Po co?

Proza w pigułce, drabble.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Po co?

#1 Post autor: 411 » 28 maja 2013, 9:40

Przychodził codziennie.
Zamawiał piwo i zapiekankę z szynką i ogórkiem. Swoje torby stawiał tuż obok, przy drugim krześle, a wymięty płaszcz z pietyzmem układał na oparciu. Nigdy nie czytał żadnego pisma, nigdy do nikogo sam z siebie nie zagadał, nigdy nawet nie spojrzał w podwieszony pod sufitem telewizor.
Zawsze grzeczny, zawsze uśmiechnięty i zawsze zostawiał napiwek – może dziesięć groszy, ale zawsze.
Lubiłem, gdy przychodził. Lubiłem patrzeć jak je, jak smakuje piwo małymi łyczkami. Jak mruczy do siebie, albo rozmawia, gestykulując, z kimś niewidzialnym, ale na pewno siedzącym naprzeciw niego.
Był tak inny od pozostałych gości, tak pozornie nijaki, wręcz przeźroczysty i... tak brudny, że chyba tylko ja go obsługiwałem. Przychodził zawsze „po obiedzie“, gdy nie było szefostwa, pracujący biurokraci po szybkim lunchu jeszcze szybciej znikali, a na niepracujące zakupoholiczki było o wiele za wcześnie.
Zawsze siedział długo, dwie do trzech godzin. Niekiedy drzemał, bagietka stygła, piwo zmieniało się w ciepłą zupę, ale nie budziłem go. W knajpie było cicho i z reguły pusto o tej porze, nikomu więc nie przeszkadzał.
Kiedyś, pamiętam, przyszedł i zamówił tylko zapiekankę. Gdy żartobliwie spytałem od kiedy nie lubi już piwa - powiedział po prostu, że woli zjeść, niż się napić, a na codzienny zestaw brak mu funduszy. Zaskoczył mnie, nie powiem. Zawsze myślałem, że to taki drobny pijaczek, który wypije za ostatnią złotówkę. Wtedy postawiłem mu piwo ze swoich. Nie wiem do dziś, czy więcej w jego oczach było wtedy zaskoczenia, radości, czy wstydu...

Czasem udawało nam się wymienić kilka błahych zdań, a czasem tylko grzecznościowe „dzień dobry“ i „dziękuję“. On, najwidoczniej, nie życzył sobie rozmów, a ja nie byłem aż tak ciekaw kim jest. Ale gdy zdarzało się, że nie przyszedł, dzień był jakiś niepełny. No, lubiłem go i już. Przypominał mi mojego dziadka: te same ilości wypchanych siatek, te same cebulowe warstwy ubrań, ciemnozielone szelki, siwa czupryna i bystre oczy.

Gdzieś, między połową bagietki i więcej niż połową piwa, powolutku i bardzo po kryjomu, jak robią to tylko dzieci, wyciągał ze swoich zakamarków chusteczkę. Ot, zwykłą chusteczkę do nosa. Białą, z brzegami wykończonymi szydełkową koronką, ale mocno juz podniszczoną. Wiem, że to było zrobione szydełkiem, bo moja babcia tak wykańczała wszystkie nasze domowe chusteczki.
Jego miała dodatkowo wyhaftowany monogram, ale litery były tak misternie splątane i jasne, może wyblakłe, że nigdy nie udało mi się ich rozpoznać z odległości mojego barowego przyczółka.
Gdy był przekonany, że jestem zajęty swoją robotą, przykładał chusteczkę do twarzy, wdychał jej zapach, gładził. Albo układał na stole, naciągał delikatnie, rozprostowywał, muskał powykręcanymi artretyzmem palcami jej rogi. Mówił, a właściwie szeptał coś bardzo cichutko do siebie, może się modlił? Twarz mu się wtedy rozpogadzała, znikały gdzieś zmarszczki, wzrok stawał się zamglony i rozmarzony.
Starałem się w takich momentach nawet głośniej nie odetchnąć, nieruchomiałem ze ścierką w ręku i patrzyłem...

*

Nie było go od czterech dni.
Przez wszystkie swoje zmiany, jak głupi, starałem się stawać przy oknie i wypatrywałem Mojego Dziadka Romana.

Piątego dnia jego nieobecności, w późny piątkowy wieczór wracałem po zmianie do domu. Idąc na parking do auta, zauważyłem jakiś nieregularny kształt przy drzewach obok wyjazdu. „Pijak, albo bezdomny“, pomyślałem, ale podszedłem.
- Proszę pana, nic panu nie jest? Halo, niech się pan odezwie. Proszę pana...?
Bezskutecznie. Niewiele myśląc, wyjąłem komórkę z kieszeni, zadzwoniłem na pogotowie i policję. Czekając, obróciłem go na bok, a właściwie ułożyłem go w tej bezpiecznej, bocznej pozycji, której uczą na kursach udzielania pierwszej pomocy.
Wtedy rozpoznałem płaszcz i zniszczone buty z czarnymi sznurowadłami. Zamarłem i spanikowałem jednocześnie. Jakaś potworna gruda czegoś szorstkiego utknęła mi w gardle. Potrząsnąłem nim delikatnie za ramię, ale bez rezultatu. Dotknąłem dłoni – była chłodna, ale nie zimna.
Zauważyłem na brodzie i szyi zaschniętą strużkę krwi, a w usta miał wsciśniętą tę swoją chusteczkę...

