrezygnować z jednego łącznika 'jak'Może po prostu tak:
ognik błąka się pod imbrykiem
nadzieją na jutro
skacze
jak światło słoneczników
na odległym zagonie
Z wielkim smutkiem, ale zadowolona, że właśnie taki czytałam. Dziękuję.
Pozdrawiam.
ognik błąka się pod imbrykiem
nadzieją na jutro
skacze
jak światło słoneczników
na odległym zagonie
Z wielkim smutkiem, ale zadowolona, że właśnie taki czytałam. Dziękuję.
Pozdrawiam.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
Re: Jedzący kartofle II cdnn.
Po to wklejam, żebyście się ośmielali hehe. Na wystawę wiersza nie daję, ale pod sugestie za które jestem ogromnie wdzięczny.( wybacz, że się ośmielę)
To co proponujesz ma sens i kasuje powtórzenia, jednak mi chodziło o efekt jaki towarzyszy poszukiwaniom w myślach właściwych słów czy porównań. Kiedy uważamy, że to do czego porównywaliśmy nie oddaje w pełni tego co chcemy przybliżyć. Wtedy zachłystujemy się, mówimy - jak to, jak tamto, ... rozumiesz, nie?
Ale zabiłaś mi trochę ćwieka. To też ma sens. Choć nie lubię długo siedzieć nad własnym wierszydłem, bo zawsze dochodzę do wniosku że napisałem jakieś g..., to ciekaw jestem opinii innych.
Być może masz rację. Dziękuję za pomoc i opinię. Pozdrawiam
P.S.
Z tą dwójką to trochę zmyła. Jedynkę Gogh namalował przede mną, ja rozpuściłem trochę wyobraźnię próbując wyobrazić sobie dalszy los zjadaczy "kartofli".
A co powiesz na -
"skacze
niczym blask słoneczników" ?
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Jedzący kartofle II cdnn.
Ten wiersz, jak dla mnie, jest nasiąkniety samotnością. Podobał mi się zwłaszcza ostatni wers, który można interpretować na wiele sposobów.
Pozdrawiam,
A.
Pozdrawiam,
A.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Jedzący kartofle II cdnn.
To pierwsze pociągnięcie pędzla, zaraz drugie, obraz jest.Nilmo pisze:ręka
zza czarnej ściany węgla
sięga po miskę kartofli
boli
a jednak nie płaczesz
Bym zamienił słowo "skacze". Ognik się może błąkać, płomień, króliczek (taki też odblask światła w lusterku) skakać, światło słoneczników świecić, błyszczeć, odbijać się. Kwestia podwójnego "jak". Rozumiem, że ognik jest/będzie nadzieją na jutro ale wcześniej musi rozjaśnieć, jak światło słoneczników.Nilmo pisze:ognik błąka się pod imbrykiem
jak nadzieja na jutro
skacze
jak światło słoneczników
na odległym zagonie
Sugeruję "woń ziemi płynie z talerzy pod powałę".Nilmo pisze:wonie ziemi
płyną z talerza pod powałę
Trzy zakończenia, za dużo tego. Już późno jest zakończeniem obrazu, kolacji, małych marzeń.Nilmo pisze:już późno
spałeś
dlaczego mieszkasz z nikim?
Nie wiem, dlaczego wydaje mi się, że to kolacja przed snem a nie śniadanie przed pracą. Przecież widać światło słonecznika na odległym zagonie, zatem, nie ciemno jest jeszcze. Tylko ta czarna ściana węgla. Może w kopalni siedzą, po ciemku jedzą.
Zapytanie "spałeś" może dotyczyć przerywanego snu, przerywanej rozmowy, partner przysypia w połowie zdania, nie słyszy, trzeba dopytać go, czy usłyszał, czy spał. Albo zapytanie to oznaczać może: jak spałeś, co się śniło.
Mieszkanie z nikim. Ten nikt to osoba, której się nie ceni, wręcz pogardza. Mówi się wielki pan Nikt. Czy nie miało być: "dlaczego nie mieszkasz z nikim", nielogiczny jest ten język, w tym pytaniu zawarta jest informacja, ze ten ktoś mieszka sam.
Pozdrowienia
Leszek
daj link do części I
Re: Jedzący kartofle II cdnn.
Adela
..dzikękuję. Dobrze odczytujesz tą samotność.
lczerwosz..
Dziękuję Ci za komentarz. Co prawda troszkę się Twoja interpretacja różni od tego czym się kierowałem, ale przecież tak ma być.
Obraz van Gogha "jedzący kartofle" przedstawia szarą robotniczą rodzinę podczas posiłku. Do namalowania tego rodzaju obrazów, skłoniły malarza obserwacje i życie wśród górniczych rodzin w Borinage, gdzie dzień jutrzejszy nie dawał gwarancji, czy rodzina będzie mogła znowu zasiąść w komplecie i czy będzie do czego zasiadać.
Mój obraz jest efektem przeczytanej biografii Gogha, autorstwa I. Stone oraz próbą zobrazowania samego malarza, który chcąc integrować się z górnikami, sam pośród nich wiódł życie wcale nie na wyższym poziomie. A często gorszym.