Najdelikatniej jak potrafiłem, wyjąłem ją, poprawiłem mu płaszcz i udając sam przed sobą, że to od wiatru - ścierałem łzy.
- Śpij dobrze, dziadku Romanie...

*

Chusteczkę mam do dziś. Wypraną, wyprasowaną, podreperowaną przez babcię.
Bo babcia znała tę chusteczkę. I znała ręce, które wyhaftowały monogram. Tak powiedziała, ale ja o nic więcej nie pytałem. Nie chciałem wiedzieć. Po co?

A dziadek Roman, wcale nie miał na imię Roman.

Nie zamówiłem też nigdy więcej w żadnej knajpie, bułki z szynką i piwa. Głupie? Pewnie, jednak tak właśnie postanowiłem. Ale czasem kupuję dwie butelki jasnego pełnego i siadam przy prostym, drewnianym krzyżu w trzeciej kwaterze...
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
coobus
Posty: 3982
Rejestracja: 14 kwie 2012, 21:21

Re: Po co?

#2 Post autor: coobus » 28 maja 2013, 21:04

Ciekawa, nastrojowa historia. Uderza w nostalgiczne nuty, i przywołuje echo... Takie echo jest zawsze ładne i ma magnetyczną barwę głosu. U mnie też, zauważyłaś to pewnie na dość skąpych przykładach, powraca tematyka ludzi starszych i bagażu wspomnień, jaki ze sobą noszą. Nawet w siatkach, jak to ładnie tu przedstawiłaś.
Język mi się podoba, czyta się gładko, treść wciąga, ku zaskoczeniu słowo babcia zamyka klamrą całą historię, czyli dość mocny akcent. Jest tu chyba wszystko. Dlatego :bravo:
” Intuicyjny umysł jest świętym darem, a racjonalny umysł - jego wiernym sługą." - Albert Einstein

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Po co?

#3 Post autor: 411 » 28 maja 2013, 22:36

Dziekuje coobusie.

Lubie ludzi starych. Lubie na nich patrzec, sluchac ich, rozmawiac. Sa tacy zajmujacy.

Historia jest w duzej czesci prawdziwa, tak duzej, ze nawet po latach wciaz mam przed oczami "dziadka Romana".
I cieple piwo, i zimna bulke przed nim...

Dziekuje za wizyte i dobre slowo.
Klaniam sie, J.
:)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Po co?

#4 Post autor: skaranie boskie » 02 cze 2013, 21:09

Wciągnęło.
Takie to realistyczne do bólu.
Sprawnie napisane, czego zawsze się spodziewam u Ciebie i nigdy się nie zawodzę.
Jakbym widział tego dziadka Romana.

Podoba mi się to króciutkie opowiadanko.
:kwiat: :kwiat: :kwiat:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Po co?

#5 Post autor: 411 » 03 cze 2013, 15:09

Dziekuje skaranku - za poczytanie, a jeszcze bardziej za dobre slowo.
Nie ma juz "Dziadka Romana", ale mam nadzieje, ze nie zapomne o nim, wlasnie dzieki tej krótkiej opowiastce. Wiecie, ja go naprawde mam wciaz przed oczami...

Dziekuje raz jeszcze,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Adela
Posty: 833
Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41

Re: Po co?

#6 Post autor: Adela » 31 lip 2013, 13:26

Historia chwyta za serce. Bardzo dobrze napisany tekst, który się czyta jednym tchem.
Aż mi się zrobiło żal dziadka Romana.

Pozdrawiam serdecznie,
A.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Po co?

#7 Post autor: 411 » 31 lip 2013, 15:08

Dziekuje, Adelko, serdecznie.
Cieszy mnie, zes znalazla chwilke, a jeszcze bardziej, ze "zagralo".

Klaniam sie, J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Po co?

#8 Post autor: zdzichu » 31 lip 2013, 23:56

O! Pani/panie 411.
To wspaniały urywek życia człowieka. Taki nieznany, jakby dostrzeżony z boku przez inną istotę tego samego gatunku, który, nie wiedzieć czemu, nie tylko człowiekiem, ale również myślącym nazywają. Niektórzy nawet z łacińska homo sapiens.
Przeczytałem, przemyślałem i... pozostaję bezmyślnym, łatwiej mi być zwykłym homo.
W opowiadanku zapewne każdy znajdzie coś dla siebie.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Po co?

#9 Post autor: 411 » 04 sie 2013, 18:03

Panie Zdzichu...
Nic tak nie cieszy, jak dobre slowo, od kogos, kto wie, o czym szumia wierzby.
Dziekuje, klaniam sie,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”