"Spałeś " nie jest tu pytaniem, a stwierdzeniem., co wydawałomi się że dość jasno sugeruje że podmiot właśnie śnił.
Co do błąkania się ognika, czy skakania to myślę że może on to i to. Ale masz rację że płomień - płomyk będzie właściwsze. Zmienię.
Co do samej roli ognika ...on zgaśnie niepodsycany. Jak światło słoneczników gdy zapadnie wieczór, niepodsycane słońcem. Tu nadzieja jest jak te światła. Cieszy, grzeje , ukazuje, ale zawsze po tym spektaklu zapada ciemność. Tak to sobie umyśliłem. Wyszło jak wyszło.
Oczywiście nikt nie musi czytać biografii kogoś tam , żeby zrozumieć mój wiersz. Musiałbym być bardzo próżny by tego wymagać. Piszę tylko co mną poruszyło i spowodowało napisanie tego wierszydła. To nie musi być wcale Gogh. To może być każdy górnik czy człowiek w tym czy innym czasie, którego egzystencja powoduje współczucie. Który jednego dnia siada z rodziną nad talerzem kartofli, a innego śni w samotności te kartofle, bo dzieciaki poprzygniatały mu wózki w kopalni a on sam stracił zdrowie.
Swoją drogą biografię warto przeczytać, bo pokazuje ona ile poświęcenia, poznania życia i pracy artysty jest niezbędne , zanim ktoś nad jego tworem szczerze wykrzyknie - "to jest genialne, fantastyczne, cudowne"
Gdyby Vincent żył w dobie internetu pewnie byłby na jakimś forum świetny , już po tym jak farba skapnęłaby mu z pędzla na płótno:) A tak to za swoje "słoneczniki" zapłacił udarem mózgu od słońca i szaleństwem.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i pozdrawiam.
..dzikękuję. Dobrze odczytujesz tą samotność.
lczerwosz..
Dziękuję Ci za komentarz. Co prawda troszkę się Twoja interpretacja różni od tego czym się kierowałem, ale przecież tak ma być.
Obraz van Gogha "jedzący kartofle" przedstawia szarą robotniczą rodzinę podczas posiłku. Do namalowania tego rodzaju obrazów, skłoniły malarza obserwacje i życie wśród górniczych rodzin w Borinage, gdzie dzień jutrzejszy nie dawał gwarancji, czy rodzina będzie mogła znowu zasiąść w komplecie i czy będzie do czego zasiadać.
Mój obraz jest efektem przeczytanej biografii Gogha, autorstwa I. Stone oraz próbą zobrazowania samego malarza, który chcąc integrować się z górnikami, sam pośród nich wiódł życie wcale nie na wyższym poziomie. A często gorszym.
Też nie wiem dlaczego:). Wszak zwrot "już późno" nie koniecznie oznacza "wieczorową porą". "Już późno" mówimy np. także wtedy, gdy rano wstajemy do pracy, bądź gdy zbyt długo spaliśmy za dnia.Nie wiem, dlaczego wydaje mi się, że to kolacja przed snem a nie śniadanie przed pracą.
"Spałeś " nie jest tu pytaniem, a stwierdzeniem., co wydawałomi się że dość jasno sugeruje że podmiot właśnie śnił.
Tu podmiot mieszka z nikim, dlaczego więc miałbym pisać, że tak nie jest? NIKT jest demonem samotności, a kartofle jak i większość obrazu tylko snem głodnego.Czy nie miało być: "dlaczego nie mieszkasz z nikim"
Co do błąkania się ognika, czy skakania to myślę że może on to i to. Ale masz rację że płomień - płomyk będzie właściwsze. Zmienię.
Co do samej roli ognika ...on zgaśnie niepodsycany. Jak światło słoneczników gdy zapadnie wieczór, niepodsycane słońcem. Tu nadzieja jest jak te światła. Cieszy, grzeje , ukazuje, ale zawsze po tym spektaklu zapada ciemność. Tak to sobie umyśliłem. Wyszło jak wyszło.
Oczywiście nikt nie musi czytać biografii kogoś tam , żeby zrozumieć mój wiersz. Musiałbym być bardzo próżny by tego wymagać. Piszę tylko co mną poruszyło i spowodowało napisanie tego wierszydła. To nie musi być wcale Gogh. To może być każdy górnik czy człowiek w tym czy innym czasie, którego egzystencja powoduje współczucie. Który jednego dnia siada z rodziną nad talerzem kartofli, a innego śni w samotności te kartofle, bo dzieciaki poprzygniatały mu wózki w kopalni a on sam stracił zdrowie.
Swoją drogą biografię warto przeczytać, bo pokazuje ona ile poświęcenia, poznania życia i pracy artysty jest niezbędne , zanim ktoś nad jego tworem szczerze wykrzyknie - "to jest genialne, fantastyczne, cudowne"
Gdyby Vincent żył w dobie internetu pewnie byłby na jakimś forum świetny , już po tym jak farba skapnęłaby mu z pędzla na płótno:) A tak to za swoje "słoneczniki" zapłacił udarem mózgu od słońca i szaleństwem.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i pozdrawiam.